30 maja| Wiadomości

Najtrudniejsza rewolucja w życiu. „Ekstremizm miłości”

Bogu podoba się jedynie wiara wyznawana życiem, bo jedynym ekstremizmem dopuszczalnym dla wierzących jest radykalizm miłości! – mówił Franciszek podczas mszy św. na terenie bazy lotniczej poza Kairem w 2017 r. podczas podróży do Egiptu. O franciszkowej rewolucji pisze Justyna Nowicka z misyjne.pl.

O papieżu Franciszku mówi się, że przeprowadza rewolucję miłości i czułości. I z pewnego punktu widzenia rację mają ci, którzy uważają Franciszka za rewolucjonistę. Papież proponuje rewolucję w pierwotnym znaczeniu tego słowa. Chodzi o powrót do źródeł ewangelicznego życia.

Papież rozczarowuje podwójnie

Wyzwanie, jakie nam rzuca obecny pontyfikat, jest o wiele bardziej radykalne, niż to się wielu osobom wydaje. Rewolucja miłosierdzia czy też mistyka otwartych oczu może rozczarować, a mimo to udowodnić, że papież Franciszek ma rację.

Po pierwsze, jest to wyzwanie dla tych osób o konserwatywnych poglądach, które nie pozwalają, by Bóg je zaskakiwał. Nie widzą potrzeby żadnych reform.

Po drugie, nie do końca zadowoleni są także ci zwolennicy zmian w Kościele, którzy oczekują szybkich, czasami  nie do końca przemyślanych rozwiązań tu i teraz.

Także w Polsce możemy zaobserwować, przynajmniej okresowo, płynące ze strony tych środowisk głosy niezadowolenia. Potrzebujemy otwartego umysłu i serca, by chcieć zrozumieć „ekstremizm miłości”. By przekroczyć tendencje do powierzchownego jej rozumienia. I wreszcie, by przekroczyć w sobie konformizm, bo nie da się poznać, czym jest miłość i miłosierdzie w teorii. Trzeba ich doświadczyć w relacji z drugim człowiekiem. Wtedy nieco lepiej będziemy rozumieć Franciszka.

(Nie)łatwa miłość

Miłosierdzie jest wyrazem wierności Boga w stosunku do samego siebie, ale także wyrazem wierności Boga w stosunku do swojego przymierza nieskończonej cierpliwości wobec ludzi. W swoim miłosierdziu Bóg nikogo nie opusza, daje każdemu nową szansę i obdarza go możliwością rozpoczęcia wszystkiego na nowo, o ile tylko człowiek chce do Niego wrócić.

Czy możemy sobie wyobrazić, że my żyjemy podobnie? Że w sposób radykalny porzucamy pierwsze miejsce na podium naszego życia? Że porzucamy walkę o to, by to zawsze nasza racja była najważniejsza? Że porzucamy niecierpliwość, kiedy inni nie spełniają naszych oczekiwań? Że zgadzamy się na własną niewygodę po to, by wspomóc innego? Że zgadzamy się by inni zabierali nam czas, energię i święty spokój? Taki radykalizm nie ma w sobie nic triumfującego. A my przecież lubimy zwyciężać.

Niektórzy postrzegają przeslanie papieża Franciszka o Bożym miłosierdziu z dużą nieufnością. Mylą miłosierdzie z powierzchownością. Obawiają się, że w ten sposób propaguje się duszpasterską pobłażliwość i chrześcijaństwo w wersji light, wiarę bez wymagań. Radykalizm miłosierdzia jest bardzo wymagający. Ale inaczej wymagający. Nie tyle w centrum są zasady moralne, których należy rygorystyczne przestrzegać (choć ich przestrzeganie także jest ważne). A przecież głównie tego uczymy się na katechezie w szkole, nierzadko też dostajemy takie pouczenia w konfesjonale. Wymagania dotyczą wyjścia do ubogich materialnie i duchowo.

Bogactwo ubóstwa

Kościół ma być ubogi i dla ubogich. To najgłębszy, niemal mistyczny wymiar eklezjologii Franciszka. Kościół jest Ciałem Chrystusa w ubogich Chrystusa (EG 270). Kościół jest Ciałem Chrystusa, zatem w ranach innych ludzi dotykamy ran samego Chrystusa. Zupełnie nie przypomina to taniej Ewangelii i powierzchownie rozumianej radości. Papież Franciszek rzuca wspólnocie wierzących poważne wyzwanie. Dotyczy ono Kościoła jako instytucji, jego wizerunku kreowanego na zewnątrz, a także podejścia każdego chrześcijanina do pieniądza i dóbr materialnych. Każdy powinien zrobić sobie rachunek sumienia z tego, czy rzeczy, które posiada służą jego potrzebom, czy tylko wygodniejszemu życiu.

Ubóstwo ma nie tylko wymiar społeczny, ale także duchowy. Po pierwsze, oznacza pokładanie nadziei nie w ziemskim dobrobycie, ale wyłącznie w Bogu. Po drugie, posłanie do ubogich, czyli do tych, którzy nie doświadczyli miłości Boga.

Nie da się kochać z daleka

„Pierwsze przykazanie duszpasterskie brzmi: bliskość; być blisko ludzi” – tą refleksją dzielił się papież Franciszek podczas odwiedzin w jednej z rzymskich parafii. „Nie możemy tylko powtarzać: musisz to, musisz tamto; potrzebna jest bliskość, która jest czułością, jakiej nauczył nas Jezus. Chodzi o przejście od modelu duszpasterstwa skupionego na konserwowaniu tego, co jest, do modelu Kościoła misyjnego, wychodzącego na egzystencjalne peryferie współczesnego świata” – kontynuował Ojciec Święty.

Chodzi zatem o ewangeliczną wiarę, ale i o doświadczenie, że miłość może skutecznie zmieniać świat. I to o wiele skuteczniej niż burzenie i rewolucje (tylko) kulturowe.

Walczymy o coś

Rewolucja miłosierdzia dotyczy każdego chrześcijanin. Wydaje się, że obecnie najbardziej potrzebujemy tego przewrotu w relacjach społecznych. Walcząc ze sobą, przeciwko tym czy innym, nie zmienimy wiele na lepsze. Wyjście do drugiego człowieka, spojrzenie w twarz, w oczy, dotknięcie jego zranionej duszy – to przemienia. Niszczy mury egoizmu i odkrywa to, co jest w nas solą ziemi i światłem dla świata.

Siostry z Broniszewic, Zupa na Plantach, pomoc ubogim organizowana przez Caritas. Dziesiątki wspólnot, które angażują się w pomoc bezdomnym, ale także tym, którzy są ubodzy w relacje. Tym, którzy potrzebują wsparcia psychologicznego czy duchowego. Wszyscy oni często inspirują się słowami papieża Franciszka. Odkrywają ewangeliczną siłę, ewangeliczny „raban” w rewolucji miłosierdzia.

Źródło: misyjne.pl / Justyna Nowicka

Krzysztof Zieliński

Od 2008 roku współtworzy Oblackie Duszpasterstwo Młodzieży NINIWA, co jest jednocześnie pracą i życiową misją. Współorganizuje i animuje wydarzenia, pisze artykuły, redaguje treści książek i robi znacznie więcej. Człowiek orkiestra.