Mikołaj święty i nieświęty
Wydawać by się mogło, że przecież każdy zna go doskonale. Bo kto nie oglądał grudniowych reklam, kto nie wypatrywał na niebie latających sań ciągniętych przez zaprzęg reniferów albo kto nie siedział na kolanach starszego, korpulentnego mężczyzny z siwą brodą, odzianego w czerwony płaszcz i czapkę z białym pomponem, z przejęciem oczekując na werdykt: prezent czy rózga?
A jednak to postać wcale nie oczywista. Uważany za świętego, który udziela pomocy w każdej potrzebie, jest patronem m.in. pojednania Wschodu i Zachodu, Rosji, Moskwy oraz Berlina, a także pielgrzymów i podróżnych.
Doprawdy, ten znany z cichej dobroci, żyjący na przełomie III i IV wieku biskup Miry na terenie dzisiejszej Turcji, który jako młodzieniec pod osłoną nocy niepostrzeżenie podrzucał pieniądze chciwemu sąsiadowi, by ten nie sprzedawał swoich córek do domu publicznego, nie bardzo pasuje do wizji spopularyzowanego w ubiegłym stuleciu wizerunku poczciwego staruszka z krainy elfów gdzieś w mroźnej Laponii, który dla dzisiejszego, nastawionego na konsumpcję i łatwą przyjemność świata, gdzie dobre uczynki często mierzy się ilością wyświetleń i lajków, stał się miłym, kojącym sumienia substytutem prawdziwego świętego.
A jednak w życiu częściej idzie się pod rękę z krzyżem aniżeli z workiem prezentów.
Fragment sylwetki św. Mikołaja pochodzi z wprowadzenia do książki „Operacja MIR. Powrót na Nordkapp” o ostatniej wyprawie rowerowej NINIWA Team na Przylądek Północny, której patronem był właśnie biskup Miry.
Książkę znajdziesz w sklepie NINIWY: