Strachy przyszłości. Sztuczna inteligencja
Jestem fanem Spielberga, ale ten film jakoś mi umknął. A.I. Sztuczna inteligencja ma już ponad 20 lat. Film nie miał najlepszej prasy. Nie odniósł komercyjnego sukcesu ma miarę innych obrazów Spielberga. Jest traktowany jako jeden z najsłabszych w dorobku reżysera. Ale tematyka, którą porusza jest coraz bardziej aktualna i coraz bardziej gorąca.
To współczesna wersja Pinokio. Historia robota, który chciał zostać człowiekiem. Historia o tym, że zabawa w Pana Boga zawsze będzie tylko zabawą. I to zabawą, która wcześniej czy póżniej źle się kończy.
John MacCarthy
To on uknuł pojęcie Sztuczna inteligencja. W 1956 roku na konferencji w Darmouth. Tego amerykańskiego informatyka spokojnie można nazwać ojcem chrzestnym wszystkich myślących maszyn świata. Zmarł w 2011, ale realizacja jego marzeniowizji wciąż jest żywa. I (niestety) coraz bliższa spełnienia. Choć idea robotów tworzonych na wzór i podobieństwo człowieka jest stara jak świat.
Gliniane nogi
Nabuchodonozor miał taki sen:
Oto przed tobą stał jeden posąg. Posąg ów był bardzo wielki, jego blask był nadzwyczajny, wygląd zaś straszliwy.
Jak się pewnie domyślamy, to opis kolosa na glinianych nogach. W kulturze hasło kolos na glinianych nogach dotyczy czegoś, co wygląda imponująco i groźnie, ale w gruncie rzeczy ma kruche podstawy. Badacze Biblii sugerują, że w tym śnie kolosem miał być Babilon. Dzisiaj za takiego kolosa uważa się Rosję. A ja twierdzę, że na takiego kolosa przyszłości, kolosa na glinianych nogach wyrasta nam wizja sztucznej inteligencji.
Liczydło w kołysce
Słyszałem kiedyś anegdotę o tym, że pierwszą rzeczą jaką Żydzi wkładają dziecku do kołyski jest … liczydło. To miało by tłumaczyć ich wyjątkowy charyzmat do skutecznego zarządzania doczesnością. Analogowe liczydło spokojnie można uznać za urządzenie, które pomaga myśleć, liczyć i w efekcie ułatwić osiągnięcie sukcesu. Sądzę, że podobna idea przyświeca dzisiejszym entuzjastom sztucznej inteligencji.
Więcej niż kalkulator
Wiedzieliście, że pierwszy kalkulator w historii był kalkulatorem mechanicznym? Wynalazł go w 1642 roku (sic!) Wilhelm Schickard. Ale nie myślcie, że to dopiero od tej chwili zaczęła się przygoda człowieka z maszynami jeśli nie myślącymi, to przynajmniej pomagającymi myśleć. Już tysiące lat p.n.e człowiek wspomagał się palcami, kośćmi z nacięciami czy liczydłem. Potem był suwak logarytmiczny, liczący zegar Schickarda, blaise Pacala, arytometr Odhnera, comptometer Felta, kieszonkowy kalkulator czterodziałaniowy Curta czy wreszcie kalkulator cyfrowy.
To wszystko świadczy o tym, że marzenia o stworzeniu myślącej maszyny człowiek miał od zarania dziejów. Bo do zarania dziejów słyszał Boże wezwanie do tego, by czynić sobie ziemię poddaną. Ale też od zarania dziejów słyszał tą uwodzącą pokusę demona: możesz być Bogiem! Wizja sztucznej inteligencji, ku której wielkimi krokami zmierza dzisiejszy świat to coś znacznie więcej niż najdoskonalszy nawet kalkulator.
Test Turinga
Alan Mathison Turing zaproponował w 1950 roku by możliwość udawania człowieka w zdalnej rozmowie uznać za test inteligencji maszyn. Tak powstał test Turinga. Polega on po prostu na tym, że jakiś człowiek (zwany sędzią) prowadzi rozmowę w języku naturalnym z pozostałymi stronami. Z kimś powiedzmy w drugim pokoju. Jeśli sędzia nie jest w stanie zorientować się, że rozmawia z maszyną, albo nie potrafi wskazać, która ze stron konwersacji maszyną jest, oznacza, że maszyna zaliczyła test Turinga pozytywnie. Czyli, że udało jej się oszukać człowieka.
Zastrzeżenia
Oszukać człowieka jest dziecinnie prosto. Ale być człowiekiem nie będąc nim już jest niewykonalne. Sam Alan Turing przewidział do swojego testu trzy kluczowe zastrzeżenia, które wypłynęły od osób analizujących test.
- Argument świadomości. Najcięższe procesory i najdoskonalsze symulacje to jeszcze jest nie jest świadomość. A dopóki maszyna nie będzie faktycznie świadoma samej siebie, nie będzie zdolna do spontanicznej kreacji artystycznej (na przykład) nie można mówić, że faktycznie myśli.
- Argument ciągłości w systemie nerwowym. Maszyna nie jest w stanie naśladować wystarczająco dobrze ludzkiego systemu nerwowego.
- Argument teologiczny. Człowiek jest jedyną istotą myślącą, ponieważ tak chciał jej Stwórca, Bóg.
Bez względu na to co, człowiek wymyśli i stworzy (a wymyśla i stwarza rzeczy, od których włos się jeży na głowie), to zawsze będzie to imitacja. Kopia. Erzac. Nieprawda.
Bliżej niż myślisz
Ze sztuczną inteligencją mamy do czynienia w naszym codziennym życiu od lat. Elektronicznego arcymistrza szachowego każdy z nas może mieć na swoim smartfonie. Ten sam smartfon bez problemu rozpoznaje naszą twarz, a specjalne algorytmy pozycjonują nasze teksty w internecie. Ten sam smartfon rozumie naszą mowę i bez problemu tłumaczy obcojęzyczne teksty. A na naszych ulicach tu i ówdzie można spotkać autonomiczne samochody. Cyfrowy specjalista z porażającą skutecznością diagnozuje dzisiaj twoje choroby czy preferencja seksualne. Itd, itd…
Zagrożenia
Czy sztuczna inteligencja stanowi zagrożenie dla człowieka? Tak. Jak każde narzędzie, które człowiek wymyślił. I to wcale nie narzędzia są zagrożeniem. Zagrożeniem jest serce człowieka. To człowiek sam dla siebie jest największym zagrożeniem. Serce Boga, który stwarzał człowieka było po brzegi wypełnione hojnością. Zranione grzechem serce człowieka, który chce być Bogiem, jest po brzegi wypełnione chciwością. To o to chodzi. Sztuczna inteligencja to po prostu kolejne, wymyślone przez człowieka narzędzie. Jak nóż. Pytanie jest o to, jak je wykorzystamy.
Hawking
To jeden z głosów ze świata Wielkiej Nauki. Jeden z najpopularniejszych naukowców ostatnich lat wyrażał duże zaniepokojenie kierunkiem w jakim zmierzają prace na stworzeniem SI. Uważał, że stanowi realne zagrożenie dla ludzkiego gatunku. Uzyskanie przez maszyny samoświadomości i poczucie autonomii wcale nie jest takie nierealne. Choć póki co taka wizja przypomina sceny z Terminatora albo Obcego. Atak SI na człowieka może wyglądać zupełnie inaczej niż to sobie próbujemy wyobrażać. Mało tego, one już się dokonują. Są niezauważalne, mało spektakularne.
Już jesteśmy ofiarami
Może jesteśmy tego świadomi, może nie. Sieć jest globalnym monstrum na swój sposób myślącym, reagującym i realnie wpływającym na nasze życie. 24 na dobę jesteśmy profilowani, śledzeni, inwigilowani. Na tej podstawie jakieś treści są nam podsuwane, inne blokowane. Być może nie dostaliśmy pracy albo kredytu, bo myśląca maszyna uznała, że tak ma być. Algorytmy SI wydają decyzje, które mają bezpośredni wpływ na nasze życie. Tak jest na runku pracy, edukacji, systemie opieki zdrowotnej czy opiece społecznej.
Nie ufaj maszynie
Prosty przykład pokazujący, że ślepe zaufanie nowoczesnemu algorytmowi jest ryzykowne. Bartosz Paszcza, ekspert ds. nowych technologii z Klubu Jagiellońskiego, współautor raportu AlgoPolska zauważa:
Po pojawieniu się wczesnych systemów ostrzegania o awarii silników w samolotach, piloci zaufali im na tyle, że okazało się w testach, że wykrywali… mniej awarii niż wtedy, gdy musieli obserwować sytuację wyłącznie swoimi oczami!
A Wy zaufalibyście samochodowi autonomicznemu? Zasnęlibyście spokojnie podczas jazdy nad morze w aucie kierowanym przez komputer? Powierzylibyście opiekę nad swoim dzieckiem mechaniańce? Poszlibyście na koncert robotów czy bardziej na żywy, ludzki? Seks z robotem to już rzeczywistość. Ale co ta rzeczywistość nam mówi?
Nie da się być Bogiem
Człowiek okrutnie się rozpędził w samorozwoju i podboju świata. Nie powiem, wygląda to imponująco. Tak imponująco, że gdzieś w tym wszystkim nam ten Pan Bóg zniknął z pola widzenia. Wydaje się, że jest niepotrzebny. Ale to niezwykle groźny pozór. Rozpędzony człowiek wcześniej czy później musi się zderzyć z twardą ścianą swojej skończoności. Swoich ograniczeń. Swojej słabości. I odkryć, że Bóg jednak jest. I że Bóg to Bóg, a człowiek to człowiek.
Film Spielberga zadaje fundamentalne pytanie: czy maszyna może kochać? Odpowiedź wydaje się być oczywista. Choć symulować można wszystko. Bo człowieka naprawdę bardzo łatwo oszukać. Ale tak jak człowiek nie ma szans być Bogiem, tak maszyna nie ma szans być człowiekiem. Chciałbym, aby ci, którzy dzisiaj ochoczo majstrują przy Sztucznej Inteligencji wzięli sobie tą prawdę do serca. Czy wezmą? Obawiwm się, że nie.
Adam Szewczyk
Gitarzysta, kompozytor, aranżer, felietonista. Człowiek o wielkiej ciekawości świata patrzący na rzeczy racjonalnie i przez pryzmat wiary. Absolwent Wydziału Jazzu i Muzyki Rozrywkowej Akademii Muzycznej w Katowicach. Wieloletni jej wykładowca.