9 stycznia| Artykuły

Dokąd zmierzasz muzyko?

Jest stara jak świat. Język uniwersalny. Nie ma chyba tworzywa, które było by w stanie lepiej oddawać nasze emocje, nasze stany, nasze wnętrza. I sam nie wiem, czy to bardziej my kształtujemy muzykę, czy ona nas. Kierunek w jakim podąża jest zagadką. Ale nie do końca nieodgadnioną. To jaka będzie muzyka przyszłości zależy od masy czynników. Ale dwa z nich są kluczowe. Tak myślę. Technologia i społeczne nastroje.

Cyfra

Fonograf – patefon – gramofon – kaseta magnetofonowa – płyta CD – mp3 – chmura. Co dalej? Technologia zmienia oblicze muzyki bardziej niż myślimy. Bo to nie tylko kwestia tego jak jest zapisywana i odtwarzana. To kwestia samej muzyki. Gdyby nie prąd i wynalazki pod tytułem gitara elektryczna czy syntezator, muzyka, której dzisiaj słucha świat nie istniałaby. Sposób w jaki dzisiaj się ją konsumuje (a konsumuje się ją hurtowo i expressowo) nie może nie mieć wpływu na strategie twórcze jej autorów. Streaming, jedna z największych rewolucji ostatniej dekady w temacie muzo – konsumpcji zaingerował w standardową długość piosenki, najbardziej popularnej formy muzycznej wszech czasów. Ale i w jej (nazwę to po swojemu) kondensację przekazu.

Przebić się

Dzisiaj największym (jak się wydaje) wyzwaniem, przed jakim stoi artysta XXI wieku jest dotrzeć do szerokiej publiczności. Przebić się. Zaistnieć. Bo oto Złotym Graalem sztuki już wcale nie jest sztuka. Jest nim masowy odbiorca. Jeżeli masz miliony odsłon, w centrum handlowym co chwila ktoś do ciebie podchodzi by pstryknąć selfika, a sale na twoich koncertach pękają w szwach – możesz spać spokojnie. Władzę ma ten, kogo kocha tłum! Reszta to dodatki. Jest nas coraz więcej. Dostęp do wiedzy i kultury jest (prawie) nieograniczony. Najlepsze narzędzia do tworzenia muzyki nigdy nie były tak łatwo dostępne jak dzisiaj. Piekielnie utalentowanych ludzi żądnych sukcesu codziennie ustawiają się całe hordy. Każdy chciałby wejść na szczyt, ale przecież wszyscy tam się nie zmieszczą…

Dziwne, dziwne, bardzo dziwne…

Motorem napędowym muzycznego rozwoju jest bunt. Ten przeciw rządzącym przedstawicielom establishmentu też. Przeciw rodzicom też. Przeciw normom społeczno – moralnym też. Tak rodził się blues, rock i punk. Ale też bunt przeciw normom estetycznym. Zwykle tak jest, że to czego słuchają rodzice, dla ich dzieci jest już totalnym obciachem. Wyczuwam w unoszącym się nad światem artystycznej bohemy naszych czasów specyficznego ducha. Ducha alergii na to co tradycyjne, oczywiste, przewidywalne, poukładane. Nie wiem, na to co za grzeczne i normalne? Nie-pojechane? Prze-zdolna artystka, jaką Lady Gaga jest, nigdy nie osiągnęła by takiego statusu jaki osiągnęła, gdyby JEDYNIE świetnie śpiewała. Musiała pojechać. W perwerę i ciuchy z surowego mięsa. Musiała zaszokować. To trochę (a nawet więcej niż trochę) mówi nam o przyszłości muzyki. Żeby przyciągnąć uwagę klienta, musi być dziwnie. Coraz dziwniej.

Przyszłość zaczyna się dzisiaj

Nim napisałem pierwsze zdanie tego akapitu (czyli to, które czytasz), zadałem sobie takie oto pytanie: co odpowiada za powstawanie nowych gatunków muzycznych? I wyszło mi, że: ewolucja, fuzja, technologia, socjologia.

– ewolucja. Naturalny, potrzebujący czasu rozwój gatunku muzycznego. Tak ewoluowała muzyka klasyczna. Od renesansu

  do romantyzmu. Na przykład.

– fuzja. Połączenie dwóch, często kontrastujących ze sobą gatunków. Typu rock i jazz. To dało fusion.

– technologia. Nowe technologie – nowe instrumenty – nowe brzmienia – nowa muzyka. Tak stworzono muzykę elektroniczną.

– socjologia. Żyjesz w świecie, który cię rani i wku…rza. Musisz to wykrzyczeć. I rodzi się rap.

To co dzisiaj dzieje się w muzyce wiele nam mówi o tym, co będzie się działo w niej jutro. Wewnątrz i zewnątrz-gatunkowa ewolucja muzyczna przyspieszyła niebywale. Ilości powstających jak grzyby po deszczu gatunków, pod – gatunków, odmian, hybryd, trendów i odnóg już chyba nikt nie ogarnia. Ja na pewno w każdym razie. Oto kilka z nich.

Nu metal

Odmiana metalu alternatywnego. Obok metalu łączy w sobie elementy hip-hopu, rocka alternatywnego, funk i grunge. Dużo synkop, mało solówek i wokaliści zapodają albo normalnym śpiewem, albo rapują, albo growlują. (Growl to śpiew Tyranozaura)

Trap

Powstał we wczesnych latach 90 na południu USA. Agresywne brzmienia, rytmy z kultowego Rolanda TR-808, łagodne smyki. Dzisiaj zdominował brzmienie hip-hopu.

Nu electro

Jedna z najnowszych odmian muzyki elektronicznej

Indie rock

Independent znaczy niezależny. Od tego słowa bierze nazwę ten pod-gatunek rocka. Indie rock to muzyka z założenia alternatywna, wydająca w małych wytwórniach, bez ciśnienia na komercyjny sukces.

STOP!

Wiecie co? W tym momencie straciłem motywację, by wyszukiwać dla Was przykłady kolejnych nowych odmian muzyki. Dałem nura w sieć i co widzę? Że tego jest ma-sa-kry-cznie dużo! Z każdym dniem coraz więcej. Chciałem coś powybierać i tu wrzucić, ale tego jest tyle, że nie umiem się zdecydować! To co wczoraj było na topie dzisiaj już może być odstawione do lamusa. Wszystkie te gatunki i dźwiękowo – słowne konstelacje mieszają się ze sobą jak owoce w mikserze. Jedno przypomina drugie. Drugie trzecie. Misz masz. Świat jest zasypany muzyką. Totalnie. Warstwa tego zasypania z każdym dniem grubieje. Na mój rozum to idzie w kierunku totalnego przesilenia. Wszystkiego będzie tyle i na tak wysokim, zintensyfikowanym poziomie, że mało co będzie nas zaskakiwać. Może i nic już nie będzie nas zaskakiwać. Skoro wszystko zostało już wymyślone i zagrane. A może jednak nie…

Przyszłość

Bez wątpienia rewolucja technologiczna wpłynie na kształt muzyki przyszłości. Zakładam, że to z czym mamy do czynienia już teraz to nie koniec drogi. Streamingi i chmury muszę mieć swój ciąg dalszy. Strzelam – zostaniemy kiedyś zachipowani i z pozycji osób zachipowanych będziemy konsumować muzyczną strawę. Nie będziemy musieli przewijać ekranu i przegrzebywać sieciowych muzodajni. Bo i to stanie się dla nas zbyt męczce (sic!). Po prostu pomyślimy (co najwyżej powiemy) czego chcemy i będziemy to mieli. W uchu? W mózgu? Nie wiem. Pytanie o to, czy muzyka przyszłości będzie tworzona przez człowieka czy przez kwantowe algorytmy jest otwarte. To kwestia tego czego będzie chciał odbiorca. Już dzisiaj w studiach nagraniowych tracą pracę perkusiści, basiści czy orkiestry smyczkowe. Podobnie jak przy powstawaniu filmu tracą ją twórcy scenografii. Cyfrowy wokalista? Cyfrowy kompozytor? Brzmi to absurdalnie, ale umówmy się, żyjemy w absurdalnych czasach.

Kto powiedział…

…że komercyjny sukces i dotarcie ze swoją sztuką do milionów jest podstawowym parametrem nadającym tej sztuce sens? A gdyby tak odrzucić lęk przed nie-zauważeniem, nie-kupieniem i nie-docenieniem? Gdyby pozbyć się wazeliniarskich zapędów wobec koncernów zapewniających profesjonalną dystrybucję i zacząć grać tylko dla siebie? I dla swoich najbliższych. Zawsze znajdzie się ktoś, kto z chęcią wysłucha twojego recitalu. Nawet gdyby to były urodziny cioci z widownią w liczbie 5 osób. Świat jest zapatrzony w tych z milionowymi zasięgami. To artyści z takimi właśnie statystykami są namaszczani na neo-wizjonerów współczesnej muzyki. Może słusznie. A może nie. Być może jest gdzieś na świecie ktoś, kto wyłączył internet i robi swoją muzę i nie ma nawet kanału na YT. Być może powiew muzycznej świeżości nadejdzie z najmniej oczekiwanej strony.

Adam Szewczyk

Gitarzysta, kompozytor, aranżer, felietonista. Człowiek o wielkiej ciekawości świata patrzący na rzeczy racjonalnie i przez pryzmat wiary. Absolwent Wydziału Jazzu i Muzyki Rozrywkowej Akademii Muzycznej w Katowicach. Wieloletni jej wykładowca.