Matrix Maticia
Jest 6.15. Siedzę w sprężynującym fotelu z IKEI i popijając pierwszą tego dnia kawkę za pomocą elektronicznego urządzenia o nazwie smartfon dokonuję porannego przeglądu prasy.
Czasem tak jest, że pomysł na pisanie przychodzi nagle. Jak teraz. Były Prezydent Słupska wrzuca na tweeta entuzjastycznego posta, który elektryzuje część rodaków: Przełomowy dzień w walce o prawa Europejek! PE przyjął rezolucję, która będzie drogowskazem jeżeli chodzi o zdrowie oraz prawa seksualne i reprodukcyjne w UE, w tym kwestie antykoncepcji, legalnej i bezpiecznej aborcji oraz edukacji seksualnej. Jest duma! Podmieniam m na p i wszystko się zgadza.
Chorwat
Predrag Fred Matić urodził się w 1962 roku w Pożedze. Chorwacki polityk, żołnierz, urzędnik, parlamentarzysta. W czasie wojny w Chorwacji (1991) walczył dzielnie. A schwytany przez Serbów na 9 miesięcy trafił do niewoli. Wojna pokiereszowała go na tyle mocno, że został inwalidą wojennym i leczył się na zespół stresu pourazowego. Może to coś tłumaczy? Albo to, że jego partią była Socjaldemokratyczna Partia Chorwacji? Ostatecznie wylądował w Parlamencie Europejskim. Dlaczego o nim piszę? Bo to on jest autorem tzw. raportu Maticia, który zelektryzował Prezydenta Słupska. Mnie też.
Raport
Nie chcę pisać tekstu najeżonego ideologicznie. Jeśli mi się nie uda – z góry przepraszam. A pewnie się nie uda. Chcę by to był tekst promujący logikę myślenia i otwieranie oczu. Raport Maticia prześwietliło Ordo Iuris. To zawodowcy w temacie. PE przyjął raport stosunkiem głosów: 378 za, 255 przeciw i 42 wstrzymujących się. Czego dotyczy? Można się domyślać, skoro w tle słychać gromkie brawa Prezydenta Słupska. Hasło promujące raport jest proste i czytelne: Aborcja prawem człowieka!
Ja oczywiście znam takie manifesty, ale (wyłączając emocje), myślę sobie, że to ideologiczna kwadratura koła. No bo skoro nawet międzynarodowa deklaracja praw dziecka mówi, że dziecko jest człowiekiem od poczęcia, to to jest kompletna bzdura. Nazwijmy aborcję po imieniu i wychodzi nam – zabijanie człowieka prawem człowieka! Nie trzyma się kupy ni w ząb. Nie potępiam tych, którzy tego dokonali. Od wytykania cudzych grzechów uchroń mnie Panie! Zauważam tylko, że proaborcyjne hasła są pozbawione logiki. Po prostu.
Sumienie
Na cały raport nie mam sił i czasu. Ale wyłapuję kilka kwiatków. Jednym z nich jest zniesienie tzw. klauzuli sumienia u lekarzy. Kumacie? Jeżeli do gabinetu chirurga przyjdzie matka i zażąda amputacji nogi swego syna (bo np. za dużo biega po domu) to lekarz będzie musiał ciachnąć. Czarnohumorzyście poleciałem rzecz jasna, ale wiemy o co chodzi. Tak na serio: rodzicom niespodziewanie pojawia się potomek w łonie, oni mają akurat teraz inne plany na życie i chcą się pozbyć problemu. Więc lekarz musi ciachać. Nawet jak jest liderem Kółka Różańcowego. Nie ma klauzuli, nie ma ucieczki, nie ma dyskusji. Klauzulę sumienia zastępuje złota reguła – klient płaci, klient wymaga. Tudzież: nasz klient, nasz pan. No tak, jaki pan – taki plan.
Zasłona dymna
Wiem, wiem, wszystko wiem. W tej zaciętej walce uderza się argumentami skrajnie ekstremalnymi – jak można zmuszać kobietę do rodzenia totalnie upośledzonego, niezdolnego do życia czy wręcz martwego dziecka? Ja nie potrafiłbym zmusić nikogo do takiego heroizmu. Tylko, że tu nie o to chodzi. A tym, którzy przysięgają na Pana Boga i wszystkie świętości, że właśnie o to chodzi, mówię krótko: NIE WIERZĘ. Przypadki najbardziej dramatyczne są w tej walce brutalnie wykorzystywane jako zasłona dymna. Cel jest jeden: udane, spełnione, wygodne życie. Takie jak pokazują w telewizji, internecie albo gazetach. Drobnomieszczaństwo to się nazywa. Nie ma w nas zgody na to, by ktokolwiek i cokolwiek to szczęście nam zakłócało. Dekalog poszedł w odstawkę. Grzech przestał być grzechem. I krok po kroku dostosowuje się do tego prawa państwowe. I jest jak jest. Słyszałem jak krzyczeli: prawo do aborcji bez żadnych ograniczeń! To o to chodzi. Chrześcijańska etyka seksualna leży na śmietniku cywilizacji. Przestaliśmy skutecznie ogarniać nasze instynkty i chucie. Idziemy z tym nurtem, by myślimy, że tak trzeba. Próbujemy kontrolować nasze życie środkami antykoncepcyjnymi i aborcją. Dlatego jak mamy na coś ochotę, to bierzemy. Jak nie mamy – wywalamy do kosza na śmieci. To o to chodzi. O usuwanie z drogi wszelkich przeszkód, które mogą zagrozić naszej karierze, urodzie, komfortowi życia czy jakiejkolwiek auto-projekcji. Nawet jeśli tą przeszkodą jest zdrowy, mały, niewinny człowiek. To o to chodzi.
Brodata mama
Przekroczenie której granicy pozawala otworzyć nam oczy i stwierdzić z przerażeniem, że coś jest nie halo? Kiedy lata temu Rockefeller obiecał milion dolarów facetowi, który urodzi dziecko, świat traktował to jak dowcip ekscentrycznego miliardera. Ale ten świat się jednak zmienia. Dzisiaj PE (znów raport Maticia się kłania) całkiem poważnie mówi o finansowaniu możliwości ciąży u mężczyzn transpłciowych (sic!). Czy to już ta granica? Może trzeba przekraczać kolejne, żeby coś poczuć. Może ktoś pomyśli o zaciążaniu zwierząt, by na nie zrzucić z matek (i ojców jak się okazuje) trud tych 9 miesięcy? No tak, ale obrońcy praw braci mniejszych na to nie pójdą. Lecę sarkazmem, ale wcale nie jest mi do śmiechu. Coś niedobrego się dzieje. Jakby ktoś/coś chciał zdeptać dotychczasowy naturalny ład i zastąpić go nowym antyładem. Mówicie mi o tolerancji? Że chodzi o to, by dać wszystkim mieszkańcom planety te same prawa i szacunek? Największa utopia wszech czasów. Demoniczna i przewrotna bzdura. Tolerancja w tęczowym wydaniu (Boże, co oni chcą od tej tęczy?) to idea zrezygnowania z wszelkich granic, by każdy mógł poczuć się … bogiem! To musi doprowadzić do totalnej katastrofy. Szacunek wobec wszystkich? Zgoda! Ale szanując gruźlika nigdy nie stwierdzę, że jest zdrowy, i że gruźlica jest jednym z tysięcy rodzajów zdrowia. Nawet jeśli wczoraj tak uznało WHO. Otwieramy oczy, czy brniemy dalej?
Misz masz
Zauważyłem jeszcze coś. Apetyt na małżeństwo jest coraz mniejszy. Klasyczne rzecz jasna. Przynajmniej w tej części świata, po której kolczasty walec wojującego liberalizmu jeździ tam i z powrotem. Ale jest grupa, która do żeniaczki garnie się wyjątkowo mocno. Zwłaszcza do tej przed ołtarzem. Jakby wbrew trendom. Kto to? Geje i lesbijki. Powołania kapłańskie topnieją. Ale te męskie. Gdyby Franciszek pozwolił wyświęcać kobiety, to myślę, że mielibyśmy wiosnę kapłaństwa. Walczy się z mocą o niczym nie ograniczony dostęp do aborcji z jednej strony. Z drugiej jest walka o to, by zaciążać facetów i umożliwić im stawanie się szczęśliwymi mamami. Absurdalność rzeczywistości, którą tutaj ledwo dotykam jest tak absurdalna, że wystarczy tylko o niej pisać, by brzmiało jak mocna satyra. Dziwny jest ten świat? Dziwny.
Na koniec
Nie mamy wehikułu czasu, więc nie jesteśmy w stanie się zawinąć z TERAZ do innych, lepszych czasów. Całe szczęście. Skoro żyjemy tu i teraz, to znaczy, że tak ma być. Jesteśmy tu po coś. Bóg musi mieć jakiś plan. Każda epoka ma swoje zakręty. Nasza też. Wygląda na to, że zaliczamy ostry wiraż. Słychać pisk opon a kurz przesłania widoczność. Trzymajmy się mocno, żeby nas nie wyrzuciło. Każdy zakręt musi się kiedyś skończyć. Stwórzmy swój własny raport. Taki, gdzie wszystko jest tak poukładane jak powinno. A ci, którzy nie potrafią w tej chwili dostrzec Matrixa w jakim się znaleźli, powinni być szczególnie ważni dla tych, którzy coś tam dostrzegli. Tylko miłość zbawia świat.
Adam Szewczyk
Gitarzysta, kompozytor, aranżer, felietonista. Człowiek o wielkiej ciekawości świata patrzący na rzeczy racjonalnie i przez pryzmat wiary. Absolwent Wydziału Jazzu i Muzyki Rozrywkowej Akademii Muzycznej w Katowicach. Wieloletni jej wykładowca.