20 grudnia| Artykuły

Okoliczności a rzeczywistość, czyli jak patrzeć sercem

Bóg zwykle najbardziej obecny jest tam, gdzie najmniej można się Go spodziewać. Jest Bogiem totalnych zaskoczeń.

Najpierw zaskoczył wszystkich chowając się w ciele małego dziecka urodzonego w lichej stajni poza miastem. Potem razem z łotrami dał się ukrzyżować na wysypisku śmieci. I wreszcie ukrył się cały w kruszynie chleba i kropli wina. Czego nas uczy ten Bóg? Ano tego, że okoliczności i rzeczywistość to dwie różne rzeczy.

Kłamstwo doskonałe

Wprowadzanie w błąd jest stare jak ludzkość. Zwiedzenie, oszustwo, manipulacja. Zwał jak zwał. Oto pierwsze kłamstwo świata: Na pewno nie umrzecie! Ale wie Bóg, że gdy spożyjecie owoc z tego drzewa, otworzą się wam oczy i tak jak Bóg będziecie znali dobro i zło. Rdz 3, 4-5. Zauważacie to co ja? W tych słowach Szatana kryje się przepis na kłamstwo doskonałe. O co chodzi? W kłamstwie doskonałym nie wszystko jest kłamstwem! To taka strategia. Opatulić jedno małe kłamstewko solidną garścią prawdy, by łatwiej było je sprzedać.

W zatrutym pokarmie większość to zdrowa żywność. Ale wystarczy szczypta trucizny i po zawodach. To prawda, że zerwanie zakazanego owocu (czyli złamanie Bożego prawa) otwiera oczy. Konsekwencje grzechu uderzają w nas jak fala. Raz mocniej, raz słabiej. Wcześniej czy później. Ale zazwyczaj rodzą gorzką refleksję z kategorii: mój Boże, co ja zrobiłem? Tak, to jest otwarcie oczu. Widać znacznie wyraźniej, co jest złem, a co dobrem. Za to czystym kłamstwem w komunikacie demona jest to: na pewno nie umrzecie. Od początku świata wiadomo, że kłamał. Choć wciąż zatracamy się w okolicznościach, które ojciec kłamstwa kreuje. To sprytny zawodnik jest.

Nie wszystko złoto

Wiedzą to nawet dzieci. Ale nawet dorośli dają się robić w bambuko. Zastanawiam się cały czas dlaczego tak jest, że wiedząc zachowujemy się tak jakbyśmy nie wiedzieli. Lenistwo, ślepota, ścibigroszyzm, słabość? Może to pytanie z obszaru jakiejś wyższej wiedzy duchowej? Tajemnica grzechu? Może po prostu człowiek jest głupi i tyle? Bo jest prawdą, że uganiania się za świecidełkami życia jest w tym życiu najwięcej. Mechanizmy handlowe już dawno temu zaadoptowały regułę, która mówi, że dla sprzedania towaru dzisiaj ważniejsze jest jego opakowanie niż on sam. Opakowanie to nie tylko atrakcyjne pudełko z fajnym napisem. To dobra promocja, nachalna reklama, skuteczny marketing.

Potworna energia i środki wpompowane nie tyle w samo stworzenie produktu, co w przekonanie jak największej ilości osób, że jest on warty ich uwagi i pieniędzy. Tu nie chodzi o to, by czekać, aż ludzie odkryją, że coś jest dobre. Bo można się nie doczekać. Chodzi o to by im to wmówić. Nawet jeśli o to nie proszą. Dzisiaj nikt już nie kupi czegoś co nie świeci się jak złoto. I nie ważne, że to coś wcale złotem być nie musi. Ma się świecić i tyle.

Błędne wnioski

Okoliczności bywają przeróżne. Zabiegamy o te sprzyjające. Unikamy tych przykrych. To taki ludzki odruch. Naturalny, choć w sumie prymitywny. Mądry człowiek szuka dobra, a nie przyjemności. No pewnie, że dobro może być przyjemne. Ale jak przyjemność staje się głównym parametrem naszego życia, to dobro może nam się niepostrzeżenie zawieruszyć. A jeśli stawiamy na dobro, to przyjemność gdzieś tam zawsze się pojawi. Może nie jako kwota gwarantowana, ale jako bonus – niespodzianka. I o to chodzi. Mamy też taki error poznawczy: jak jest źle to znaczy, że jest źle. Jak jest dobrze, to znaczy, że jest dobrze. Naprawdę? Chrześcijaństwo jest religią wywrotową. Przynajmniej jeśli chodzi o naszą mentalność. Nic nie musi być takie jakim się wydaje. Zwykle jest wręcz na odwrót. Im gorzej tym lepiej. Takie rzeczy tylko u Jezusa. Przykłady? Proszę bardzo.

Jakie okoliczności, taka rzeczywistość

Jest ich masa. Cała Ewangelia to w gruncie rzeczy jeden wielki przykład na mądre i zaskakujące odkodowywanie spotykających nas okoliczności. Ale gdybym przyparty do muru miał dać jakiś jeden przykład, dałbym to:

Błogosławieni jesteście wy, ubodzy, albowiem do was należy królestwo Boże. Błogosławieni wy, którzy teraz głodujecie, albowiem będziecie nasyceni. Błogosławieni wy, którzy teraz płaczecie, albowiem śmiać się będziecie. Błogosławieni będziecie, gdy ludzie was znienawidzą, i gdy was wyłączą spośród siebie, gdy zelżą was i z powodu Syna Człowieczego podadzą w pogardę wasze imię jako niecne: cieszcie się i radujcie w owym dniu, bo wielka jest wasza nagroda w niebie. Tak samo bowiem przodkowie ich czynili prorokom. Natomiast biada wam, bogaczom, bo odebraliście już pociechę waszą. Biada wam, którzy teraz jesteście syci, albowiem głód cierpieć będziecie. Biada wam, którzy się teraz śmiejecie, albowiem smucić się i płakać będziecie. Biada wam, gdy wszyscy ludzie chwalić was będą. Tak samo bowiem przodkowie ich czynili fałszywym prorokom. Łk 6,17.20-26

Cios. Wszystko wywrócone do góry nogami. Nijak się mają te słowa Jezusa do naszego umiłowania bogactwa i życiowego spełnienia. Do pokutującego na niektórych peryferiach chrześcijaństwa przekonania, że jak nie masz kasy, to znaczy, że Bóg ci nie błogosławi. Do pojawiającego się w naszych sercach znaku równości pomiędzy przyjemnie a dobrze. Czy to przypadek, że Jezus od pierwszych do ostatnich chwil swojej ziemskiej misji miał raczej nieprzyjemnie? Nie pławił się w luksusie i nie robił kariery politycznej zabiegając o względy tłumów. Jego życiowe okoliczności to było ubóstwo, odrzucenie i wzgarda. Czyli coś, przed czym większość z nas broni się rękami i nogami. Tymczasem okazuje się, że w tych nieprzyjemnych okolicznościach rozgrywała się najcudowniejsza rzeczywistość jaką można sobie wyobrazić.

Patrz sercem

Na gołe oko, to było odrzucenie, totalnie spartańskie warunki i ciemna, głęboka noc. Ta uboga rodzina z mającą lada moment rodzić kobietą nie miała powodów do radości. Okoliczności były straszne. Ale ukrywały wspaniałą rzeczywistość. Nie tylko urodził się zdrowy syn. Na świat przyszedł Zbawiciel, który miał zdjąć z człowieka odwieczne przekleństwo śmierci. Niesprzyjające okoliczności tej chłodnej nocy ukrywały rzeczywistość  wolności i szczęścia nie z tej ziemi. I nie da się tego odkryć patrząc okiem. Trzeba patrzeć sercem.

Im gorzej tym lepiej

Okoliczności w jakich żyjemy nie są za ciekawe. Delikatnie mówiąc. Być może są jeszcze tacy, którzy z uporem maniaka twierdzą, że nic się nie dzieje i że wszystko jest ok. Nie jest. Świat jest zanurzony w niepewności, jakiej nie znał od czasów II wojny światowej. Z coraz większą intensywnością wypływają na powierzchnię sterty teorii spiskowych. Nie mam wątpliwości, że niektóre z nich okażą się prawdziwe. Kryzys Kościoła, prześladowanie, objawienie Antychrysta, widmo pandemii, trzęsienia ziemi, genetyczne szczepionki, kontrola populacji i Wielki Reset pod wspólnym tytułem NWO. Straszą wojną, głodem i chłodem.

Mniej i bardziej prawdziwi wizjonerzy nie mają wątpliwości: żyjemy w czasach ostatecznych. Boska interwencja i koniec świata pukają do drzwi. I co? Jak zachować się w takich okolicznościach? Jak je zinterpretować? Jaka rzeczywistość za nimi się kryje? Jeśli Ewangelia mówi prawdę, to mamy powody do radości! Jezus to wszystko zapowiedział. Serio. Mówił o trwodze całych narodów, o prześladowaniach, o trzęsieniach ziemi, o Antychryście i o tym, że nadejdą straszne dni. Ale powiedział coś jeszcze. Powiedział, że tym, którzy będą Mu wierni włos z głowy nie spadnie. Powiedział też to: A gdy się to dziać zacznie, nabierzcie ducha i podnieście głowy, ponieważ zbliża się wasze odkupienie. Łk 21, 28. Alleluja.

Adam Szewczyk

Gitarzysta, kompozytor, aranżer, felietonista. Człowiek o wielkiej ciekawości świata patrzący na rzeczy racjonalnie i przez pryzmat wiary. Absolwent Wydziału Jazzu i Muzyki Rozrywkowej Akademii Muzycznej w Katowicach. Wieloletni jej wykładowca.