26 stycznia| Artykuły

Którędy iść?

Plecak i dwa kije. Choć bez tego też by się dało iść. W zasadzie potrzebne jest tylko serce. To ono zna drogę. W Kościele - okres zwykły, w naszych domach czy środowiskach pracy wręcz czas karnawału, a moje myśli krętymi ścieżkami kierują się do doświadczenia Wielkiego Czwartku i rekolekcji prowadzonych przez siostrę zakonną. Jezus umywa uczniom nogi, a czym one są jeśli nie naszym narzędziem do przemierzania utartych szlaków, wydeptywania nowych ścieżynek czy też przebijania się gdzieś na przełaj, na skróty… . W rzeczywistości to symbol obmywania naszych dróg, dróg naszego życia. Tylko skąd wiedzieć, którą z nich iść. Można to odkryć wyłącznie za pomocą jednego sposobu – wiedząc, kim się jest.

Plecak i dwa kije. Choć bez tego też by się dało iść. W zasadzie potrzebne jest tylko serce. To ono zna drogę. W Kościele – okres zwykły, w naszych domach czy środowiskach pracy wręcz czas karnawału, a moje myśli krętymi ścieżkami kierują się do doświadczenia Wielkiego Czwartku i rekolekcji prowadzonych przez siostrę zakonną. Jezus umywa uczniom nogi, a czym one są jeśli nie naszym narzędziem do przemierzania utartych szlaków, wydeptywania nowych ścieżynek czy też przebijania się gdzieś na przełaj, na skróty… . W rzeczywistości to symbol obmywania naszych dróg, dróg naszego życia. Tylko skąd wiedzieć, którą z nich iść. Można to odkryć wyłącznie za pomocą jednego sposobu – wiedząc, kim się jest.

Kształt serca

Znacie tę bajkę o orle, który wychowywał się wśród kur? Którego jajko zostało po prostu podrzucone do kurnika, tam się wykluł, chodził po podwórku, grzebał w ziemi, szukając robaków. Nauczył się nawet „po kurzemu” trzepotać skrzydłami i przefruwać w powietrzu kilka metrów. W oryginalnej wersji Anthony’ego de Mello, orzeł widzi na niebie wysoko szybującego króla ptaków, lecz dowiaduje się, że nie ma co zaprzątać sobie głowy niedościgłymi sprawami i koniec końców umiera w zagrodzie przekonany, że jest kurą. Może jestem niepoprawną optymistką, ale bardziej skłaniam się ku innej wersji, którą poznałam. Do kurnika przychodzi gospodarz, zauważa orła i codziennie uparcie i wytrwale zabiera go na otwartą przestrzeń, gdzie pokazuje mu bezkres nieba, unoszące się na nim ptaki i zachęca do działania. Bo wie jedno – on ma serce orła. Zna jego ograniczenia, widzi środowisko, w jakim się wychował i z kogo brał przykład przez całe życie, ale wie jedno – ten ptak ma serce orła i On zna jego kształt.

Zazdrościsz tym, którzy umieją po prostu wyjść z domu i zrobić coś ze swoim życiem?

Wyfrunąć w niebo mimo że świat mówi im „nie” albo przez długie lata wmawiali to sobie sami. Chyba najbardziej boimy się, że się zgubimy, pomylimy i wybierzemy złą drogę. A gdyby tak odwrócić perspektywę – to nie ty szukasz, ale jesteś poszukiwany. Abraham Heschel napisał książkę pt. „Bóg szukający człowieka”. To nie twoim problemem jest znać drogę, ty masz po prostu ruszyć, nie trwać w bezruchu i nie musisz bojaźliwie po kryjomu wysypywać z kieszeni okruszków. Każdy ruch pozostawia po sobie ślad. Po takim tropie najłatwiej będzie Mu cię znaleźć. Działanie, bycie w drodze, aktywność, ruch… . Paradoksalnie, w dzisiejszym świecie, twoim działaniem i ruchem może być też to, że w końcu usiądziesz i pomyślisz. Że położysz się i wreszcie się wyśpisz.

Ale czy to nie będzie ucieczka?

Twoje wyjście z domu, zmiana, konkretna decyzja, rzucenie wszystkiego w ciemno bez perspektyw na jakieś natychmiastowe „zamiast”? Nie wiem, być może będzie. I co z tego. Czasem trzeba uciec, bo ucieczka powoduje, że coś zacznie cię gonić (nic innego jak tropicielska reakcja na ruch). Dopadnie cię i będziesz musiał stoczyć walkę, ostateczną albo jedną z wielu, z czymś, co latami uspokajałeś nie czyniąc gwałtowniejszych ruchów, rzuci się za tobą i dogna. Metoda sprawdzona, nie dodaję klauzuli „nie róbcie tego sami w domu”.

Dróg Bożych uczymy się krocząc po nich

Złam kije. Ten pierwszy – który sztywno trzyma cię w ramach tego, co inni myślą o tobie i jakie nadzieje w tobie położyli. Ten drugi – którym sam się okładasz, będąc zbyt zapatrzonym w swoje ograniczenia zamiast w możliwości ich przejścia, skruszenia, przełamania lub zostania przeniesionym. Wyrzuć plecak, całą jego zawartość, z bagażem trudniej iść. Weź tylko serce, w tym kształcie, który wydaje ci się, że ono ma. Na początek wystarczy. Jest jak kawał gliny – dolepisz bądź ujmiesz. Po drodze. Gdy będziesz pytał o jego kształt Tego, który je stworzył i który je zna.

Katarzyna Wiesia Wasilewska

Katarzyna Wasilewska

Z pozoru cicha, ale z dużą dawką wewnętrznego szaleństwa. Uczestniczka czterech wypraw rowerowych NINIWA Team, na których odkryła w sobie zdolność do bycia z drugim człowiekiem. W 2015 r. samotnie odbyła podróż, pielgrzymując pieszo z Polski do Santiago de Compostela.