Kara śmierci. Tak czy nie?
W ostatnich dniach bardzo głośnym echem odbiła się sprawa wykonania kary śmierci na Lisie Montgomery w USA. W nocy z 12 na 13 stycznia została stracona poprzez wstrzyknięcie trucizny. Był to wyrok za zabójstwo ciężarnej kobiety, wycięcie z jej łona dziecka i przywłaszczenie go sobie samej. Czy śmierć to sprawiedliwa kara za ten czyn?
Z pewnością brutalność zabójstwa i zaplanowana kradzież dziecka (które dziś żyje i ma 16 lat) to dramatyczne tło, za które wielu chciałoby wymierzyć najsurowszą karę. Czy to jednak sprawiedliwość czy już zemsta lub odwet? Granica jest bardzo cienka, a pokusa bycia sędzią nad życiem i śmiercią u wielu silna. Przeciwnicy kary śmierci wskazują jednak na ważne okoliczności łagodzące. Po pierwsze współcześnie więzienia umożliwiają utrzymanie w izolacji więźniów tak, żeby nie stanowili zagrożenia dla społeczeństwa. Po drugie sama sprawczyni była wielokrotnie sama skrzywdzona na tle seksualnym i psychicznym, co bez wątpienia musiało wpłynąć na jej ukształtowanie.
Przerażające jest to, że nie wzięto pod uwagę choroby psychicznej kobiety wywołanej latami nadużyć seksualnych i gwałtów, których ofiarą padała od dziecka ze strony ojca i jego kolegów. W ciągu całego swego życia nikt nie zaoferował jej potrzebnej pomocy, nikt z jej oprawców, którzy na zawsze zwichnęli jej psychikę, nie został też pociągnięty do odpowiedzialności. Zbrodnia, którą popełniła stanowi część tej historii przemocy. Niepowstrzymanie egzekucji jest wielką hańbą – mówi Vatican News Mario Marazziti ze Wspólnoty św. Idziego.
Jezus Chrystus uczy nas, że zabijać nie wolno
Ba! Przeciwko V przykazaniu można zgrzeszyć nie tylko bezpośrednim odebraniem komuś życia, ale każdym działaniem, które niszczy drugiego człowieka lub go rani. Czy to nie nadinterpretacja? Wydaje się, że nie. Skoro w kontekście cudzołóstwa Jezus mówi nawet o pożądliwym spojrzeniu na kobietę, to znaczy, że nasz rachunek sumienia powinien sięgać głębiej, niż tylko do najpoważniejszych grzechów dekalogu.
Im bardziej emocjonalnie jesteśmy związani z jakąś krzywdą, tym surowsze wyroki sami byśmy chętnie wydawali. Różne badania socjologiczne pokazywały, że gdy mamy ku temu pozwolenie, chętniej wymierzamy innym kary – często niewspółmierne do winy. Tymczasem Bóg skłania nas do przebaczania winowajcom.
Pewien mężczyzna, Gary Ridgway, winny zabójstwa 49 kobiet (!) siedział na sali sądowej wysłuchując oskarżeń bliskich i rodzin ofiar. Uderzała jego bezemocjonalna poza i fakt, że nie pamiętał twarzy zabitych kobiet, jak gdyby, nie miały one dla niego najmniejszego znaczenia. Wśród oskarżeń i ataków nie brakowało życzeń śmierci czy piekła. Twarz mordercy pozostawała bezemocjonalna jak kamień. Tymczasem jeden tylko mężczyzna podszedł do mównicy i powiedział:
Panie Ridgeway, na tej sali jest wiele osób, które pana nienawidzą. Nie jestem jedną z nich. Choć sprawił pan bardzo trudnym to, w co wierzę i co Bóg każe robić – czyli przebaczać. Ja panu przebaczam.
W tym momencie z oczu mordercy popłynęły łzy, które otarł szybko chusteczką.
Ridgway został skazany wedle amerykańskiego prawa na 50 wyroków dożywocia. Uniknął kary śmierci w zamian za pomoc w śledztwie i wskazanie miejsc, gdzie porzucał zamordowane kobiety.
Źródło: Redakcja NINIWY / Vatican News
Krzysztof Zieliński
Od 2008 roku współtworzy Oblackie Duszpasterstwo Młodzieży NINIWA, co jest jednocześnie pracą i życiową misją. Współorganizuje i animuje wydarzenia, pisze artykuły, redaguje treści książek i robi znacznie więcej. Człowiek orkiestra.