Przemoc – wróg rodziny. Co na to Kościół?
W rozmowach ze znajomymi spotykam się z zarzutem, że Kościół milczy na temat przemocy wobec kobiet czy dzieci, że nauczanie hierarchów zmusza ofiary przemocy do heroicznego poświęcenia, ciągłego wybaczania, nadstawiania drugiego policzka i znoszenia cierpienia w imię religii albo w imię woli Boga. Jak jest naprawdę?
Przemoc to temat trudny, budzący wiele emocji. Ma swoje definicje, objawy, skutki, kategorie. Przemoc da się nazwać, rozróżnić, włożyć w paragrafy. Chociaż to temat tak powszechny, to wydaje się być odległy – ponieważ wciąż panuje obojętność, wciąż wiele przestępstw związanych z przemocą nie jest zgłaszanych, a ofiary bywają oskarżane o winę we własnej sprawie, co tylko pogłębia ich dramat. Tymczasem doświadczanie przemocy to nie abstrakcja, ale konkret.
Bóg nie chce cierpienia
Można zgłębić stanowisko Kościoła na temat przemocy i powstanie z tego ciekawe studium naukowe. Chcę przedstawić ten problem głównie z perspektywy Amoris laetitia, stąd pojawi się tu wiele cytatów – po to, by nie przeinaczyć słów papieża. Będzie to zatem perspektywa skupiona na aspekcie rodzinnym.
Pierwsze, co warto i trzeba podkreślić, to fakt, że Bóg nigdy nie chce cierpienia człowieka. Żadnego cierpienia. Jest przeciwnikiem gwałtu, przemocy, agresji – w każdym ich wymiarze. Czy to w myśli, czy w mowie, czy w czynie. Czyny związane z przemocą są wykroczeniem przeciwko życiu. Równocześnie Bóg jest Tym, który w doświadczeniu przemocy nie opuszcza człowieka. Papież Franciszek już w ósmym punkcie adhortacji pisze:
Biblia pełna jest rodzin, pokoleń, historii miłości i kryzysów rodzinnych, począwszy od pierwszej strony, gdzie wkracza na scenę rodzina Adama i Ewy z jej brzemieniem przemocy, ale także z siłą życia, które trwa nadal (por. Rdz 4), aż do ostatniej strony, gdzie pojawiają się zaślubiny Oblubienicy i Baranka (por. Ap 21, 2.9).
Tak, to prawda, że Pismo Święte opowiada historie rodzin szczęśliwych i nieszczęśliwych, przepełnionych miłością, ale i bólem, zdradą, krzywdą. Ostatecznie jednak zwycięstwo leży po stronie Miłości Pierwszej, z której wszystko powstało i dla której wszystko istnieje.
Później papież pisze:
Sielanka (…) nie zaprzecza gorzkiej rzeczywistości, która naznacza całe Pismo Święte. To obecność bólu, zła, przemocy, które niszczą rodzinę i jej intymną wspólnotę życia i miłości.
Z kolei bp Wiesław Śmigiel w wywiadzie po 386. zebraniu plenarnym KEP powiedział, że Kościół jest zdecydowanie przeciwko jakiejkolwiek formie przemocy oraz że: „rodzina ex definitione nie jest miejscem przemocy, a przemoc pojawia się wtedy, kiedy w rodzinie pojawiają się jakieś dysfunkcje czy patologie”.
Rodzina w społeczeństwie i w państwie
Rodzina jako najmniejsza komórka społeczna jest „elementem” fundamentalnym dla istnienia państwa. W związku z tym funkcjonuje w szeroko pojętej polityce, w gospodarce, w ekonomii, w prawie. Jej jakość jest często uwarunkowana od czynników zewnętrznych.
Ojciec Święty wskazuje, że „osłabienie wiary i praktyk religijnych w niektórych społeczeństwach wpływa na rodziny i czyni je bardziej samotnymi z ich trudnościami. (…) Istnieje również ogólne poczucie bezsilności w obliczu rzeczywistości społeczno-gospodarczej, które często prowadzi do zmiażdżenia rodzin. (…) Konsekwencje negatywne z punktu widzenia organizacji społecznej są oczywiste: od kryzysu demograficznego po trudności edukacyjne, od trudności przyjęcia rodzącego się życia do postrzegania obecności osób starszych jako obciążenia, aż po rozprzestrzenianie się zaburzeń uczuciowych, co prowadzi niekiedy do przemocy”.
Kościół jest szkołą miłości, a państwo w swoich strukturach ma obowiązek chronić rodziny i tworzyć takie okoliczności, aby mogły się one rozwijać w pokoju. Oczywiście, jest prawdą, że nie można zrzucić odpowiedzialności za przemoc tylko na niepoprawnie funkcjonujące systemy państwowe. To byłoby zbyt proste. Ostatecznie to przecież człowiek wypowiada agresywne słowa albo podnosi rękę, dopuszcza się szantażu, poniża itp. Czym innym jest też kryzys w relacji, a czym innym przemoc.
Kościół broni kobiet
„Prawie milion kobiet rocznie doznaje w Polsce różnych form przemocy” – to zdanie cyklicznie pojawia się na wielu portalach, w różnych artykułach i może nas szokować. Jeśli dodamy do tego statystyki dotyczące przemocy seksualnej (a i o niej od jakiegoś czasu jest coraz głośniej), to sytuacja wygląda naprawdę przejmująco.
Papież Franciszek pisze:
Seksualne wykorzystywanie dzieci jest również jedną z najbardziej oburzających i podłych rzeczywistości współczesnego społeczeństwa. (…) Wykorzystywanie seksualne dzieci staje się jeszcze bardziej szokujące, gdy pojawia się w miejscach, w których powinny być chronione, zwłaszcza w rodzinach, szkołach i we wspólnotach i instytucjach chrześcijańskich.
Papież nie poprzestaje jednak tylko na takiej diagnozie. W różnych miejscach adhortacji zwraca uwagę na to, że przemoc domowa jest szkołą urazów i nienawiści w podstawowych relacjach międzyludzkich. Należy pamiętać, że każda przemoc niesie poważne konsekwencje. Można do nich zaliczyć zarówno bezpośrednie zagrożenie życia, jak i rany psychiczne, które objawiają się poczuciem niskiej wartości, depresją, fobią, napadami paniki i wieloma innymi rzeczami. Zdarza się, że osoby, które doświadczyły przemocy, same zaczynają ją stosować.
Franciszek ukazuje również, że istnieją różne formy przemocy, także tej z powodu wojny, terroryzmu czy przestępczości zorganizowanej. Aż w końcu sam podsumowuje swoją refleksję:
W tym krótkim spojrzeniu na rzeczywistość, pragnę podkreślić, że chociaż dokonano znacznej poprawy w uznaniu praw kobiet i ich uczestnictwa w życiu publicznym, to jednak jest wiele do zrobienia w niektórych krajach. Nie są bowiem całkowicie wyeliminowane niedopuszczalne praktyki. Przede wszystkim haniebna przemoc, jakiej czasami używa się wobec kobiet, molestowanie w rodzinie i różne formy niewolnictwa, które nie są oznaką męskiej siły, ale tchórzliwej degradacji. Przemoc werbalna, fizyczna i seksualna stosowana wobec kobiet w niektórych małżeństwach jest sprzeczna z samą naturą jedności małżeńskiej. (…) Równa godność mężczyzny i kobiety prowadzi nas do radości, że dochodzi do przezwyciężenia dawnych form dyskryminacji oraz że w łonie rodzin rozwija się wzajemne współdziałanie.
Czy szukać pomocy?
Ogólne stanowisko papieża potępiające przemoc nikogo raczej nie dziwi i jest wyrazem naturalnego nauczania Kościoła. Trzeba jednak zauważyć, że Ojciec Święty w całej adhortacji wielokrotnie podkreśla, że brak komunikacji, atmosfera agresji i brak relacji z Bogiem prowadzą do niszczenia relacji rodzinnych, w tym do przemocy.
Papież pozostawia wskazówki, co robić, aby zapobiec takiej sytuacji. Są jednak momenty, gdy do przemocy już doszło i nie był to jednorazowy akt. Bywa, że jest to konsekwencja choroby, uzależnienia, niewłaściwej formacji ludzkiej. Wtedy – co jest przejmujące – w wielu głowach pojawia się pytanie nie o to gdzie szukać pomocy, ale czy w ogóle jej szukać. Zdarza się, że ofiary przemocy (mężczyźni, kobiety, dzieci, młodzież) czują się tak głęboko bezradne, winne i przestraszone, że nie są w stanie o tę pomoc prosić ani po nią sięgnąć. Czasem z powodu źle pojętej religijności jeszcze mocniej pętają się w sidłach zła, będąc przekonanym, że tak trzeba, że taki jest ich los i że być może Bóg tego od nich oczekuje.
Papież Franciszek pisze:
W życiu rodzinnym trzeba pielęgnować tę siłę miłości, która pomaga zwalczać zagrażające jej zło. Miłość nie daje się opanować urazami, pogardą dla ludzi, pragnieniem zranienia lub obciążania drugiego. Ideałem chrześcijańskim, zwłaszcza w rodzinie, jest miłość mimo wszystko. Czasami podziwiam na przykład postawę ludzi, którzy musieli rozejść się ze swoim małżonkiem, aby chronić się przed przemocą fizyczną, ale jednak ze względu na miłość małżeńską, która potrafi wyjść poza uczucia, byli w stanie działać na rzecz ich dobra, choć za pośrednictwem innych, w czasie choroby, cierpienia lub trudności.
Zdarza się – i to są prawdziwe cuda – że po terapii, po jakimś czasie, po leczeniu takie rodziny znowu są razem, w nowej jakości i w szczęściu. Jednak nie zawsze tak jest. Mając tego świadomość, Ojciec Święty wskazuje:
W niektórych przypadkach wzięcie pod uwagę swojej godności i dobra dzieci narzuca postawienie stanowczego kresu nadmiernym roszczeniom drugiej osoby, wielkiej niesprawiedliwości, przemocy lub chronicznemu brakowi szacunku. Trzeba przyznać, że „są przypadki, w których separacja jest nieunikniona. Niekiedy może stać się wręcz z moralnego punktu widzenia konieczna, kiedy chodzi właśnie o to, by uchronić słabszego małżonka lub małe dzieci przed poważniejszymi ranami, powodowanymi przez znęcanie się i przemoc, upokorzenia i wyzysk, obcość i obojętność”. Jednak „należy ją uznać za środek ostateczny, kiedy już wszelkie rozsądne oddziaływania okażą się daremne”.
Z pewnością zatem – poza bronią modlitwy – warto korzystać z pomocy specjalistów i wykorzystywać wszystkie możliwości, aby chronić siebie i innych. Czasem to właśnie jest przejawem największej troski i miłości. Może warto się rozejrzeć dookoła i sprawdzić, czy ktoś obok nas nie potrzebuje wsparcia i pomocy, ponieważ doświadcza przemocy. Warto do rachunku sumienia dodać pytanie, czy reagujemy na przemoc i czy przypadkiem sami nie jesteśmy jej sprawcą.
Kościół prowadzi wiele dzieł, które mają za zadanie przeciwdziałać przemocy. Warto wiedzieć, gdzie w naszej diecezji czy parafii znajduje się poradnia rodzinna, świetlice dla osób doświadczających przemocy, domy samotnej matki czy inne ośrodki, które zajmują się konkretnym i fachowym wsparciem.
Agata Rujner
Doktor teologii moralnej, pracownik Akademii Katolickiej w Warszawie. Prowadzi kanał „Prawie Morały” na YouTubie i w mediach społecznościowych. W przystępny sposób wyjaśnia moralność katolicką. Jest wrażliwa na piękno i muzykę.