Co znaczy, że św. Eugeniusz był „człowiekiem Adwentu”?
Podczas kanonizacji św. Eugeniusza de Mazenoda w 1995 r. Jan Paweł II nazwał go „człowiekiem Adwentu”. Co te słowa tak naprawdę znaczą?
Dziś rozpoczyna się Adwent. Słowa papieża na temat założyciela Zgromadzenia Misjonarzy Oblatów Maryi Niepokalanej są chętnie przywoływane właśnie w tym czasie, ale co się za nimi tak naprawdę kryje? Czy stwierdzenie Jana Pawła II ma odzwierciedlenie w życiu św. Eugeniusza?
– Myślę, że myśl Jana Pawła II o Eugeniuszu jako człowieku Adwentu można zamknąć w stwierdzeniu, że założyciel był święcie przekonany, iż Bóg zawsze przychodzi na czas – ani się nie spóźnia, ani nie przyspiesza wyjścia ku człowiekowi. Z drugiej strony historia życia założyciela pokazuje, że znaki Bożej obecności umiał w swoim życiu właściwie rozpoznać i wcielać je w swoją codzienność – mówi o. Roman Tyczyński OMI.
Rozpoznawać Boże znaki
– Patrząc na historię zgromadzenia, pierwszą sytuacją, kiedy św. Eugeniusz okazuje się być człowiekiem Adwentu, jest jego zamiar skupienia wokół siebie pierwszej wspólnoty. On rzeczywiście nie pozostaje bierny, tylko aktywnie szuka ludzi, którzy mogliby do tej wspólnoty dołączyć – wskazuje oblat pracujący w Luksemburgu.
Jak osoba świecka może żyć charyzmatem oblackim? Po śladach św. Eugeniusza
Jednocześnie św. Eugeniusz po przyjęciu sakramentu święceń nie ma jasno sprecyzowanego stylu życia. Jest otwarty na Boże znaki, które wyznaczą mu drogę.
– Jego adwentową postawę możemy zawrzeć zatem w stwierdzeniu, że potrafi rozpoznawać różne znaki Bożego działania – wskazuje o. Tyczyński.
Po założeniu pierwszej wspólnoty Misjonarzy Prowansji i wraz z jej rozwojem Eugeniusz staje wobec wyzwań rzeczywistości. Napływa coraz więcej próśb o wygłoszenie misji, zatem staje w obliczu niewystarczającej liczby misjonarzy do ich głoszenia.
– Misjonarze Prowansji, a także Misjonarze Oblaci Maryi Niepokalanej, w wyniku przepracowania i przemęczenia upadają na zdrowiu, a niektórzy umierają. W tych wszystkich momentach, kiedy dowiaduje się, że współbracia mają problemy, nie reaguje nerwowo. Nie chce Bogu narzucić swojej wizji myślenia, tego, co on by chciał. Opiera się na tym, co akurat Bóg mu daje. Chociaż doświadcza smutku i bólu, w wielu jego listach możemy przeczytać: „Niech Bóg będzie uwielbiony” – podkreśla o. Roman Tyczyński OMI.
Postawa św. Eugeniusza aktualna także dzisiaj
Życie św. Eugeniusza obfitowało w różne przeciwności – zarówno na początku drogi kapłańskiej, ale również wówczas, gdy był biskupem Marsylii. Jego postawa wobec wszystkich jest wskazówką również dla współczesnych ludzi.
– Eugeniusz postawy bycia człowiekiem Adwentu nie zachowuje dla siebie, lecz uczy jej także nas – zakonników, ale i świeckich żyjących naszym charyzmatem. Niejednokrotnie, spotykając się z różnymi wydarzeniami, chcielibyśmy powiedzieć Bogu, że się pomylił, bo nie tego oczekiwaliśmy. Eugeniusz uczy nas, że jeśli będziemy otwarci na nowość Boga, staniemy się świadkami czegoś niesamowitego. Eugeniusz nie miał poukładanego swojego życia od A do Z, jego codzienność nie była wynikiem osobistych kalkulacji, ale wynikała z otwartości na działanie Boga, co sprawiało, że potrafił zjednoczyć się z Bożym planem. Eugeniusz uczy nas, abyśmy byli ludźmi cierpliwymi, abyśmy nie oczekiwali, że nagle i tylko w wyniku działania Boga wszystkie problemy życiowe znikną. Patrząc na jego życie, bez względu na okres, cechuje go to samo zaufanie wobec Pana Boga. Z tego faktu wynika jego postawa jako człowieka Adwentu – rozumie, że kiedy przychodzi Bóg, to ma dla nas konkretną propozycję. Naszym zadaniem jest ją odczytać i starać się ją wcielić w życie na tyle, na ile potrafimy – zaznacza o. Tyczyński.
Jednocześnie św. Eugeniusz nie skupia się na tylko i wyłącznie na wielkich wydarzeniach, lecz na zwyczajnej codzienności, do której należy podchodzić z cierpliwością i nadzieją.
Adwent przynosi nadzieję
Św. Eugeniusz de Mazenod przeżył w swoim życiu kilka systemów politycznych oraz był świadkiem gwałtownie zmieniających się prądów myślowych. Widzi laicyzację, która dotyka Francję w XIX w. oraz utratę wiary wielu osób w wyniku rewolucji francuskiej. Kiedy przyjeżdża do Rzymu na ogłoszenie dogmatu o Niepokalanym Poczęciu Maryi, dostrzega, że część biskupów nie jest w ogóle zainteresowana jego ogłoszeniem. Nie podchodzi jednak do tego z defetyzmem.
Dokładnie 205 lat temu św. Eugeniusz zrobił coś hardkorowego!
– Eugeniusz ciągle ufa, że Pan Bóg prowadzi swój Kościół. Przez całe swoje życie jest przekonany, że nigdy nie może stracić nadziei na prowadzenie Boga. Nawet jeśli w jego życiu coś nie układa się po jego myśli – czy to współpraca z księżmi, problemy w działalności zgromadzenia, czy nawet trudności w kontaktach ze Stolicą Apostolską. Jest przede wszystkim przekonany, że centrum jego życia i życia Kościoła jest Jezus. Słowa Chrystusa: „bramy piekielne nie przemogą Kościoła” są dla Eugeniusza kluczem, którym posługuje się we wszystkich życiowych przeciwnościach, również, kiedy doświadcza ich ze strony hierarchii Kościoła – mówi o. Roman Tyczyński OMI.
Źródło: oblaci.pl