Zaginiona mąka. Czy skruszony Papuas odda to, co ukradnie?

Doświadczenie ludzkie pokazuje, że w przyrodzie nic nie ginie, a może jedynie zmienić właściciela. Tak też często zdarza się w Papui-Nowej Gwinei.

Doświadczyłem tego już kilka razy w mojej parafii i… szczerze mówiąc, już się do tego przyzwyczaiłem. Nauczyłem się także, aby do wielu sytuacji podchodzić z wielkim dystansem. W innym przypadku człowiek stałby się niespokojnym duchem, przejmującym się każdym małym problemem. A powszechnego problemu zaginięć rzeczy materialnych w tym kraju się nie uniknie. Przynajmniej, jak mi się wydaje, nie stanie się to w najbliższym stuleciu.

Mydło, szampon, pasta do zębów… Co jeszcze można ukraść?

Jak zatem mogą zaginąć rzeczy materialne w mojej parafii? Oczywiście można je ukraść pod osłoną nocy. Jest jednak lepszy sposób, tak aby misjonarz się nie domyślił. Przekonałem się o tym kilka razy podczas wizyt moich gości w Koge. W związku z tym, że przed ponad rokiem wielka wezbrana rzeka zabrała most w mojej wiosce, muszę parkować auto misyjne we wsi i potem dojść do mojego domu pieszo. Tak samo jest w przypadku osób mnie odwiedzających. Wtedy jednak moi papuascy sąsiedzi oraz młodzież parafialna oferują swoją pomoc w dźwiganiu bagaży. Niestety – nie zawsze bezinteresownie.

W zeszłym roku na odpust parafialny z okazji wspomnienia św. Michała Archanioła do parafii przyjechał biskup Paul Sundu wraz z Polakiem o imieniu Henryk. Przybysze mieli zostać w parafii kilka dni, a więc kilku młodzieńców zaoferowało, że będą dźwigać ich bagaże od zerwanego mostu do misyjnej plebanii. Jakże wielkie było moje zdumienie, gdy okazało się, że po drodze z plecaków zostały wyciągnięte małej wartości rzeczy: mydło, szampon, pasta do zębów, ładowarka do telefonu. Po prostu wstyd dla parafii. Tamtego dnia po odpuście wygłosiłem moim parafianom naukę o przykazaniu Bożym: nie kradnij! Wszyscy kiwali głowami, że dobrze mówię.

Mączny biznes

Tymczasem sytuacje takie lubią się powtórzyć. W ostatnich tygodniach w mojej parafii odbywał się kurs dla pracowników medycznych. Organizowała go organizacja Care International. My, jako parafia, mieliśmy zorganizować dla uczestników spotkania kilka posiłków. Z tego powodu wysłałem do miasta Kundiawa mojego znajomego, a jednocześnie członka rady finansowej w parafii, aby zakupił potrzebne rzeczy.

Kiedy wrócił do Koge, potrzebował on pomocy, ponieważ nie mógł on przynieść wszystkiego sam. Natychmiast pojawiło się kilku chętnych do pomocy młodzieńców, którzy przynieśli zakupiony towar do kuchni parafialnej. Nawet otrzymali za to w podzięce kilka papuaskich monet. Tydzień później poinformowano mnie jednak, że młodzieńcy podczas transportu zakupionych rzeczy ukradli 5 kg mąki. Pewnie nawet bym się o tym nie dowiedział, ale panowie sprzedali mąkę z zyskiem mieszkającym w sąsiedztwie babciom. Babcie pochwaliły się tym faktem mojemu znajomemu i następnego dnia mieliśmy już ujawnioną kradzież oraz imiona złoczyńców.

„Natura nas zwyciężyła”

Kiedy zawołałem winnych chłopców na rozmowę, ci przyznali się do winy. Zobowiązali się do oddania pieniędzy za skradzioną mąkę i obiecali już więcej tego nie robić. Tymczasem do dzisiaj ani mąka, ani pieniądze nie zostały zwrócone. Dodatkowo przychodzili do mnie rodzice tych chłopców, aby mi wytłumaczyć, że zwrócenie pieniędzy jest już niemożliwe. Stało się tak, jak się domyślałem.

W Papui-Nowej Gwinei już nie odzyskasz skradzionych rzeczy. Nie pójdziesz też na policję, bo policja za darmo nie przyjedzie, a potem jeszcze złodziei będzie bronił klan. Na przyszłość jako parafia będziemy musieli bardziej uważać, bo obietnica, że to się już więcej nie powtórzy, jest tylko pustym słowem. Jeśli Papuas ma okazję coś ukraść, to zrobi to bez chwili namysłu. „Natura nas zwyciężyła” – powtarzali ciągle chłopcy od skradzionej mąki.


Przeczytaj również:

Wjazd na chatę po papuasku

Kobieta na taczkach, czyli papuaski ambulans

Papua Nowa-Gwinea. Kraj rządzony przez mężczyzn

ks. Łukasz Hołub

Od dziecka czuł, że ma zostać misjonarzem. W 2013 r. przyjął święcenia kapłańskie i został księdzem archidiecezji przemyskiej. Na pierwsze misje wyjechał w 2016 r. do Ekwadoru, gdzie spędził cztery lata. Od 2021 r. pracuje w Papui-Nowej Gwinei. Obecnie jest proboszczem parafii Koge w diecezji Kundiawa.