unsplash.com
25 sierpnia| Artykuły

Dogmat. Co to jest dogmat i jakie mamy dogmaty w Kościele?

Dogmaty to temat, który może wzbudzać wiele emocji. Warto wiedzieć czym są, jakie mamy dogmaty i czy trzeba w nie bezwzględnie wierzyć.

Dogmat to w Kościele katolickim nauka wiary zawarta w Objawieniu, której pewna interpretacja jest ściśle określona przez Kościół. Inaczej dogmat to twierdzenie przyjmowane za pewne i objawione przez Boga.

Najważniejsze dogmaty w Kościele katolickim:

  1. Dogmat o Trójcy Świętej
  2. Dogmat o przeistoczeniu
  3. Dogmaty o czyśćcu i piekle
  4. Dogmat o grzechu pierworodnym
  5. Dogmat o Niepokalanym Poczęciu Najświętszej Maryi Panny
  6. Dogmat o nieomylności papieża
  7. Dogmat o Wniebowzięciu Najświętszej Maryi Panny

Dogmaty w różnych wyznaniach

Choć pojęcie dogmatu funkcjonuje głównie w Kościele katolickim, jego praktykowanie jest obecne we wszystkich religiach świata. Tylko pod innymi nazwami. U protestantów na przykład są biblijne zasady wiary. Muzułmanie mają swoje filary. Chrystusowy Kościół dzielił się na przestrzeni wieków z różnych powodów. Patrząc na jego historię dochodzę do wniosku, że nie mógł się nie dzielić. Wymagać nienagannej jedności od takich grzeszników jakimi są chrześcijanie to jedynie pobożne życzenia. Jezus do tej jedności co prawda zachęca. Jak i do tego, byśmy więcej nie grzeszyli. No, ale wiadomo jak jest. Dogmaty Kościoła katolickiego niejednego przeraziły, zniechęciły i ostatecznie doprowadziły do odejścia od Kościoła. Spójrzmy na niektóre z nich.

Dogmat o przeistoczeniu

Dogmat o przeistoczeniu ma swoją drugą nazwę – transsubstancjacja. Ogłoszony na IV Soborze Laterańskim w 1215 roku. Czy to znaczy, że do 1215 roku Kościół nie miał pojęcia o przeistoczeniu? Oczywiście, że miał. I nawet w to przeistoczenie gorąco wierzył. Dogmat często jest jedynie oficjalnym potwierdzeniem dotychczasowej wiary ludu. W to, że w Eucharystycznym Chlebie i Winie jest obecny Bóg, chrześcijanie wierzyli praktycznie od początku. Czyli od Ostatniej Wieczerzy. Na dowód wrzucam fragment katechezy żyjącego trzysta lat po Chrystusie Cyryla Jerozolimskiego:

Pouczony o tym i pełen niezachwianej wiary, że to, co się zdaje być chlebem, nie jest chlebem, chociaż takie wrażenie daje smak, lecz ciałem Chrystusa, a co się zdaje być winem, nie jest winem, choć się tak smakowi wydaje, ale krwią Chrystusa. Umocnij serce twoje, pożywając ten chleb jako duchowy i rozwesel oblicze twej duszy.

Czarno na białym. I jakby na to nie spojrzeć, wszelkie późniejsze próby kwestionowania tego dogmatu przez różne odłamy, denominacje i teologiczne tęgie głowy są w istocie próbami kwestionowania wiary pierwszych chrześcijan. Ja wiem, że człowiekowi z krwi i kości, który pięcioma wrażliwymi zmysłami określa rzeczywistość trudno w to uwierzyć. Też miewam z tym problemy. Ale przecież my tu mamy do czynienia z nieskończonym, niewidzialnym Bogiem i światem po tamtej stronie, o którym nie wiemy dokładnie NIC. Obcujemy z wielką tajemnicą wiary, więc jakiekolwiek próby zrozumienia, dotknięcia i zobaczenia są absolutnym nieporozumieniem.

Jeśli chodzi o biblijne korzenie tego dogmatu, to poza faktem zmartwychwstania nie znam niczego, co było by bardziej biblijne. Kiedy zarzuca się katolikom heretyckość ich bajki o przeistoczeniu, wkurzam się okrutnie. Po pierwsze jest Mowa Eucharystyczna Jezusa. Nie wiem jakich jeszcze innych słów musiałby użyć, by ludzie zrozumieli o co Mu chodzi. No i biblijny dowód koronny: Bierzcie i jedzcie z tego wszyscy: to jest bowiem Ciało Moje, które za was będzie wydane. Bierzcie i pijcie z niego wszyscy: to jest bowiem kielich krwi Mojej nowego i wiecznego przymierza, która za was i za wielu będzie wylana na odpuszczenie grzechów. To czyńcie na moją pamiątkę. Czytam kilkakrotnie. Tam nie ma: to jest jak Ciało Moje, to jest pamiątka po Ciele Moim, to jest wspomnienie Ciała Mojego. Tam pisze jak byk: to jest Ciało Moje. Nie potrzebuję innych dowodów.

Dogmat o Niepokalanym Poczęciu Najświętszej Maryi Panny

Dogmat o Niepokalanym Poczęciu Najświętszej Maryi Panny został ogłoszony przez papieża Piusa IX 8 grudnia 1854 roku. Tu mamy podobną sytuację jak wcześniej. To nie było tak, że Pius IX coś sobie ubzdurał, potem oficjalnie ogłosił i kazał wszystkim w to wierzyć. To raczej wierni kazali Piusowi IX w to uwierzyć i oficjalnie ogłosić. Wiara w to, że Matka Zbawiciela ze względu na swoją wyjątkową misję była wolna od jakiejkolwiek skazy była obecna w Kościele już od pierwszych wieków. Urodzony w 354 roku Augustyn z Hippony w dziele O naturze i łasce pisze tak:

Z wyłączeniem Najświętszej Dziewicy Maryi, wobec której – gdy mowa o grzechach – ze względu na cześć należną Panu nie chcę podejmować absolutnie żadnej dyskusji. Skąd bowiem możemy wiedzieć, jak ogromna łaska dla zwyciężenia wszystkiego, co dotyczy grzechu, została udzielona tej, która zasłużyła, by począć i porodzić Tego, o którym stwierdzono, że nie ma żadnego grzechu?

Jedna z najbardziej hardcorowych modlitw maryjnych, Pod Twoją obronę, jest jednocześnie jedną z najstarszych modlitw chrześcijańskich ever. Pochodzi z III wieku naszej ery. Wiara w absolutną czystość Maryi i modlitwa za Jej wstawiennictwem to nie jest katolicki wynalazek ostatnich lat. To rzeczywistość Kościoła pierwszych chrześcijan. Wiedzieliście o tym? Korzenie biblijne? Proszę bardzo. Zwiastowanie i Magnificat. Więcej nie trzeba. Oczywiście te fragmenty, jak wszystkie inne, można interpretować jak się chce.

Jest tylko pytanie o to, którą interpretację traktować bardziej serio: płynącego przez dwa tysiące lat Kościoła czy skaczącego za jego burtę zbuntowanego teologa? Pewien czarnoskóry muzyk chrześcijański stanął pewnego dnia przed częstochowskim wizerunkiem Maryi. Już to było zaskakujące. Zamyślił się dłuższą chwilę. To było jeszcze bardziej zaskakujące. Więc ktoś go zapytał: co się stało? Murzyn z przejęciem w oczach wyznał: przed tym obrazem uświadomiłem sobie, że był taki czas w dziejach świata, kiedy Ciało mojego Pana i Jego Matki były tym samym Ciałem. Kiedy Krew mojego Pana i Jego Matki były tą samą Krwią. Ona musi być kimś wyjątkowym.

Dogmat o nieomylności papieża

Za zgodą świętego Soboru nauczamy i definiujemy jako dogmat objawiony przez Boga, że Biskup Rzymski, gdy mówi ex cathedra – tzn. gdy sprawując urząd pasterza i nauczyciela wszystkich wiernych, swą najwyższą apostolską władzą określa zobowiązującą cały Kościół naukę w sprawach wiary i moralności – dzięki opiece Bożej przyrzeczonej mu w osobie św. Piotra Apostoła posiada tę nieomylność, jaką Boski Zbawiciel chciał wyposażyć swój Kościół w definiowaniu nauki wiary i moralności. Toteż takie definicje są niezmienne same z siebie, a nie na mocy zgody Kościoła. Jeśli zaś ktoś, co nie daj Boże, odważy się tej naszej definicji przeciwstawić, niech będzie wyłączony ze społeczności wiernych.

Grubo, nie powiem. Ten dogmat został ogłoszony w 1870 roku na Soborze Watykańskim I. Idea papieskiej nieomylności była znana już we wczesnych wiekach chrześcijaństwa, ale dopiero Pius IX ją zdogmatyzował. Chyba żaden inny dogmat nie wzbudził takich emocji. Zwłaszcza w łonie samego Kościoła. Teolog Johann Dollinger protestował już w czasie trwania soboru. Opublikował dzieło, w którym wykazywał błędy w nauczaniu wcześniejszych papieży, co jego zdaniem podważa zasadność dogmatu o nieomylności papieża. Za karę został ekskomunikowany. Nie wiem, czy dzisiaj smaży się w piekle, ale ufam w Boże Miłosierdzie.

Otto von Bismarck był przekonany, że dogmat został ogłoszony wyłącznie z powodów politycznych. A za czasów Jana Pawła II katolicki ksiądz i teolog Hans Kung, nawoływał do debaty antydogmatycznej. Swoją krytykę zawarł w publikacji Nieomylny? Ostatecznie wyleciał z katedry teologii. A dogmat został. Dzisiaj przy okazji pontyfikatu Franciszka temat powraca. Są głosy kwestionujące Boże namaszczenie tego papiestwa. Są ludzie kościoła bojkotujący Franciszka i gotowi wypowiedzieć mu posłuszeństwo. Niektórzy już to zrobili. Sypie się masa argumentów, sugestii i teorii spiskowych. Jest gorąco. Ale ja się w to nie chcę mieszać. Boję się, że moja i tak już zmęczona duchowa busola sfiksuje do reszty. Zadaję sobie za to pytanie – jeżeli Papież nie ma racji, to kto ją ma? Mamy dzisiaj spore zamieszanie, ale jeśli przestaniemy się przejmować tym, co mówi jego głowa, to Kościół rozsypie się w drobny mak. Jeśli nie ma racji papież, to na pewno ma ją Jezus. Więc sprawdźmy co mówi na ten temat:

Błogosławiony jesteś, Szymonie, synu Jony. Albowiem nie objawiły ci tego ciało i krew, lecz Ojciec mój, który jest w niebie. Otóż i Ja tobie powiadam: Ty jesteś Piotr, czyli Skała, i na tej Skale zbuduję Kościół mój, a bramy piekielne go nie przemogą. I tobie dam klucze królestwa niebieskiego; cokolwiek zwiążesz na ziemi, będzie związane w niebie, a co rozwiążesz na ziemi, będzie rozwiązane w niebie.

Jezus mówi, że papież ma rację. I to Jezus tak naprawdę ogłosił dogmat o nieomylności papieża ponad dwa tysiące lat temu. Jestem szeregowym katolikiem. Nie chcę się wymądrzać. Chcę jedynie znaleźć swoje miejsce w płynącym po wzburzonych wodach Kościele i jakiś skuteczny sposób na przeżywanie mojej słabej wiary. Nie jest to łatwe. Jest jak jest. Jak będzie jutro? Nie mam pojęcia. Grzesznik jestem i tyle.

Adam Szewczyk

Gitarzysta, kompozytor, aranżer, felietonista. Człowiek o wielkiej ciekawości świata patrzący na rzeczy racjonalnie i przez pryzmat wiary. Absolwent Wydziału Jazzu i Muzyki Rozrywkowej Akademii Muzycznej w Katowicach. Wieloletni jej wykładowca.