Nowe standardy przyznawania Oscarów. Więcej polityki niż kina?
Amerykańska Akademia Sztuki i Wiedzy Filmowej, zwana potocznie Akademią, wprowadza zmiany w regulaminie Oscarów – najsłynniejszej (bo nie wiadomo czy […]
Amerykańska Akademia Sztuki i Wiedzy Filmowej, zwana potocznie Akademią, wprowadza zmiany w regulaminie Oscarów – najsłynniejszej (bo nie wiadomo czy wciąż najbardziej prestiżowej) nagrody filmowej na świecie. Chodzi o kwestie mniejszościowe i dyskryminacyjne.
Gdy w 2015 r. ogłoszono nominacje do Oscarów, w których pojawili się sami biali aktorzy, kierownictwo Akademii nie uznawało tego za problem. Dziś jest już inaczej. Rok 2020 przyniósł wiele zmian, w tym w regulaminie Oscarów. Po ogłoszeniu w tym roku ponownie samych „białych” nominacji, podniesiono krzyk o dyskryminacji i konieczności wprowadzenia regulacji, dających większą różnorodność w kinematografii. Niedługo czarny Geralt z Rivii, albo Ciri mogą nie być już tylko żartem Netflixa, ale nowym standardem. Ciekawe czy główne role włoskich mafiozów zaczną teraz grać Azjaci? Ale spróbujmy bardziej na poważnie i bardziej merytorycznie…
Począwszy od 96. ceremonii rozdania Oscarów obowiązywać będą nowe, tzw. Standardy dopuszczania filmów do nominacji. Będą ich 4 typy: A, B, C i D. Żeby film został dopuszczony do nominacji, musi spełnić co najmniej 2 z 4 poniższych standardów. Standardy podzielone są jeszcze na podrzędne kategorie, ale dla uproszczenia nie rozbijamy tego bardziej szczegółowo.
Standard A dotyczy tematyki, narracji i obsady.
Aktorzy i obsada muszą w określonej części (30%) być przedstawicielami mniejszości rasowych, etnicznych, LGBT lub niepełnosprawnością. Co ciekawe, kobiety też są traktowane jako mniejszość. To może dziwić, bo średnio statystycznie jednak kobiet na świecie jest podobna ilość do mężczyzn.
Standard B dotyczy ekipy filmowej.
Osoby przesłuchiwane na castingach, zatrudnione jako operatorzy, scenarzyści, ekipa scenograficzna czy kostiumowa – wszyscy oni muszą mieć w swoich szeregach osoby z wyżej wymienionych grup mniejszościowych.
Standard C określa dostęp do przemysłu oraz szanse rozwoju.
Wymaga to od studiów filmowych i dystrybutorów, by przedstawiciele mniejszości mieli możliwość odbywania szkoleń oraz płatnych praktyk i stażów.
Standard D dotyczy komunikacji z widownią
To ni mniej ni więcej to, że w działach promocji i marketingu muszą w określonej części pracować osoby ze wskazanych mniejszości.
Czy to dobrze, czy źle?
Przywołany przykład o włoskich mafiozach granych przez azjatyckich aktorów ktoś może teraz zgasić mówiąc, że są inne standardy (wymagane 2 z 4), które można spełnić przy realizacji filmowej, więc to przerysowane zagrożenie.
Ogólnie troska o osoby, które mogą być dyskryminowane, to zjawisko pożądane, bo każdego człowieka należy traktować z szacunkiem, dawać szanse itd. Problem pojawia się wtedy, gdy dla wydumanych parytetów zakrzywia się rzeczywistość i koniecznym staje się uzupełnianie kadry osobami ze wskazanych mniejszości, byle by spełnić nowe normy. Sprawa jest prosta. Nie w każdym filmie zainteresowanie określonych osób będzie takie same. Można wyobrazić sobie sytuację, gdy określone osoby z pewnych środowisk lub o określonym światopoglądzie nie będą chciały uczestniczyć w produkcjach np. o katolickiej tematyce. Jak do tego dołożymy fabułę wiążącą się z wąską grupą etniczną i rasową, to okaże się, że taki film nie znajdzie się w nominacjach do Oskarów. Innym przykładem może być film fabularny osadzony w XV wiecznej Anglii, gdzie nie znajdziemy latynoskich, ani czarnych postaci, podobnie jak w grupie scenarzystów czy reżyserów zainteresowanych takim tematem. Biedny Szekspir…
Jak już wspomnieliśmy o religii, to warto zauważyć, że akurat mniejszości religijne nie zostały uwzględnione w nowych standardach. Ciekawe dlaczego zostały pominięte. Może też rodzić się inne zagrożenie, że w produkcję filmów prezentujących wartości chrześcijańskie będzie się chciało na siłę angażować osoby z przeciwnego bieguna światopoglądowego, co będzie działać na szkodę przekazu, być może go rozmydli. To pewna forma pełzającej cenzury. Jest nią też tygiel, w którym miesza się wszystko ze wszystkim w imię idei multi-kulti.
Na koniec wspomnimy jeszcze tylko o środowisku kultury jako takim, w oparciu o świadectwo Żanety Majcher.
Kłamstwa ideologii seksualnych. Mocne świadectwo młodej tancerki >>
W którym jak w którym środowisku, ale akurat w kulturze prym wiodą właśnie lewicowo zorientowane mniejszości. To osoby o chrześcijańskim światopoglądzie są częściej dyskryminowane. Wszystkie te wątki sprawiają, że do decyzji o nowych standardach oscarowych powinniśmy podchodzić z rozwagą i roztropnością. Wprawdzie mieszanie kultury w politykę i propagandę nie jest rzeczą nową, ale jednak postępujące działania powinny budzić naszą uwagę.
Krzysztof Zieliński
Od 2008 roku współtworzy Oblackie Duszpasterstwo Młodzieży NINIWA, co jest jednocześnie pracą i życiową misją. Współorganizuje i animuje wydarzenia, pisze artykuły, redaguje treści książek i robi znacznie więcej. Człowiek orkiestra.