9 maja| Artykuły

Tam gdzie nie sięga COVID-19. Top 5

Rok wystarczył, by świat stanął na głowie. Początkowa anormalność pandemii stała się nową, globalną normalnością. Rok temu człowiek z maseczką na ulicy był dziwakiem. Dzisiaj maseczka to już twardy element designu.

Padają całe branże i gałęzie przemysłu, muzycy i hotelarze budują domy, państwo rozdaje nie wiadomo czyje pieniądze, ludzie się rozwodzą, biskupi zamykają kościoły, nie ma koncertów, kinowych seansów i teatralnych spektakli. Gabinety psychologiczne pękają w szwach, po kraju jeżdżą kontenery z darmowymi szczepionkami, chorujemy, umieramy i tak naprawdę coraz bardziej nie wiemy o co w tym wszystkim chodzi.

Mam propozycję. Zamknijmy na chwilę oczy i wyobraźmy sobie świat bez koronawirusa. Bez tego pandemicznego szaleństwa. Dacie wiarę, że są na ziemi miejsca gdzie ten mały gnojek z koroną jeszcze nie dotarł? Wybierzmy się tam. Będzie absolutnie egzotycznie.

Jest kilka takich miejsc. To wyspy leżące na Oceanie Spokojnym. Oceania. Kiedy całe to szaleństwo się zaczęło oni szybko odcięli się od reszty świata, pozamykali granice i przestali przyjmować turystów. Ze skutkiem. Topowa 5.

1. Vanuatu

Archipelag 83 wysp, z czego 65 jest zamieszkanych. A to znaczy, że 18 wysp jest bezludnych. Czujecie, wciąż mamy szansę być Robinsonem Crusoe albo Chuckiem Nolandem z Cast Away! Leży jakieś 800 km na północny zachód od Fidżi i na północny wschód od Nowej Kaledonii. To republika z około 190 tysiącami mieszkańców. Głównie tubylców, którzy żyją tutaj od ponad 3000 lat. Reszta to Francuzi, Brytyjczycy, Australijczycy i uchodźcy z Wietnamu i Chin. Głównie rolnictwo i przemysł spożywczy. Vanuatu eksportuje koprę, kakao, kawę, drewno, wołowinę i ryby. Egzotyka do kwadratu.

Wulkaniczno – tropikalny krajobraz i kultura pierwotnych mieszkańców to podstawowy atut turystyczny tych wysp. A religia? Zdziwicie się. Ponad 90% ludzi to chrześcijanie! Serio. Głównie protestanci. Reszta to gusła i zabobony. Kiedy 11 kwietnia ocean wyrzucił na plażę w pobliżu stolicy Vanuatu, Port Vila, ciało zarażonego koronawirusem filipińskiego marynarza, archipelag wstrzymał oddech. I chociaż potwierdzono tam do tej pory trzy przypadki korony, to wciąż można uznać to miejsce za wolne od pandemii.

2. Samoa

Oficjalna nazwa to Niezależne Państwo Samoa. Też archipelag. 9 wysp z czego zamieszkane są tylko 4. Leży w południowej części Oceanu Spokojnego, w samym centrum Oceanii. Rozciąga się na długości ponad 600 km między Tokelau, Tuvalu, Tonga i Samoa Amerykańskim. Po raz pierwszy ludzka stopa stanęła tutaj na 1000 lat przed Chrystusem. Była to stopa polinezyjczyka.

Od 1838 roku na wyspy zaczęli przypływać koloniści z Europy i Ameryki i wszystko zaczęło się psuć. Mocarze świata zaczęli dzielić między sobą Samoa jak pizzę. Dopiero w 1962 roku Samoa uzyskało niepodległość. To republika parlamentarna. Nie wnikając w szczegóły tego egzotycznego ustroju napiszę tylko, że głowa państwa jest wybierana raz na pięć lat przez czterech żyjących wielkich wodzów i nazywa się O le Ao o le Malo 🙂

200 tysięcy luda. Głównie rolnictwo, rybołówstwo, leśnictwo i turystyka. Klimat równikowy, krajobraz powulkaniczny. I dużo koralowych raf! Bajka. Aha, także tutaj chrześcijaństwo rządzi!

3. Kiribati

Konkretnie Republika Kiribati. Trzy wyspy. 32 atole. Jedna wyspa koralowa Banaba. Łączna powierzchnia tego kraju to ponad 800 km2. Absolutnie równikowo. Średnia roczna temperatura to niespełna 30 stopni Celsjusza. Przez obszar Kiribati przechodzi południk numer 180, co czyni go jedynym krajem na globie położonym na wszystkich czterech półkulach.

Pierwsi ludzie, zwani I-Kiribati, pojawili się tutaj stosunkowo późno, bo w okolicach 1000 – 1300 roku naszej ery. Kiedy wyspy odkryli europejczycy, oczywiście zaczęły się problemy – śmiercionośne choroby, handel ludźmi, aneksje, konflikty plemienne. Oficjalnie suwerenność Kiribati uzyskało dopiero 12 lipca 1979 roku. I chociaż na Kiribati nie ma pandemii, jest pewne ALE. To jedno z najniżej położonych państw świata. Jego najwyższy szczyt wznosi się na wysokość 81 metrów n.p.m. Co to oznacza? Ano to, że za jakieś 30 lat Kiribati zniknie pod wodami Oceanu Spokojnego. Hmm…

4. Mikronezja

To jest dopiero drobnica! Aż 607 wysp rozciągniętych na 2900 kilometrów wzdłuż archipelagu Karolinów na wschód od Filipin. Od 1979 roku konstytucja zapewnia Mikronezji niezależność rządu, a obywatelom pełnię politycznych praw i obywatelskich swobód. Ale historia tego państwa sięga znacznie wcześniej. Przodkowie dzisiejszych mikronezyjczyków osiedlili się tutaj już 4000 lat temu. Dzisiaj to kraj, który opiera się głównie na drobnym rolnictwie i rybołówstwie.

Jest światowym potentatem złoża mineralnego zwanego guano. To gromadzące się od wieków na powierzchni ziemi lub w jaskiniach ptasie odchody! Jak się okazuje, jeden z najbardziej pożądanych nawozów naturalnych. Ponad 100 000 ludności. I tym razem głównie chrześcijan. Turystycznie mega atrakcyjnie, ale ten potencjał ze względu na geograficzne odosobnienie nie jest dostatecznie wykorzystywany. Za to koroną nie muszą się martwić. Zawsze jest coś za coś.

5. Tonga

Królestwo z aktualnie miłościwie panującym królem Tupou VI. Leży na południe od Samoa. Pierwsi osadnicy pojawili się tutaj już ponad 3000 lat temu. Byli to Austronezyjczycy. Tonga składa się z około 170 wysp podzielonych na trzy główne grupy: Tongatapu, Ha’apai i Vava’u. Te wyspy to głównie niskie, koralowe atole. Najwyższy szczyt Kao ma 1030 m n.p.m. Klimat oczywiście okołorównikowy.

Z ciekawostek – żyje tutaj największy nietoperz świata: rudawka pacyficzna. Nietoperz? Z nietoperzem świat ma złe skojarzenia. Nawet Batman nie pomoże. Ludzi jest ponad 100 tysięcy. Mówią po tongijsku i angielsku. Kraj rolniczy. Potentat w eksporcie orzechów kokosowych, bananów i wanilii. Mają swoje gazety, radio i telewizję. Generalnie świat. Ale bez COVIDA. Póki co. Aha, zgadnijcie jaka religia dominuje na Tonga? Oczywiście – chrześcijaństwo. Domyślam się, że znów za sprawą europejskich kolonizatorów.

Nie mogę cię zapewnić, że w chwili w której czytasz ten tekst na tych wyspach wciąż nie ma korony. Może już jest. W poszukiwaniu bezpiecznych miejsc na świecie ostatecznie musisz odkryć, że prawdziwego bezpieczeństwa nie da ci ani kasa, ani układy, ani pancerny dom, ani nawet najbardziej wyszukana lokalizacja geograficzna. Prawdziwe bezpieczeństwo to zupełnie inna bajka. Ale świat, nawet jak jest niebezpieczny, jest bardzo piękny, nieprawdaż?

Adam Szewczyk

Gitarzysta, kompozytor, aranżer, felietonista. Człowiek o wielkiej ciekawości świata patrzący na rzeczy racjonalnie i przez pryzmat wiary. Absolwent Wydziału Jazzu i Muzyki Rozrywkowej Akademii Muzycznej w Katowicach. Wieloletni jej wykładowca.