20 września| Artykuły

Kto ma rację?

Chyba rzeczywiście najtrudniejsze pytanie świata. Kto ma rację dzień wcześniej od innych, ten przez dobę uchodzi za idiotę. Antoine de Rivarol (bo to on powiedział) to niedoszły ksiądz, pisarz i pamflecista. Czy ma rację?

Trochę tak. Ale jest pewien problem z tym cytatem. Bo gdy natknie się na niego prawdziwy idiota, nici z jego nawrócenia. 

2 + 2 = 5

Matematyka ma ten plus (minusy też oczywiście: – ), że tam wszystko jest jasne. Wszystko da się policzyć i udowodnić. Tam obszar spekulowania o tym, gdzie kończy się prawda, a zaczyna nie-prawda w zasadzie nie istnieje. Choć próbuje się podważać niepodważalne matematyczne prawdy. Jak tu:

0 = 0

20 – 16 – 4 = 25 – 20 – 5

4 (5 – 4 – 1) = 5 (5 – 4 – 1)

obie strony dzielimy przez tą samą wartość w nawiasie, skracamy i wychodzi nam, że…

4 = 5 

czyli…

2 + 2 = 5 !!!

To oczywiście niewinny matematyczny żarcik (nie można dzielić przez 0, co jest tutaj zastosowane). Przestaje być śmiesznie i niewinnie, gdy posługując się tego typu pseudo-równaniami podważa się niepodważalne prawdy moralne, biologiczne czy społeczne. Nie ma takiej prawdy, z której nie będzie się próbowało zrobić kłamstwa. Nie ma takiego kłamstwa, z którego nie będzie się próbowało zrobić prawdy. 

Wojna racji

Portale internetowe ujawniają skalę zjawiska. Tu widać, jak wielka jest nasza obsesja na punkcie posiadanie racji ostatecznej. Na to, by naszą argumentacją, logiką, kompetencjami i darem ciętej jak brzytwa riposty zmiażdżyć konkurencję i jej racje. By walnąć takiego posta, który zamknie usta wszystkim i skończy jałową dyskusję. Ale z tego co widzę, zwykle są to dyskusje nieskończone. Zawsze ktoś ma coś do dodania. Wciąż ktoś się broni, ktoś atakuje, ktoś naiwnie wierzy, że istnieje coś takiego jak ostatnie słowo. I że właśnie jego takim będzie. Dopóki administrator nie wyłączy prądu mnożą się kolejne odpowiedzi kolejnych odpowiedzi, kolejne komentarze kolejnych komentarzy. 

Linie sporów

Kiedyś to polityka była najgorętszą linią sporów i wojen, na których ludzie z zaciekłą determinacją walczyli o swoje racje. Dzisiaj wydaje się, że palmę pierwszeństwa narodowej walki o jedyną słuszność przejął COVID i cały jego sanitarny show. Dzisiaj to już nie pytanie o to czy jesteś za PISEM czy za PO elektryzuje nas najbardziej. Dzisiaj pytanie Nr 1 brzmi: szczepisz się czy się nie szczepisz? Jest jeszcze teren religii i światopoglądowych meandrów. Ależ tutaj mamy wysyp autorytetów, teologów, biblistów, kaznodziei i samozwańczych znawców od tego co najważniejsze i najostateczniejsze! Katoliccy tradycjonaliści palą na stosach swoich postów wszystko co choćby trochę zalatuje protestanckim modernizmem. Protestanci na widok katolika z różańcem dostają jakiegoś turbo doładowania w swojej kaznodziejskiej gorliwości. Maryja, Franciszek, koniec świata, trzy dni ciemności, homoniewiadomo, na rękę czy do ust? Zazdroszczę ludziom, którzy są pewni. Którzy nie mają cienia wątpliwości. Zazdroszczę i jednocześnie współczuję. A nawet trochę się ich boję.

Wiem, że nic nie wiem

Jedno z najbardziej trafionych i wiecznie aktualnych haseł jakie znam. Wbrew pozorom wcale nie definiuje ludzkiej głupoty. Określa szczyty mądrości tejże. Trzeba bowiem wznieść się na wyżyny mądrości by odkryć, że się jednak jest głupkiem. Tak zwana własna racja jest równie subiektywna co nasze kulinarne, muzyczne czy estetyczne gusta. Na ich kształt wpływa tysiące czynników. Większości z nich ani nie jesteśmy świadomi, ani nie mamy nad nimi żadnej kontroli. Uformowani przez hiper-złożony życiowy proces ulegamy temu silnemu, subiektywnemu złudzeniu i naprawdę jesteśmy przekonani, że słuszność leży akurat po naszej stronie. Jako dzieciak myślałem, że TSA są lepsi od Lady Pank. I że to moja muzyka jest najlepsza na świecie. Dzisiaj jestem dużym chłopakiem i wciąż tak samo daję się nabierać.

Kwadratura koła

Odwieczny problem: stworzyć świat, w którym będzie miejsce dla każdej racji. Taki tolerancyjny pluralizm utopijny. Krwawi dyktatorzy nawet nie próbowali stwarzać pozorów. Jak ktoś był niekompatybilny lądował pod gilotyną albo w komorze gazowej. Komuniści nieudolnie udawali, że budują raj na ziemi. Dla wszystkich. Jedynie wrogowie partii się nie łapali. Nie ma opcji. Człowiek miewa dobre intencje. Ale na tym się kończy. Nie jest w stanie zbudować czegoś, co wcześniej czy później się nie rozsypie. Co będzie bez skazy. Bo jest człowiekiem. I z oślim uporem wciąż się nas przekonuje, że taki rajski świat dla wszystkich naszych racji jest możliwy. Nie ma opcji. 

Racja Jezusa

Jezus zapytany o to, co jest prawdą, nie wymienił nazwy żadnego systemu światopoglądowego, nie podał żadnej normy moralnej, nazwy jakiegokolwiek kościoła. Nie wymienił listy cech, którymi prawda powinna się charakteryzować. Nie zrobił żadnego wykładu z etyki. Powiedział tylko krótko: JA JESTEM PRAWDĄ. Po czym w milczeniu i bez jakiegokolwiek oporu dał się brutalnie zabić. Odpowiedź na pytanie tytułowe zaczyna nam się wyłaniać. Rację ma ten, kto kocha. A ten kto kocha, jest gotowy umierać. Prawda to miłość. Świat boi się prawdy. Platon stwierdził kiedyś: Za największego wroga ludzie mają tego, kto mówi im prawdę. Nie ma się co dziwić, że Jezus skończył tak, jak skończył. Zasypują nas tony przemądrych kazań i konferencji. Piszą się książki doskonałe. Ludzie do perfekcji opanowali sztukę przekonywania nas do swoich racji. Kto z nich ją ma? Z całym szacunkiem, ale gdyby nie ostatnie chwile życia Jezusa, jego genialne nauki i cuda nie miały by większego znaczenia. Byłyby jedynie kolejną, fenomenalną, spreparowaną z teoretycznych rozważań i osobistych predyspozycji racją. Ale ponieważ Jezus napisał swoją epopeję miłości do końca i uwiarygodnił konkretnym do bólu czynem, można z czystym sumieniem przyznać mu rację. 

Rację ma ten, kto kocha

Miał Jezus rację trzy dni wcześniej od innych, więc przez trzy dni świat uważał go za idiotę. Dla wielu te trzy dni trwają do dzisiaj. Mają do tego święte prawo. Jeśli myślisz o tym, by przekonać kogokolwiek do racji Jezusa, nie moralizuj, nie wygłaszaj kazań, nie strzelaj cytatami z Pisma, nie sądź. To nie zadziała. Daj się dla niego zabić. Brutalnie to brzmi, ale tylko tak masz szansę coś zmienić. Jezus wiedział o tym doskonale. Rację ma ten kto kocha. 

Adam Szewczyk

Gitarzysta, kompozytor, aranżer, felietonista. Człowiek o wielkiej ciekawości świata patrzący na rzeczy racjonalnie i przez pryzmat wiary. Absolwent Wydziału Jazzu i Muzyki Rozrywkowej Akademii Muzycznej w Katowicach. Wieloletni jej wykładowca.