Pogoda jesienna, a w sercach wiosna! Jak było na Wiośnie Ludów?
Tegoroczna Wiosna Ludów w pochmurnej aurze pozwoliła nam zobaczyć inny wymiar dobra niż dotychczas.
Gdy zebraliśmy się w Boże Ciało w 45 osób przy kościele oo. Dominikanów w Korbielowie, nikt nie spodziewał się, że przez pogodę nasze namioty zostaną tam aż do sobotniego poranka.
Przeor o. Gabriel OP dbał o nas jak anioł i ciągle pytał, czego jeszcze potrzebujemy. Ojcowie otworzyli przed nami swój klasztor i kawiarnie społeczną, co pozwoliło znośniej przyjąć deszczową pogodę. Choć grupa nie odpuściła piątkowego wędrowania oraz długich rozmów przy ognisku. Ludzie z różnych miejsc Polski – Białegostoku, Pucka, Bydgoszczy, Poznania, Krakowa, Warszawy i wielu innych – zaczęli tworzyć tę wspólnotę drogi.
W sobotę wyruszyliśmy na Halę Miziową już w powiększonym składzie, bo od piątku wieczora przybywali kolejni uczestnicy Wiosny Ludów z ojcami Patrykiem Osadnikiem, Piotrem Malczewskim i Janem Wlazłym – to młodzi ze wspólnot NINIWY oraz Sekretariatu Powołań. Dotarli także podopieczni Wspólnoty Dobrego Pasterza z wolontariuszami z Katowic.
Pogoda była niezmiennie jesienna, ale w naszych sercach była wiosna. W sobotnie południe, gdy wszystkie grupy oblackie były już w kaplicy w schronisku na Hali Miziowej, z mgły wyłoniło się 25 Ciemnych Typów i studentów z katowickiego DA Centrum z ks. Krzysztofem Nowrotem na czele.
Celebrowaliśmy Mszę św., której przewodniczył o. Bartosz Madejski OMI, wikariusz prowincjalny misjonarzy oblatów. Wspólna Msza była dla nas ważna także ze względu na to, że dziękowaliśmy za 10 lat istnienia Ciemnych Typów, którzy inspirują się życiem bł. Piergiorgio Frasattiego.
Trochę przewrotna nazwa tego stowarzyszenia kryje za sobą pragnienie niesienia dobra bez zbędnego rozgłosu i sam błogosławiony czynił go wiele, był aniołem. Jego niespodziewana śmierć ujawniła ogrom dobra, Ci, którym pomagał, przyszli go pożegnać. Okazało się wtedy, jak wielu ich jest. W homilii, w nawiązaniu do czytań, wybrzmiało też zaproszenie, byśmy przyjęli Boży „etacik” i też stawali się aniołami dla innych.
Po przerwie obiadowej zebraliśmy się ponownie, by śpiewać górską poezję z zespołem Dom o Zielonych Progach. Nawet jeśli nie widzieliśmy pięknych gór, a słońce pojawiało się okazjonalnie, to muzyką namalowano nam góry i ten klimat, w którym człowiek jakby naturalnie pragnie kontaktu z Bogiem.
Popołudnie wykorzystaliśmy, żeby odpocząć w dużym schronisku na Hali Miziowej, gdzie każdy mógł znaleźć przestrzeń dla siebie, a wszyscy razem jeszcze wieczorem mogliśmy trochę siebie poznać. Noc upłynęła nam w namiotach przy schronisku, warunki były godne, choć trochę surowe.
Niedzielny poranek zaczęliśmy Eucharystią i śniadaniem, a wkrótce potem zeszliśmy do Korbielowa, bo przed niektórymi był jeszcze cały dzień drogi. Zaczęły się powroty 100-osobowej grupy, ostatni z nas dotarli do domu dopiero we wtorek w południe.
Dzięki serdeczne wszystkim, którzy umożliwili nam tę drogę, a w szczególności: Ojcom Dominikanom z Korbielowa, Schronisku PTTK na Hali Miziowej, o. Bartoszu Madejskiemu OMI, moim współbraciom, którzy nie tracili wiary, wszystkim aniołom, którzy udzielili nam pomocy.
Kolejna Wiosna Ludów w Beskidzie Żywieckim za rok.
Hej, ku górom!
o. Dominik Ochlak OMI
Zobacz zdjęcia: