Pixabay
25 września| Artykuły

Jak się modlić?

W zasadzie wystarczy posłuchać jednej z konferencji Naczelnego Kaznodziei III RP i wszystko staje się jasne. Jest tam wiele zapewnień typu na pewno tak albo na pewno nie. A my bardzo lubimy takie czarno-białe wyjaśnienia. Jedne pół godziny i do końca życia wiadomo jak się modlić i jak się nie modlić. Hmmm… Tutorial prawidłowej modlitwy, czyli co zrobić, aby Bóg mnie wysłuchał. Dziwnie to brzmi. Nie mniej niż na przykład Warsztaty spontanicznego uwielbienia  albo Podstawowe techniki heroicznej miłości. 

W zasadzie wystarczy posłuchać jednej z konferencji Naczelnego Kaznodziei III RP i wszystko staje się jasne. Jest tam wiele zapewnień typu na pewno tak albo na pewno nie. A my bardzo lubimy takie czarno-białe wyjaśnienia. Jedne pół godziny i do końca życia wiadomo jak się modlić i jak się nie modlić. Hmmm… Tutorial prawidłowej modlitwy, czyli co zrobić, aby Bóg mnie wysłuchał. Dziwnie to brzmi. Nie mniej niż na przykład Warsztaty spontanicznego uwielbienia  albo Podstawowe techniki heroicznej miłości. 

Nie mam nic przeciwko temu, kiedy mądrzy ludzie mądrze gadają. Ale jak podaje się z matematyczną niemal dokładnością (i aktorskim zacięciem) skuteczny przepis na tak zwaną dobrą modlitwę, to ja mam mimo wszystko mieszane uczucia. Do tego co mówi o. Szustak generalnie przyczepić się nie da. Bo to mądre rzeczy są i sam tego z rozdziawioną gębą wysłuchałem. Ale nie wiem, czy tak mało wyrobionej owieczce jak ja nie grozi czasem:

a. schematyzm

b. jajużwiedzyzm

Ad a.

Nie wierzę w coś takiego jak przepis na wiarę i na jakąkolwiek z jej rzeczywistości. W coś takiego, że jak spełnisz określone warunki, to oczekiwany efekt masz gwarantowany. A takim oczekiwanym efektem może być na przykład dobra modlitwa. Bóg to nie lampa Alladyna. Właśnie ten skrupulantyzm w spełnianiu określonych warunków może (jak na ironię) uczynić naszą modlitwę złą. Nie chcę być opacznie zrozumianym. Chodzi o taki mechanizm: im bardziej się staramy tym mniej nam wychodzi. Znamy z autopsji? Ja tak. Niestety. U podstaw tych moich rozterek leży jedno fundamentalne przekonanie: nie od naszych starań zależy to, czy modlitwa będzie dobra czy zła. To zależy od Ducha Świętego, który jak wiemy, wieje nie tam gdzie my chcemy, ale tam gdzie On chce. Może spłoszony odfrunąć hen daleko od kogoś, komu się wydaje, że wie jak się modlić (bo ma oczywiście sprawdzony przepis). I może też przylecieć bliziutko kogoś, kto nie zna żadnego przepisu na modlitwę i robi to najgorzej na świecie. 

Ad b.

Kiedy myślisz, że wiesz jak się dobrze modlić, to prawdopodobnie już nie wiesz. Człowiek najcudowniejszych rzeczy dokonuje wtedy, gdy nie ma o tym bladego pojęcia (to moje i akurat tutaj sobie wierzę). Bo to nie człowiek dokonuje cudownych rzeczy. To Ktoś umożliwia mu ich dokonywanie. Świadomość, że robisz coś dobrze jest jak kropelka czarnego atramentu wrzucona do naczynia z czystą wodą. Woda wtedy już nie jest tak czysta. Chcemy mieć poczucie, że jesteśmy dobrymi studentami, fachowcami, mężami, żonami, rodzicami, chrześcijanami. To źle, że chcemy tak się czuć? No nie wiem. Nie stoi za tym czasem zwykła, pospolita, wredna i obślizgła pycha? 

Modląc się, nie musisz mieć poczucia, że robisz to dobrze. Naprawdę. Bo jak zaczniesz go usilnie szukać i uzależniać się od płynącej z niego satysfakcji, to kicha i tyle. Prawda, że modlitwa to rozmowa dziecka z Tatusiem. Prawda, że zanim odpalimy litanię naszych potrzeb, najpierw musimy powiedzieć Tatusiowi, że Go kochamy i że On jest dla nas najważniejszy. Prawda, że Jego wola powinna być dla nas nadrzędna. Prawda, że modlitwa traci sens, kiedy nosimy w sercu nienawiść do brata. To wszystko najprawdziwsza prawda. To istota modlitwy. Ale możemy tą istotę stracić, kiedy zaczniemy traktować zasady dobrej modlitwy jak przepis na ciasto, a nasze serce zacznie wypełniać to miłe i jakże pożądane poczucie, że jesteśmy correct. I możemy się złapać na tym, że zamiast się modlić bardziej napinamy się, żeby to robić dobrze.  

Chcąc być w zgodzie z duchem artykułu, na pytanie jak się modlić? odpowiadam: nie wiem. Nie wiem i nie umiem. Staram się dowiedzieć i staram się nauczyć. I tak zostanie pewnie do końca życia. Staję przed niewidzialnym i niesłyszalnym Tatusiem (no chyba, że Tatuś zechce zrobić tutaj jakiś wyjątek, co w historii świata już kilka razy się zdarzało 🙂 i mówię: Tatusiu, nie umiem i nie wiem jak się modlić. Ty to wiesz i Ty umiesz sprawić, bym umiał. Więc działaj proszę. I jedziemy dalej. Bez koncentrowania się na poczuciu, że wiem i umiem, albo, że nie wiem i nie umiem. Modlę się i tyle. Kiedyś byłem przekonany o totalnej wyższości egzaltowanej modlitwy charyzmatycznego lidera wspólnotowego nad modlitwą moherowych beretów klepiących różaniec. Dzisiaj wycofuję się z tego zupełnie. Bo to Bóg, a nie człowiek decyduje o tym, która modlitwa jest dobra. A jak wiemy, Bóg potrafi zaskakiwać. 

PS

Jestem jednym z milionów fanów o. Szustaka oczywiście. Ten skromny felietonik to broń Cię Panie Boże żadna polemika z mistrzem. To tylko moje osobiste wycieczki, które za punkt wyjścia obrały sobie genialną (jak zwykle) konferencję o. Szustaka. I choć wiem, że o. Szustak raczej nie dotrze w te skromne wersy, pozdrawiam go z tego miejsca serdecznie i z całego serca świecko błogosławię!

adam szefc szewczyk

Adam Szewczyk

Gitarzysta, kompozytor, aranżer, felietonista. Człowiek o wielkiej ciekawości świata patrzący na rzeczy racjonalnie i przez pryzmat wiary. Absolwent Wydziału Jazzu i Muzyki Rozrywkowej Akademii Muzycznej w Katowicach. Wieloletni jej wykładowca.

WYDARZENIA Czytaj więcej
NAJNOWSZE WPISY: