Kup ziemię w Papui-Nowej Gwinei i zbuduj dom, a po 40 latach pobiją cię i wygnają
W Papui-Nowej Gwinei, szczególnie we wioskach, istnieje mnóstwo podobnych historii. Wynikają one z faktu, że w wielu przypadkach nie istnieją prawne zapisy w księgach wieczystych. Wszystko sprowadza się do słów, a jeśli te zostaną zapomniane, to konflikt gotowy.
W sierpniu 2021 roku, po trzech miesiącach zdobywania doświadczenia misyjnego w parafii Kainantu, zostałem skierowany do parafii Namta. Przyjechał po mnie ks. Tomasz, Papuas z pochodzenia i proboszcz parafii. Z Goroka do mojego nowego tymczasowego domu jechaliśmy samochodem około jednej godziny.
Parafia Namta
Namta jest jedyną parafią w diecezji Goroka, która jest położona w głębi dżungli. Składa się na nią 10 wiosek dojazdowych. Z tego, co zdążyłem się dowiedzieć, od początku istnienia parafii pełnili w niej funkcję proboszcza jedynie misjonarze z Europy. Ks. Tomasz, z którym miałem tam przebywać i od niego się uczyć, był pierwszym niebiałym księdzem w tamtym regionie. W parafii pracował zaledwie od kilku lat.
Plebania i kościół w Namcie są położone na wzgórzu, z którego roztacza się widok na góry. Niedaleko płynie rzeka, której szum słychać w całej wiosce. Nie ma tam elektryczności, stąd na misji używaliśmy generatora prądu.
Zaraz po przybyciu do parafii poszedłem poznawać okolicę, odwiedzić mieszkańców wioski. Wieczorami grupy młodzieży przychodziły, aby poznać nowego misjonarza. Zacząłem odwiedzać wioski, prowadziłem zajęcia w miejscowej szkole, a w wolnym czasie wchodziłem na pobliskie góry, z których roztaczały się niezwykłe widoki. Przy każdej wyprawie towarzyszyła mi gromadka dzieci.
W międzyczasie zauważyłem, że lokalny ksiądz jest często nieobecny, wręcz niezainteresowany parafią. Dowiedziałem się również, że do administratora wpłynęła jakaś skarga złożona przez parafian. W związku z tym władze diecezji Goroka podjęły decyzję, aby ks. Tomasz opuścił parafię i pozostał w Kefamo do czasu wyjaśnienia sytuacji. Tym samym i ja po dwutygodniowym pobycie musiałem opuścić Namtę.
Ks. Tomasz nie wrócił już do parafian, a ja zostałem poproszony przez administratora diecezji, aby przenieść się do sąsiedniej parafii Tafeto i zamieszkać samemu. Potem dowiedziałem się, że konflikt w Namcie wyrósł na tle plemiennym. W Namcie mieszkają plemiona, które nie zawsze się ze sobą zgadzają. Ks. Tomasz jako Papuas również pochodził z jakiegoś plemienia. Sytuacja ta uświadomiła mi, że mimo rozwijającego się na Rajskiej Wyspie chrześcijaństwa, spory plemienne okazują się niejednokrotnie mocniejsze.
Parafia Tafeto
Tafeto to miejscowość, która jest położona w odległości około 20 kilometrów od Goroka. Przynależą do niej cztery wioski dojazdowe. Ks. Krzysztof, który był tam proboszczem, uległ poważnemu wypadkowi w czasie odwiedzania jednej z wiosek. W czasie mojego przybycia do parafii znajdował się on w Polsce na rehabilitacji.
W tym miejscu warto wspomnieć, że w Papui-Nowej Gwinei medycyna nie jest dość rozwinięta, a personel medyczny jest słabo wykształcony. Po wypadku ranny misjonarz został przewieziony do miasta Kundiawa, gdzie w miejscowym szpitalu pracuje ks. Jan Jaworski, który jest lekarzem. Dzięki szybkiej i fachowej operacji ks. Krzysztof przeżył i był na tyle sprawny, że mógł polecieć do Polski na kolejne operacje i rehabilitację.
Będąc w Tafeto już samemu, w pierwszej kolejności postanowiłem odwiedzić wszystkich katolików w ich domach. Rozpocząłem przygotowanie chętnych osób do otrzymania sakramentów, prowadziłem zajęcia w miejscowej szkole, odwiedzałem chorych.
Pewnego dnia zostałem poproszony, aby odwiedzić pewnego chorego w wiosce Andayufa. Okazało się, że od kilku lat nie przystępował do sakramentów, jego rodzina odeszła do innych wyznań protestanckich. Był on tak słaby, że nie mógł już chodzić. W tym ostatnich chwilach życia przypomniał sobie jednak o wierze katolickiej, w której został wychowany. Poprosił o spowiedź. Tydzień po moich odwiedzinach umarł. Pogrzeb odbył się obok jego domu, a pochówek w sąsiednim ogrodzie. Na Mszy, oprócz kilku katolików, z szacunku do zmarłego, zgromadziło się wiele osób z różnych wyznań chrześcijańskich. Było dla mnie wyzwaniem mówić kazanie w języku melanesian pisin i to do osób, które nie miały nic wspólnego z wiarą katolicką.
Kiedy przypominam sobie Tafeto, na myśl przychodzi mi również pożegnanie pani Lucy. Lucy jako młoda dziewczyna przybyła wraz ze swoim mężem z innej prowincji do wioski Openga w parafii Tafeto. Tutaj od lokalnego plemienia kupili ziemię, wybudowali dom, uprawiali ogród.
Po 40 latach osoby, które sprzedały im ziemię, umarły. Nowe pokolenie stwierdziło, że starsze już małżeństwo musi się wynieść. Dodatkowo pojawiły się jakieś konflikty plemienne. Nikt nie pamiętał o dokonanej zapłacie i stwierdzono, że ziemia do nich nie należy. Jeśliby chcieli tam dalej mieszkać, musieliby ponownie dokonać zakupu.
Mąż Lucy zaprotestował. Pomijając już temat niesprawiedliwości, rodzina była także zbyt biedna, aby na nowo zakupić ziemię. W związku z tym mężczyzna został ciężko pobity i trafił do szpitala.
W Papui-Nowej Gwinei, szczególnie we wioskach, istnieje mnóstwo podobnych historii. Wynikają one z faktu, że w wielu przypadkach nie istnieją prawne zapisy w księgach wieczystych. Wszystko sprowadza się do słów, a jeśli te zostaną zapomniane, to konflikt gotowy.
Mąż Lucy po wyjściu ze szpitala wrócił do rodzinnej prowincji, z której przybył, aby w wieku 70 lat zacząć budowę nowego domu. Jego żona przyszła pewnej niedzieli na Mszę do Tafeto. Po wspólnej modlitwie została pożegnana przez wspólnotę katolicką, a także otrzymała wsparcie materialne. Następnie wyruszyła ona w drogę i dołączyła do swojego męża.
Można zapytać: a co z ziemią, na której stoją kościoły i plebanie? W tym przypadku również zdarzają się sytuacje, że plemiona przychodzą i chcą zapłaty za ziemię, mimo że ta została dokonana przed laty. Na szczęście Kościół katolicki nie kupował ziemi na słowo, ale wszystko było rejestrowane w urzędach w stolicy w Port Moresby.
Przejście do Diecezji Kundiawa
Po prawie dwóch miesiącach pobytu w Tafeto dostałem informację od ks. Krzysztofa, że ten będzie wracał do swojej parafii. Dał mi on też do zrozumienia, że ja będę musiał ją opuścić.
Mijało wtedy prawie pięć miesięcy od mojego przylotu do Papui-Nowej Gwinei i nie ukrywam, że chciałem już wiedzieć, co mam konkretnie robić na misjach na Rajskiej Wyspie. Częste zmiany parafii przestały mi się podobać. Jako że w Diecezji Goroka nie było w tamtym czasie wolnej parafii, po ustaleniach z Komisją Misyjną przy Episkopacie Polski 29 września 2021 roku wyjechałem do sąsiedniej diecezji Kundiawa.
ks. Łukasz Hołub
Od dziecka czuł, że ma zostać misjonarzem. W 2013 r. przyjął święcenia kapłańskie i został księdzem archidiecezji przemyskiej. Na pierwsze misje wyjechał w 2016 r. do Ekwadoru, gdzie spędził cztery lata. Od 2021 r. pracuje w Papui-Nowej Gwinei. Obecnie jest proboszczem parafii Koge w diecezji Kundiawa.