13 lutego| Artykuły

Praca jest dla człowieka, a nie człowiek dla pracy

Wolność jest wtedy, kiedy robi się to, co powinno się robić. Nie wtedy kiedy robi się to, na co ma się ochotę, ani tym bardziej kiedy robi się coś pod wpływem jakiegoś zewnętrznego albo wewnętrznego przymusu.

Bóg powiedział: Bądźcie płodni i rozmnażajcie się, abyście zaludnili ziemię i uczynili ją sobie poddaną. Rdz 1, 28. No i wziął sobie człowiek te słowa do serca. Chyba nawet za bardzo.

W tym pędzie do zapanowania nad ziemią możemy przegapić moment, w którym to ona zaczyna nad nami panować. Warto się nad tym zastanowić, bo prawdopodobnie ten problem dotyczy większości z nas.

Obozy pracy

To nieprawda, że niewolnictwo, tyrania i wyzysk są problemami minionych epok. Ewentualnie patologiami dotyczącymi nielicznych rejonów świata. To nieprawda, że traumatyczne doświadczenie dwóch wojen światowych, faszyzmu i komunizmu dało człowiekowi mądrość zdolną w przyszłości uchronić go od takich koszmarów. Serce ludzkie zawsze jest takie samo – gotowe by kochać i dokonywać wspaniałych rzeczy, ale jednocześnie gotowe by nienawidzieć, gnić i oddawać się w niewolę ślepej chciwości.

Wybitny ekonomista Harry Cleaver uważa, że idea obozów pracy wcale nie zniknęła wraz z poddaństwem chłopów, handlem czarnymi, III Rzeszą i stalinowską Rosją. Uważa, że żyjemy dzisiaj w globalnym obozie pracy.

Praca, praca, praca

Zaczęło się mniej więcej od rewolucji przemysłowej. To czas, kiedy postęp techniczny i naukowe odkrycia pozwoliły człowiekowi wytwarzać rzeczy, o których kiedyś nawet nie śnił. I wytwarzać je w ilościach o jakich też nie śnił. Do tego procesu oczywiście zaprzęgnięto ludzi. Dużo ludzi. Zaczęło się wytwarzanie produktów na skalę globalną. Produktów i usług. Związane z tym zyski też miały charakter globalny. Racją istnienia stało się produkowanie towarów i sprzedawanie ich jak największej liczbie osób.

Pojawiły się takie terminy jak: masowa produkcja, promocja, marketing, reklama. Wielkie koło pracy zaczęło się kręcić coraz mocniej. To musiało mieć swoje twarde konsekwencje. Dla milionów szarych obywateli praca stała się główną treścią życia. I nie stało się tak dlatego, bo jakoś tego specjalnie chcieli. Zostali do tego niezauważalnie zmuszeni przez system, w którym się urodzili.

Jeżeli dzisiaj komuś praca sprawia przyjemność, rozwija i poszerza horyzonty to są to pojedyncze przypadki. Szczęściarze. Większość pracuje, bo musi. Ktoś, kto nie dostosuje się do reguł tej gry albo pauperyzuje, albo w ogóle zostaje bez środków do życia, albo jako jednostka aspołeczna ląduje w jakimś zakładzie.

8-8-8

Ludzie chcą się oszukiwać. Chcą żyć w iluzji wolności. W poczuciu, że są panami swojego losu. Wierzą święcie, że ciężka praca w korporacji jest jedynym sposobem na udane życie. I że taka koncepcja jest spoko. Nie jest.

Niewolnictwo wciąż istnieje. Zmieniła się tylko jego forma. Istota bynajmniej. A co jest tą istotą? To sytuacja, kiedy biedny pracuje dla bogatego. Ale nie po to, by tą dysproporcję zmniejszać, ale by ją systematycznie pogłębiać.

Gadam od rzeczy? Oxfam to firma, która corocznie przygotowuje raport dotyczący nierówności na świecie. Z ostatniego wynika, że 1% populacji ma w swoich łapach dwa razy więcej kasy niż pozostałe 99%. To są fakty.

Zasadę 8-8-8 wymyślił Robert Owen, przedsiębiorca reformator. Zakłada ona, że dla zachowania życiowej równowagi człowiek powinien osiem godzin spać, osiem godzin pracować i osiem godzin cieszyć się życiem. Idea złapała, ale dzisiaj niewiele z niej zostało. Do ustawowych 8 godzin czasu pracy trzeba jeszcze dodać coś na dojazd i odjazd. To często 3 godziny dziennie. A nawet więcej. Zdarza się, że problemy z pracy wpraszają się do naszego domu. Okradając nas z czasu dla rodziny i relaksu. W konsekwencji okradamy się ze snu. I tak błędne koło się zamyka.

Weekendy i urlopy

Że niby co? Wolne weekendy i urlopy są dowodem na to, że nie jesteśmy niewolnikami systemu i że praca jednak nie jest naszym bożkiem? Serio? Z tym z czym z powodu zawodowego homonta nie wyrabiamy się w tygodniu zazwyczaj lądujemy w weekendzie – domowe obowiązki, zakupy, sprzątanie, pranie. A niedziela? A niedziela z automatu jest trochę przygaszona świadomością, że jutro znów ten kierat.

Urlop? Po pierwsze nie wszyscy go mają. Po drugie to mniej więcej 5 tygodni na rok. Wow. Przypomnę – rok ma 52 tygodnie. Liczę. Wychodzi, że na odpoczynek przeciętnemu Kowalskiemu (sorry Hubert) przysługuje około 10% roku. Tyłka nie urywa.

W kraju kwitnącej wiśni jest jeszcze lepiej. Statystyczny Kobayashi wykorzystuje zaledwie 50% przysługującego mu urlopu. Dlaczego? Ponieważ dla firmy jest gotowy poświęcić życie prywatne. Ponieważ biorąc urlop ma wyrzuty sumienia (sic!) i woli by dopadło go karooshi, czyli śmierć z przepracowania, niż miałby okazać się darmozjadem i stracić zaufanie swojego szefa.

Jesień prze-życia

Harry Cleaver uważa, że współczesna emerytura jest upokarzającą nagrodą pocieszenia za przepracowane w pocie czoła życie. Ludzie ze względu na niską płacę i niestabilność pracy nie mogą liczyć na emeryturę, która pozwoliłaby im ze spokojem i godnością przeżywać jesień życia. Często są zmuszani pracować dłużej niż przewiduje ustawa. Często do końca. Praca ich zabija. Nieraz dosłownie. Dzisiaj już mało kogo to dziwi. A ci, którzy z tego systemu czerpią największe korzyści nie są zainteresowani by to zmieniać. Zniewolenie pracą już dawno zostało usankcjonowane.

We don’t need no education

Polski miliarder Jan Kulczyk powiadał, że kluczem do finansowego sukcesu jest to, by dobrze wybrać sobie rodziców. Dokładnie. Bo niektórzy myślą, że tym kluczem jest dobra szkoła. Współczesna edukacja zamiast uczyć kreatywności i rozwijania ściśle określonych zawodowych kompetencji, produkuje podobnie sformatowane trybiki, które w przyszłości będą pracować jako cząstki systemu.

Brutalna prawda jest taka, że garstka ludzi na planecie dysponuje bogactwem, za które mogli sobie kupić bilet do wolności. Wolności od pracy. To ci, dla których reszta świata wypruwa sobie żyły. Jeśli nie rodzisz się w rodzinie globalnej elity, twoje szanse na taką wolność są praktycznie zerowe. Więc chodzisz do szkoły i dajesz się przekonać o tym, że praca jest cnotą samą w sobie. Idea słuszna, ale zrealizowana właściwie chyba tylko w przypadku świętego Józefa z Nazaretu.

Poza systemem

Rodzi się pytanie – czy da się przed tym uciec? I tak i nie. Łatwo pisać i się wymądrzać. Łatwo diagnozować i wytykać wady systemu. Sam jestem jego zakładnikiem. Praca sprzęgnięta z konsumpcją jest globalną religią. Myślę, że nie stało się tak przez przypadek. Pomysł, by ktoś pracował dla kogoś jest stary jak świat. A pokusa, by taką zależność nadużywać jest równie stara.

W tym systemie tak naprawdę wszyscy są niewolnikami. Ci, którzy wyzyskują są niewolnikami swojego chciwego serca. Wyzyskiwani – serca pełnego lęku. Nikt z nich nie realizuje Bożego wezwania, by czynić sobie ziemię poddaną. Bo ci pierwsi poddają sobie człowieka. Ci drudzy są poddani ziemi.

Miliarder Charles „Chuck” Feeney rozdał swoją fortunę potrzebującym. Mieszka w małym mieszkaniu na peryferiach San Francisco, jada w barach szybkiej obsługi, lata tanimi liniami, a dokumenty nosi w reklamówce. Ma fioła na punkcie pomagania innym. A offgridowiec Arkadiusz Sucz Grątkowski od lat stara się żyć poza systemem. Bez pieniędzy, bez papierów i hipermarketów. Dla offgridowców najważniejsze jest dzielenie się. Tym co się ma i tym co się wie. Oni chcą być wolni i żyć świadomie. Da się? Da się.

Oczywiście nie jest możliwym, by wszyscy zrobili to samo. Ale jest coś, co łączy tych dwóch pozasystemowców. To wolne od chciwości i konsumpcyjnej trucizny serce. To jest klucz. Serce jest źródłem wszystkich naszych życiowych postaw. Nie żadne systemowe rozwiązania, typ ustroju, miejsce urodzenia czy środowisko. Od tego jakie będzie nasze serce zależy to jak będziemy przeżywać nasze życie.

Jezus powiada, że nieczystymi nie czyni nas to co pochodzi z zewnątrz, ale to co pochodzi z naszego wnętrza. A błogosławiony ksiądz Popiełuszko przekonywał, że wolność jest w nas. Można tkwić w epicentrum systemu, można pracować dla najbardziej krwiopijczego koncernu z dwoma kredytami na karku będąc jednocześnie wolnym. Bez tych obciążeń pewnie było by łatwiej, no ale czasem się nie da. Jeszcze jeden cytat na koniec i zmykam: Praca jest dla człowieka, a nie człowiek dla pracy. Św Jan Paweł II. Pomyślmy o tym. Pozdrawiam!

Adam Szewczyk

Gitarzysta, kompozytor, aranżer, felietonista. Człowiek o wielkiej ciekawości świata patrzący na rzeczy racjonalnie i przez pryzmat wiary. Absolwent Wydziału Jazzu i Muzyki Rozrywkowej Akademii Muzycznej w Katowicach. Wieloletni jej wykładowca.