Zmarł pobity ksiądz. Że co? W Polsce?! Już czas…
Wczoraj media doniosły, że zmarł 69-letni kapłan pobity na początku marca. Był proboszczem parafii pw. Przemienienia Pańskiego w Paradyżu. Po przewiezieniu do szpitala był operowany. Hospitalizowano go przez dwa tygodnie, jednak nie odzyskał przytomności.
Trwa śledztwo w sprawie pobicia. Zatrzymany został jeden mężczyzna. Nie wiemy, jaki był motyw ataku, ale trudno sobie wyobrazić, żeby 69-letni ksiądz sprowokował kogoś do tak brutalnego pobicia. Miejmy nadzieję, że dochodzenie to wyjaśni. Należy modlić się i za kapłana i za sprawcę.
Wczoraj pojawiła się też w mediach informacja o kobiecie, która wtargnęła do krakowskiej bazyliki Mariackiej, a następnie obrażała i opluła księdza. O podobnych zdarzeniach słyszymy już na bieżąco. A zatem stało się… Jako katolicy, staliśmy się mniejszością. Możemy mówić o katofobii.
To, co jeszcze niedawno nie wydawało się możliwe w Polsce, dzieje się na naszych oczach. Prześladowania katolików i kapłanów to już nie tylko problemy krajów Bliskiego Wschodu, czy nawet naszych europejskich, zlaicyzowanych sąsiadów. To już nawet nie pisanie sprayem po świątyniach przy okazji Strajku Kobiet. W Polsce, kraju od 1000 lat chrześcijańskim, w którym nawet za głębokiej komuny, władza nie dopuszczała się pewnych jawnych działań, dziś dochodzi do pobić, znieważeń i ataków na wiernych i księży.
Jezus to przewidział
I w pewnym sensie to jakiś powrót do korzeni chrześcijaństwa. Pan Jezus wyraźnie uprzedził uczniów, że jak On był prześladowany, tak i my będziemy. Ten konflikt dobra ze złem, prawdy z kłamstwem, wpisany jest grubą czcionką z boldem w naszą wiarę. Dość długo trwał spokój, który pozwalał nam praktykować wiarę, ale jednocześnie nieco uśpił naszą czujność. Okopaliśmy się (my – Kościół w Polsce) w mechanizmach, tradycji, rytuałach, których znaczenie stopniowo przestaliśmy pamiętać, a także w strukturach, które miały dać nam poczucie bezpieczeństwa.
To zresztą nic nowego. Tak samo jest ze wszystkim, gdy zbyt długo trwa stagnacja. Dramatyczne wydarzenie z udziałem pobitego księdza może być bodźcem do naszego przebudzenia. Bo czy to, że jesteśmy mniejszością w wyznawanym światopoglądzie i wierze oznacza, że mamy przejść do defensywy? Gdyby tak było, Kościół nigdy by się nie rozwinął. Zalęknieni apostołowie schowaliby się w domach, a sprawa Jezusa umarłaby wraz z nimi. Tymczasem uczniowie wyszli na zewnątrz i „zaatakowali”. Podjęli ofensywne wyzwanie misji ewangelizacji. Nie ulegli jednak pokusie zrewanżowania się oprawcom. Ich misja to niesienie pokoju i miłości.
Dziś nie jest już abstrakcyjnym pytaniem – czy jesteśmy gotowi bronić Jezusa i swojej wolności w wyznawaniu Go, nawet za cenę zdrowia, a nawet życia? A już na pewno za cenę komfortu i spokoju?
Mamy do wyboru płynąć z prądem, iść na pewne ustępstwa, odpuścić, schować się, albo stanąć po stronie Boga i być wierni samym sobie, swoim przekonaniom i zasadom.
Którą ścieżkę wybierzemy?
[EDIT 19.03.2021 – Należy dodać, że zatrzymany mężczyzna był kościelnym w parafii pobitego proboszcza, co rzuca nowe światło na całą sytuację. Przyczyny pobicia mogą być zatem inne, niż niechęć do Kościoła. Jednakże śledztwo wciąż trwa i być może zatrzymany mężczyzna nie jest sprawcą. Bez względu jednak, kto nim jest, sytuacja jest bezprecedensowa i nie można jej całkowicie odciąć od problemu wrogości wobec Kościoła. Zmieniła się atmosfera, sposób reakcji i wyrażania swoich odczuć i poglądów – nie tylko zresztą w stosunku do Kościoła, ale w ogóle formy wyrazu stały się bardziej agresywne i wulgarne. Problem katofobii jest realny, bez względu na sprawcę przytoczonego pobicia – choć akurat ten przykład może nie stanowić dobrej podstawy do tej refleksji.
O problemie pisał już cztery lata temu m.in. ks. Dariusz Kowalczyk tutaj: https://www.gosc.pl/doc/3878113.Realny-problem-katofobia]
Źródło: Redakcja NINIWA
Krzysztof Zieliński
Od 2008 roku współtworzy Oblackie Duszpasterstwo Młodzieży NINIWA, co jest jednocześnie pracą i życiową misją. Współorganizuje i animuje wydarzenia, pisze artykuły, redaguje treści książek i robi znacznie więcej. Człowiek orkiestra.