Jak Apple, Google, Facebook i Amazon wykańczają konkurentów i ciebie?
Kongres USA prowadzi dochodzenie antymonopolowe wobec największych firm technologicznych w Stanach, czyli Apple, Google, Facebook i Amazon. Jaki wpływ ma […]
Kongres USA prowadzi dochodzenie antymonopolowe wobec największych firm technologicznych w Stanach, czyli Apple, Google, Facebook i Amazon. Jaki wpływ ma to na szarego obywatela, nie tylko USA, ale i świata?
Gdy konsumenci, pracownicy i firmy nie są zadowoleni ze swojego dostawcy usługi czy pracodawcy, mogą zdecydować o zmianie i wybrać innego. Jesteśmy tu dziś, bo tego wyboru już nie ma – mówił senator David Cicilline na przesłuchaniu.
Przez lata ci giganci budowali swoją siłę i pozycję na rynku. Mimo wielu skandali i naruszeń prawa oraz płaceniu wielkich kar, dalej osiągają ogromne zyski dostarczając swoje usługi klientom. Sprawa ma znaczenie nie tylko gospodarcze i ekonomiczne, ale także społeczne i etyczne, bo wielka siła tych organizacji przekłada się na wpływ na szarego człowieka. Przyjrzyjmy się każdej z tych firm:
- Apple – dostarcza komputery, urządzenia i oprogramowanie głównie dla klientów indywidualnych, jest jedną z najlepiej rozpoznawalnych marek świata
- Google – dostarcza oprogramowanie dla klientów indywidualnych i firm, w tym wiele darmowych użytkowych aplikacji, system operacyjny dla telefonów Android, a także największą przeglądarkę internetową Google,
- Facebook – właściciel serwisów społecznościowych jak Facebook, Instagram, Snaptchat, komunikatorów Messenger, WhatsApp i wielu innych, które najczęściej wykupywał lub włączał do swojej firmy,
- Amazon – największa w USA platforma sprzedaży internetowej, zajmująca ok. 70% udziału rynku.
Każdy z tych gigantów ma trochę inny obszar działania, ale ich właściciele lub szefowie udzielają zaskakująco podobnych odpowiedzi, jeśli chodzi o kontrowersyjne kwestie. Tim Cook, Sundar Pichai, Mark Zuckerberg i Jeff Bezos przepytywani byli 29.07 br. w trwającym w USA dochodzeniu o praktyki monopolistyczne.
Wątpliwości budzą i zarzuty formułowane są względem m.in poniższych kwestii:
- praktyki wpływające na rozwój konkurencji, wykupywanie zarówno dojrzałych produktów i producentów jak i obiecujących start-upów,
- decydowanie o wpuszczaniu na swoje platformy sklepowe określonych dostawców usług i sprzedawców, a innych nie (szczególnie Apple na AppStore i Amazon np. w kategorii książek),
- arbitralne dopuszczenia rozwiązań i mechanizmów stosowanych w tych aplikacjach oraz zmiany zasad i mechanizmów w toku procesu tworzenia i rozwijania,
- filtrowanie, ocena i skalowanie wyników wyszukiwania deprecjonująca znaczenie konkurentów, określonych ideologii, czy treści,
- kradzież treści z serwisów, stron i portali do wykorzystywania we własnych celach (przy braku zgody, formułowane są groźby o usunięciu z wyników wyszukiwania),
- klonowanie konkurencyjnych lub uruchamianie produkcji własnych aplikacji, mając na celu przejęcie kolejnego rynku,
- tworzenie regulaminów i zasad użytkowania utwierdzających dominację w obszarach, w których firmy działają,
- dysponowanie potężnymi bazami danych, a także posługuje się regulaminami, mającymi ogromny wpływ na każdego użytkownika.
Oczywiście w wielu przypadkach giganci zasłaniają się troską o jakość, prywatność i bezpieczeństwo, jednak to prawda wiedzą najlepiej sami twórcy oprogramowania lub poszkodowani decyzjami użytkownicy wyłączonych arbitralnie kont w mediach społecznościowych czy usługach.
Co może dotknąć ciebie?
Prowadzone dochodzenie dotyczy głównie monopolu biznesowego, ale nie sposób uciec od jego przyczyn. A są one takie, że oprócz zysków, duża siła daje ogromne możliwości kreacji rzeczywistości. Coraz częściej słychać frustrację twórców i użytkowników narzekających na rozlewające się wszędzie macki wielkich dostawców usług. Na pozór mamy przyjemną platformę do publikacji filmów jak Youtube, czy miejsce spotkania ze znajomymi – Facebook. Łączmy się, cieszmy i dzielmy doświadczeniami? Brzmi miło, ale sielanka nie trwa wiecznie. W praktyce bowiem dochodzi do niepokojących, cenzurujących i ograniczających wolność praktyk. Przykłady? Proszę bardzo…
- Nasza koleżanka została poinformowana przez Facebooka, że jej konto narusza standardy i bez dalszej komunikacji, zostało zawieszone. Nie ma możliwości odwołania. Nie ma dyskusji. Brak nawet sensownych domysłów, jakiej kategorii nadużyć mogły dotyczyć zarzuty. Bach. Nie ma cię.
- Filmowi twórcy na Youtubie już od dawna są ograbieni z możliwości zarabiania na filmach, np. instruktorzy i propagatorzy muzyki, gry na instrumentach, którzy przez odegranie kilku nut zastrzeżonych utworów z klasyki muzyki rozrywkowej, muszą oddać forsę z reklam na rzecz wydawców i autorów). Ogromny niepokój i frustracje budzą jednak zablokowane filmy lub komentarze – i to bez konkretnego powodu. Jeden z kanałów na YT, który publikuje filmy z dzieciakami i osobami niepełnosprawnymi, dający nadzieję i budujący atmosferę troski i miłości w stosunku do osób w trudnej sytuacji, został ograbiony z możliwości wyświetlania i dodawania komentarzy pod filmami. Powód? „Osoby przedstawione w waszych filmach narażone są na mowę nienawiści i dyskryminacji”. Co? Czy odbieranie prawa wypowiedzi i kontaktu takich osób ze światem, to nie właśnie dyskryminacja? Czy to nie ustawianie problemów w cień społeczeństwa zamiast oswajania i budowania świadomości społecznej? Warto dodać, że 99% komentarzy na tym kanale było pozytywnych, motywujących i wspierających. Matki nieżyjących już dzieci przedstawionych w filmach, czerpały pokrzepienie z komentarzy wyrażających miłość i sympatię. Teraz ich już nie przeczytają. Nie ma możliwości dyskusji czy interwencji, a nawet stosownych wyjaśnień od YT. Bach. Nie ma cię.
- Frustrujące mogą być zasady reagowania na opinie wystawiane przez klientów usług lub firm. Można odpowiedzieć, ale nie można usunąć krzywdzącej, hejterskiej opinii osoby negatywnie nastawionej do naszego biznesu.
- Jako NINIWA już od kilku lat próbujemy zmienić w Google Maps nazwę ulicy, przy której mieści się nasza siedziba. Urzędowa zmiana wprowadzona kilka lat temu zmieniła odcinek ulicy od DK11 na ul. Posmyk, podczas, gdy dalsza część ulicy nazywa się ul. Osiedle Posmyk. To niestety mylące. Dla Google może to mało istotna zmiana, ale dla kurierów i klientów używających GPS ma to już znaczenie. Na szczęście zaprzyjaźniony pan listonosz wie, że adresowane do nas omyłkowo listy należy dostarczać do nas, a nie do oddalonego o kilkaset metrów dalej domu rodzinnego o tym samym numerze.
- Profilowanie, czyli dostarczanie użytkownikowi treści, określonej na podstawie udostępnionych przez nas danych jak płeć, zainteresowania itp. Czy wiesz, że użytkownikom Facebooka wyświetlają się te treści, które odpowiadają ich profilowi? Tzn. ,że nie zobaczysz zbyt wiele informacji, z którymi zasadniczo się nie zgadzasz. To świetnie – dostaję to, co lubię! – Tylko pozornie jest to dobre. Jeśli chcesz dotrzeć ze swoim przesłaniem, pomysłem do osób, które myślą odmiennie i zainicjować u nich refleksję, będzie to bardzo utrudnione. To forma cenzury. Siedzimy w wygodnych bańkach naszego myślenia, a Facebook to podsyca i troskliwie pielęgnuje.
- Obiektywna cenzura treści narzucanych przez poprawne politycznie idee. Sprzeciw wobec ideologiom może być uznany za dyskryminację i mowę nienawiści. Przez lata, proces ten postępuje i granica się przesuwa w liberalnym kierunku. Niestety dostawcy technologii nie są neutralni, ale czynnie biorą udział w indoktrynacji.
Nie wszystko złoto co się świeci
Jakość i funkcjonalność narzędzi i urządzeń udostępnionych przez powyższe firmy stoją na naprawdę wysokim poziomie. Wielu z nas ich używa, ale czy mamy sensowną alternatywę? Tak dobrych produktów aż żal nie używać. To, że często udostępnione są „za darmo” powinno budzić nasze myślenie. Ceną lub „okupem”, który płacimy są już nie tylko nasze dane osobowe, ale coraz częściej fakt, że jesteśmy podatni na kształtowanie. Dobrowolnie pozwalamy, by ciosano nas do standardów… No właśnie. Jakich dokładnie?
Po przesłuchaniu powstaje raport o nadużyciach gigantów i wskazania w celu poprawy ich funkcjonowania. Czy przyniesie to realne zmiany w działaniach tych firm i ich partnerów oraz użytkowników, czy będzie to tylko kilka kolejnych zdań dopisanych do regulaminów i zasad użytkowania, które pozostaną bez większego wpływu na szarego obywatela? Czas pokaże.
Z pewnością jednak świat przechodzi znaczne przemodelowanie. Korporacje już mają ogromny wpływ na władzę. A być może już politycy są jedynie marionetkami w rękach bogatych tego świata, bez żadnego realnego wpływu na modelowanie prawa i obyczajów państw?
Krzysztof Zieliński
Od 2008 roku współtworzy Oblackie Duszpasterstwo Młodzieży NINIWA, co jest jednocześnie pracą i życiową misją. Współorganizuje i animuje wydarzenia, pisze artykuły, redaguje treści książek i robi znacznie więcej. Człowiek orkiestra.