24 sierpnia| NINIWA Team

Operacja MIR, dzień 23. Norweskie skrzypce

O niedzieli we wtorek, czyli najważniejszym i najpiękniejszym z odpoczynków na wyprawie.

Wiedeń, mniej lub więcej lat temu. Na rynku odbywa się licytacja. Na sprzedaż wędrują różne przedmioty, a każdy z nich, po krótszej lub dłuższej chwili, znajduje nowego właściciela. Na stół padają też skrzypce.

100 euro!
Cisza na sali.
100 euro po raz drugi!
Cisza.
100 euro…

Na scenę wychodzi starszy mężczyzna. Skrzętnie ogląda skrzypce, wyciera kurz zgromadzony na drewnianym pudle. Naciąga jedną, drugą i trzecią, rozregulowana strunę. Bierze ze spokojem instrument w dłonie, zaczyna grać… Gra tak, że cały tłum zamiera w bezruchu. Melodia czaruje, zachwyca, porywa.

Skrzypce znajdują się teraz w centrum uwagi, a po ponownym przystąpieniu do licytacji pada:

– Skrzypce, skrzypce, cena wywoławcza: milion!
– Dwa miliony!
– Trzy miliony!
– Dziesięć! – pada z głębi poruszonego tłumu

Każdy człowiek jest jak takie skrzypce – mówi o. Tomek, kontynuując kazanie w Hammerfest, norweskim miasteczku na skale, gdzie spędzamy wolny od jazdy wtorek. – Na początku zakurzony, z rozciągniętymi strunami, ale gdy tylko pozwoli się Bogu zagrać, staje się muzyką: własną, piękną i niepowtarzalną.

My też jesteśmy taką muzyką. Utkaną z indywidualnych tonów każdego z uczestników. I taką muzyczną grupą, po Mszy świętej, idziemy na spotkanie z księdzem Mietkiem, siostrą Ritą i siostrą Janiną. To końcowy moment dnia, który stał się dla nas prawdziwym odpoczynkiem. Podzieleni na trzy grupy – u księdza, u sióstr i u pani Julity – spędziliśmy go spacerując po mieście, gromadząc energię i odpoczywając. Niektórzy zakosztowali luksusowych krewetek, inni przypomnieli sobie jak wygląda piekarnik i zamienili w mistrzów pizzy. Każdy zrobił pranie. Każdy dostał od sióstr różaniec, dobre słowo i serdeczny uśmiech.

Teraz siedzimy w salce i rozmawiamy o życiu w Norwegii. Siostra Rita opowiada o abstrakcji równości: tutaj wszyscy bardzo dbają o to, by nikt nie odstawał od normy. To dobre, ale zakopuje się indywidualność, talenty. Czy o to chodzi w życiu, by tysiąc skrzypiec grało tak samo? My pytamy, a ksiądz Mietek i siostry odpowiadają. Okazuje się też, że norweskie renifery są sprywatyzowane. Każdy posiada właściciela, pomimo że na drogach widzimy je biegające dziko, co nieco zmienia nasz obraz Norwegii.

Wieczór przy kawie, czekoladzie i pysznej szarlotce upieczonej przez panią Julitę upływa bardzo szybko. To prawdziwy kawałek nieba, w którym znaleźliśmy się po zdobyciu naszego celu. Siostry okazały się aniołami – od jogurtów na granicy, przez batoniki przed tunelem, aż po ciepły nocleg towarzyszyły nam w norweskiej drodze. Pani Julita z kolei trójkę z nas potraktowała jak członków rodziny, oferując nocleg, lodówkę i dużo miłości.

Każdy zagrał od serca, najlepiej jak umiał. Wieczorem, kładąc się w ciepłych łóżkach, wszystkim przychodzi na myśl tylko jedno słowo: DZIĘKUJEMY.

Katarzyna Kowalczyk

Bilans dnia:

  • 0 km
  • średnia prędkość: 0 km/h
  • suma przewyższeń: 0 m
  • 23 pięknie nastrojone skrzypce
  • dużo miłości

Nocleg: Hammerfest, Norwegia

Przejechanych kilometrów do tej pory: 3300

niniwa.pl

Redakcja portalu niniwa.pl