Co się tu dzieje?! Największy cud eucharystyczny
Rygory bezpieczeństwa sanitarnego powoli się luzują, a biskupi natychmiast reagują przywracając obowiązek niedzielnego i świątecznego uczestnictwa we Mszy świętej. I bardzo dobrze. A może dobrze było Ci w domowym klimacie liturgii?
Sednem Eucharystii jest Jezus Chrystus (przeżycie ponownie jego ostatecznej ofiary z siebie samego dla nas), z którym spotykamy się na żywo, w realu. Właściwie Eucharystia to jest Jezus Chrystus. Dlatego powrót do kościołów jest nie tyle potrzebny, co niezbędny. Kiedy spotykamy się z dziewczyną lub chłopakiem, a czas epidemii ograniczył nam romantyczne spotkania na żywo, to gdy tylko restrykcje się kończą, chcemy natychmiast wrócić do spotkania na żywo, trzymania się za rękę i buziaków. To normalne. Czy w relacji z Jezusem jesteśmy tak samo uczciwi?
Mimo to czas ograniczonego uczestnictwa w Mszy świętej (głównie transmisji online) był trudny. Nawet jeśli początkowo żywo odczułeś brak realnego spotkania z Bogiem, istnieje ryzyko, że po dłuższym czasie mogłeś się przyzwyczaić do „liturgii online” i teraz ciężko o mobilizację, by pójść do kościoła.
Warto przypomnieć sobie czym jest Eucharystia. To, co zakryte, często trudno nam sobie uświadomić. Dlatego przedstawiamy trzy niesamowite cuda eucharystyczne, dwa z nich z naszego polskiego podwórka! I żeby nie było argumentu, że to dawne, niepewne historie, bierzemy na tapetę tylko ostatnich 12 lat!
Cude Eucharystyczny w Tixtla, Meksyk, 2006 r.
Stało się to podczas Eucharystyii w XVIII–wiecznym, parafialnym kościele pw. św. Marcina z Tours. Ponieważ w kościele było ponad 600 osób pragnących przyjąć Ciało Pana Jezusa Chleb Eucharystyczny rozdzielali obaj kapłani oraz zakonnica z Zakonu Misjonarek Jezusa i Maryi. Stali w rzędzie, przy czym siostra zakonna stała po lewej stronie od rekolekcjonisty, o. Rajmunda. W pewnym momencie o. Rajmund, wiedziony jakimś instynktem, spojrzał w kierunku siostry i zdziwiony ujrzał jej zaskoczony wyraz twarzy. Drgała jej ręka, w której trzymała niewielkie cyborium, w którym znajdowały się Komunikanty. Gdy o. Rajmund spojrzał w cyborium sam się zdziwił, jedna bowiem z konsekrowanych Hostii wyglądała na zabrudzoną jakąś czerwoną substancją… Substancja wyglądała jak Krew…
Natychmiast poinformowano ówczesnego miejscowego ordynariusza, bpa Aleka Zavala y Castro, który zwołał komisję teologiczną dla zbadania niezwykłego zjawiska. Po licznych badaniach uznaną substancję za krew, ale zjawisko pozostało niewyjaśnione i w 2013 r. uznano je za cud. (źródło: swzygmunt.knc.pl)
Cude Eucharystyczny w Sokółce, 2008 r.
Cud w Sokółce jest bardzo świeży i chyba najbardziej kojarzony przez Polaków.
Do cudu eucharystycznego w parafii św. Antoniego Padewskiego w Sokółce doszło w 2008 r. Podczas porannej Mszy św. księdzu, który rozdzielał komunię wiernym, upadła na stopień ołtarza konsekrowana hostia. Zgodnie z procedurami została umieszczona w specjalnym naczyniu z wodą (vasculum), gdzie po upływie kilku dni miała się rozpuścić. Naczynie przeniesiono do sejfu. Po jakimś czasie zakrystianka, s. Julia Dubowska, otworzyła sejf i poczuła zapach kwaszonego chleba. Zobaczyła w naczyniu prawie rozpuszczony komunikant, a na nim czerwoną plamę przypominającą krew. Komunikant i plama krwi były ze sobą połączone, a woda nie była zabarwiona. Poinformowany o tym proboszcz polecił schować hostię w sejfie.
Po 10 dniach naczynie przeniesiono do tabernakulum w kaplicy. W 2009 r. z polecenia abp. Edwarda Ozorowskiego komunikant poddano badaniom, które wykonali prof. Maria Sobaniec-Łotowska z Zakładu Patomorfologii Lekarskiej UM w Białymstoku oraz prof. Stanisław Sulkowski. Oboje doszli do tych samych wniosków. Badany fragment podchodził z mięśnia sercowego człowieka będącego w stanie agonii. Po upływie trzech lat hostię wystawiono na widok publiczny (źródło: misyjne.pl)
Cude Eucharystyczny w Legnicy, 2013 r.
W 2013 roku biskup Zbigniew Kiernikowski z diecezji legnickiej oświadczył:
W Boże Narodzenie, 25 grudnia 2013 roku, na posadzkę kościoła św. Jacka upadła hostia. Została ona podniesiona i włożona do naczynia z wodą (vasculum). Niedługo potem kapłan zauważył na niej ślady krwi. Ówczesny ordynariusz, bp Stefan Cichy, zdecydował powołać specjalną komisję, która miała obserwować i zbadać całe zjawisko.
Na zlecenie hierarchy Zakład Medycyny Sądowej przeprowadził w 2014 roku badania na wyodrębnionych fragmentach. Zaobserwowano wówczas w obrazie histopatologicznym fragmenty tkanki charakterystyczne dla serca w agonii. (źródło: deon.pl)
Czy jednak potrzebujemy cudów, żeby uświadamiać sobie, czym jest Msza święta?
Kościół uznaje ponad 130 cudów eucharystycznych na całym świecie. Trudno mówić tu o przypadku lub fejkach. Naukowcy nie potrafią rozwikłać tych zagadek. Cudu takiego doświadczył w 1984 także św. Jan Paweł II, gdy w swojej prywatnej kaplicy udzielał Komunii św. pewnej Koreance.
Największym cudem jest sama Eucharystia, a nie jej zewnętrzne, spektakularne znaki. W czasie każdej Mszy świętej, czy to w Warszawie czy Pcimiu Dolnym, Pan Jezus tak samo realnie przychodzi dla nas i daje się nam cały. Oto największy cud.
Krzysztof Zieliński
Od 2008 roku współtworzy Oblackie Duszpasterstwo Młodzieży NINIWA, co jest jednocześnie pracą i życiową misją. Współorganizuje i animuje wydarzenia, pisze artykuły, redaguje treści książek i robi znacznie więcej. Człowiek orkiestra.