27 września| Artykuły

Co to jest miłość?

Miłość to jeden z tych tematów, na który można mówić, pisać i grać nieskończoną ilość razy i nigdy się nie […]

Miłość to jeden z tych tematów, na który można mówić, pisać i grać nieskończoną ilość razy i nigdy się nie znudzi. W zasadzie to chyba jedyny temat o takich parametrach. Dlatego napiszę jeszcze raz. I zagram.

Słownikowe definicje miłości świadczą o tym, że nie rozumiemy tego fenomenu. Wszędzie miłość utożsamiana jest z uczuciem, to jednak błąd. Einstein tak pisał o miłości: miłość to niezwykle potężna siła, dla której, jak dotąd, nauka nie znalazła oficjalnego wytłumaczenia. 

Miłość jest tajemnicą, bo przyszła do nas z wymiaru, o którym nic nie wiemy. Mimo wszystko, spróbujmy choć trochę ją zgłębić.

Eros

To greckie słowo opisuje rodzaj miłości związany z naszą seksualnością, z oblubieńczym pragnieniem drugiej osoby. Grecka filozofia przypisywała miłości eros kosmiczną niemal siłę odpowiedzialną za powstawanie i zarazem niszczenie wszystkiego. Siłę tak potężną i ślepą, że aż odbierającą bogom i ludziom rozum. Tak w każdym razie pisał w swojej Teogonii Hezjod. Zweryfikował to później Platon, który rozprawił się z postrzeganiem miłości jako ślepej siły. Dla niego eros to moc poruszająca ludzką duszę ku dobru, pięknu i prawdzie. Wprowadził tak zwany trójpodział miłości – miłość cielesną (czyli zmysłową), miłość duchową (czyli platon-iczną : – ), oraz miłość najwyższą (czyli absolutną). Mistrzem tej ostatniej jest oczywiście Jezus. No bo kto? Freud, znany ze swej obsesji na punkcie seksu, twierdził, że miłość eros jest paliwem napędowym wszelkiej aktywności człowieka. Nawet miłość jawiąca się jako pragnienie dobra ukochanej osoby jest tak naprawdę (zdaniem Freuda oczywiście), szlachetnie opakowaną chucią. Cóż, seksualność człowieka to ten obszar, na którym demon ma wyjątkową swobodę działania. W czasach Jezusa znaczenie słowa eros zostało tak zdeprawowane, że na kartach Nowego Testamentu nie znajdujemy go ani razu. I tak nam zostało do dzisiaj. Brzmienie tego słowa przywołuje zwykle skojarzenia z czymś sprośnym, lubieżnym, zakazanym. Słyszymy eros – myślimy o pornografii, sexshopach i burdelach. Nawet biblijną księgę Pieśń nad Pieśniami czytamy z lekkim zakłopotaniem!  Zapomnieliśmy, że miłość eros to cudowny boski dar ofiarowany małżonkom. Oczywiście jest hurtowo wykradany i mieszany z błotem nieczystości, ale to wciąż święty, Boży dar. Bóg wiedział, że człowiek jest leniwy, więc wymyślił seks by chciało się człowiekowi rozmnażać :). Po drugie w zamyśle Bożym związek małżeński miał być czymś naprawdę wyjątkowym. Dlatego dał Bóg małżeństwu coś naprawdę wyjątkowego – miłość eros, która buduje jedność i szczęście małżeństwa jak nic innego na tym świecie.

Fileo

To greckie słowo definiuje kolejną odsłonę miłości. Chodzi o taki rodzaj kochania, który uaktywnia się w formie ciepłych uczuć i emocji pomiędzy członkami rodziny. Albo między przyjaciółmi. Albo między braćmi ze wspólnoty. To taka miłość, o której zwykle mówimy: miłość bliźniego. Fileo może znaczyć po prostu kocham, lubię, szanuję. I często można spotkać się z przekonaniem, że miłość fileo jest jakościowo gorszym sortem niż miłość agape, o której za chwilę. Ci, którzy o fileo mają takie zdanie, najczęściej powołują się na fragment Ewangelii, kiedy Jezus pyta Piotra: czy miłujesz mnie więcej aniżeli ci? J 21,15-17. Jak wiemy, Jezus zadaje Piotrowi to pytanie trzy razy z rzędu. Jakby chciał się upewnić, czy rzeczywiście to kochanie Piotra jest tym, o które Jezusowi chodzi. Za pierwszym i drugim razem Jezus używa słowa agape, określającego najwyższy level kochania. Dopiero za trzecim razem, jakby chcąc zniżyć się do poziomu pierwszego papieża, używa słowa fileo. Jednak znajdujemy w tej samej Ewangelii też taki fragment: Ojciec bowiem miłuje Syna i ukazuje Mu to wszystko, co On sam czyni, i jeszcze większe dzieła ukaże Mu, abyście się dziwili. J 5,20. Jak myślicie, jakiego słowa określającego miłość pomiędzy Synem a Ojcem użył tutaj Jezus? Użył słowa fileo. Jeżeli uświadomimy sobie, do jakich poświęceń gotowi są względem swoich dzieci rodzice, zrozumiemy, że miłość fileo to nie tylko ckliwa uczuciowość, ale miłość gotowa do największych poświęceń. Fileo tak naprawdę jedną nogą stoi już w agape.

Agape

Wchodzimy na mistrzowski poziom. To, cytując wiki, najwyższa forma miłości, miłość braterska, dobroczynność, miłość Boga do ludzi i ludzi do Boga. Czym różni się od tej eros i agape? Nie ma w niej ani krzty egoizmu. Miłość agape ma tylko jeden cel: oddać wszystko dla dobra drugiej osoby. Wymiar agape wynosi miłość na wyżyny bezwarunkowości i transcendencji. Firmuje miłość Boga do człowieka i człowieka do Boga. Choć ta druga, nawet w przypadku topowych zawodników, zawsze będzie miernym odbiciem tej pierwszej. Tutaj bardziej chodzi o charakter, a nie jakość. Określenie agape po raz pierwszy pojawia się w Septuagincie, pierwszym tłumaczeniu Starego Testamentu z hebrajskiego i aramejskiego na grekę. Miłość agape od zarania dziejów przejawiała się w życiu Kościoła poprzez troskę o cierpiących i potrzebujących. Kto ma doświadczenie jakiejś katolickiej wspólnoty pewnie spotkał się z mniej lub bardziej wypasionymi poczęstunkami zwanymi agapa właśnie. Skąd to się wzięło? Z dawien dawna. Już w II wieku co zamożniejsi chrześcijanie mieli zwyczaj zapraszania do swoich domów na uroczyste wieczerze ubogich i potrzebujących braci. Grecy i Afrykańczycy nazwali te wieczerze posiłkami miłości. Czyli agapą po prostu. Połączenie tych dwóch wymiarów – uroczystej uczty i ofiary – miało miejsce w sposób najdoskonalszy w dziejach oczywiście na Krzyżu Zbawienia. To wzorcowy przykład miłości agape. Tam nie ma najmniejszego ale. Żadnego za coś. Niczego dla siebie. Spójrzmy na Mszę świętą tak właśnie. Jak na najwspanialszą agapę świata, jak na ucztę miłości, na którą nieustannie dostajemy zaproszenie wypisane Krwią Kogoś, kto kocha nas da szaleństwa. Nie wypada odmówić.

Miłość małżeńska, czyli 3 in 1

Między innymi dlatego oblubieńcza miłość małżonków jest tak wyjątkowa. To jedyny rodzaj relacji, gdzie spotykają się (a przynajmniej powinny) wszystkie trzy rodzaje miłości, o których pisałem: eros, fileo i agape. Ujmę to tak: doskonały mąż to namiętny przyjaciel, w każdej chwili gotowy oddać za żonę swoje życie. 🙂 Oblubieńcza miłość działa na zasadzie sprzężenia zwrotnego. Ona otrzymuje od niego coś, czego pragnie, jednocześnie odwzajemniając się tym samym. Małżeństwo nie zadziała, jeśli ten warunek nie będzie spełniony. Tak to sobie Bóg wymyślił i tyle. Można kochać wroga w pracy, modląc się za niego i rezygnując z prawa odwetu. Ale nie da się stworzyć dobrego małżeństwa z kimś, kogo nie kochamy na każdy z tych trzech sposobów. Dlatego przed tą najważniejszą decyzją życia warto dobrze się zastanowić. Miłość jako całość często błędnie jest utożsamiana z uczuciem. Od tego zacząłem. Nazwać miłość uczuciem to tak, jakby sprowadzić istotę odżywiania do smakowych doznań. Uczucia są mega ważne. Piękne. Cenne. Potrzebne. Uskrzydlające. Ale nie stanowią istoty miłości. Są jej barwą, owocem, towarzyszem. Miłość to decyzja. Nasza, wolna, świadoma. Uczucia są kapryśne jak księżniczki na królewskim dworze. Nie mamy nad nimi kontroli, więc budowanie na nich nie jest dobrym pomysłem. Matka Teresa z Kalkuty powiedziała, że nie kocha się za coś, ale pomimo. A św. Jan Paweł II, że małżonek wybiera sobie drugą osobę dla niej samej. Kochać, znaczy pragnąć szczęścia drugiej osoby i zrobić wszystko, by to pragnienie spełnić. Nie mam najmniejszej wątpliwości, że jedynym parametrem określającym naszą wartość jest to ile kochamy. Reszta przeminie jak trawa.

Gdybym mówił językami ludzi i aniołów, a miłości bym nie miał,
stałbym się jak miedź brzęcząca albo cymbał brzmiący.
Gdybym też miał dar prorokowania i znał wszystkie tajemnice,
i posiadał wszelką wiedzę i wszelką możliwą wiarę, tak iżbym góry przenosił,
a miłości bym nie miał, byłbym niczym.
I gdybym rozdał na jałmużnę całą majętność moją, a ciało wystawił na spalenie,
lecz miłości bym nie miał, nic bym nie zyskał.
Miłość cierpliwa jest, łaskawa jest. Miłość nie zazdrości, nie szuka poklasku,
nie unosi się pychą; nie dopuszcza się bezwstydu, nie szuka swego,
nie unosi się gniewem, nie pamięta złego; nie cieszy się z niesprawiedliwości,
lecz współweseli się z prawdą. Wszystko znosi, wszystkiemu wierzy,
we wszystkim pokłada nadzieję, wszystko przetrzyma.
Miłość nigdy nie ustaje.

1 Kor 13,1-8

Adam Szewczyk

Gitarzysta, kompozytor, aranżer, felietonista. Człowiek o wielkiej ciekawości świata patrzący na rzeczy racjonalnie i przez pryzmat wiary. Absolwent Wydziału Jazzu i Muzyki Rozrywkowej Akademii Muzycznej w Katowicach. Wieloletni jej wykładowca.

WYDARZENIA Czytaj więcej
NAJNOWSZE WPISY: