6 marca| Wiadomości

Jonaszowa w wersji żeńskiej. Biegała z krzyżem w ręku po ulicach miasta…

Na chrzcie otrzymała imię "Róża", bo już po urodzeniu była piękna jak kwiat. Wszyscy się nią zachwycali. Była jednak piękna nie tylko zewnętrznie. A potem zrobiła coś, co znamy z Księgi Jonasza...

Jej dojrzałość duchowa stała na wysokim poziomie już w wieku 12 lat, kiedy zdecydowała się wstąpić do III Zakonu św. Franciszka. Mając zaledwie 17 lat zachorowała bardzo ciężko, szykowała się ze spokojem na śmierć, modląc się jednocześnie za powodzenie wyprawy krzyżowej w obronie Ziemi Świętej. Nieoczekiwanie – cudownie, wyzdrowiała! Wtedy postanowiła poświęcić się całkowicie nawracaniu grzeszników.

Przywdziała habit zakonny i zaczęła oddawać się praktykom pokutnym za grzeszników, a także przebiegała ulice miasta z krzyżem w ręku, nawołując do pokuty i nawrócenia. W wyniku tych działań, całą rodziną musieli opuścić miasto, ponieważ mieszkańców (głównie tamtejszych heretyków) zdenerwowała ta ewangelizacja. Po jakimś czasie mogła wrócić do rodzinnego miasta i tam prowadziła życie pełne modlitwy i pokuty. Zmarła mając zaledwie niespełna 20 lat (w 1252 r.).

Czym różni się zatem „Panna Jonaszowa” od proroka Jonasza? On szedł do Niniwy z niechęcią i poczuciem przymusu, a ona z gorliwością, entuzjazmem i z własnej inicjatywy. Mieszkańcy Niniwy się nawrócili, a ludność Viterbo niekoniecznie. Chociaż nie do końca, bo to co zasiała, zebrało plon już po śmierci św. Róży. Jej grób stał się miejscem masowych pielgrzymek, a ciało umieszczone w szklanej trumnie po dziś zachowało się w nienaruszonym stanie. A przecież nawet róże z czasem więdną. Nie ta.

Pełniejszy życiorys św. Róży przeczytasz na brewiarz.pl, tutaj.

Źródło: Redakcja NINIWA / brewiarz.pl

Krzysztof Zieliński

Od 2008 roku współtworzy Oblackie Duszpasterstwo Młodzieży NINIWA, co jest jednocześnie pracą i życiową misją. Współorganizuje i animuje wydarzenia, pisze artykuły, redaguje treści książek i robi znacznie więcej. Człowiek orkiestra.