27 lipca| NINIWA Team

Rowerami do Lizbony, dzień 17. W drodze do Atlantyku

Pireneje rzucają nam swą rękawicę. Tym razem jej nie podejmiemy. Skręcamy na zachód. Mamy przed sobą pola kukurydzy po jednej stronie i pasmo majestatycznych gór po drugiej.

5.00 – „Pobudka! Budzimy się! Wstajemy!” – krzyczy Filip, chodząc od namiotu do namiotu. Budzimy się w pięknym ogrodzie zdobionym kwiatami, palmami i innymi egzotycznymi roślinami. Pakujemy się i po modlitwie nasza Gospodyni otwiera wrota swej rezydencji. Z żalem opuszczamy to urocze miejsce, ale i z nadzieją, że kiedyś tu powrócimy.

Na razie górek wielkich nie ma. Słońce wschodzi, a wraz z nim na horyzoncie pojawiają się Pireneje. Rzucają nam swą rękawicę. Tym razem jej nie podejmiemy. Skręcamy na zachód. Mamy przed sobą pola kukurydzy po jednej stronie i pasmo majestatycznych gór po drugiej. Dojeżdżamy do sklepu, robimy zakupy na drugie (dla niektórych pierwsze) śniadanie.

Jedziemy dalej. Pireneje towarzyszą nam przez ok. 75 km. Droga asfaltowa jest prosta i jawi się jako skocznia narciarska, po której wjeżdżamy na szczyt. Następnie zjazd i kolejny podjazd. I tak kilkanaście razy. 100 km za nami – czas na przerwę. Robimy kolejne zakupy w Lidlu, tym razem na obiad. Po 20 km dojeżdżamy do boiska, gdzie uczestniczymy we Mszy Świętej. Następnie jemy i odpoczywamy. Niektórzy śpią w cieniu dębowych liści.

Ekspedycja WE. Rowerami do Lizbony – dzień 17 [ZDJĘCIA]

Pod koniec przerwy o. Tomasz ogłasza, że następny postój będzie przy sklepie za ok. 30 km. Teraz patrzy w stronę Maurycego, który jest odpowiedzialny za poszukiwanie dla nas odpowiednich, tzn. otwartych sklepów podczas całej wyprawy. Maurycy mówi, że powie tylko ojcu, jak jest daleko do wyznaczonego sklepu. Szepce tak głośno, że tajemnicą poliszynela staje się fakt, iż przed nami dystans 46 km. Komu w drogę, temu czas!

Ruszamy. Zachwycamy się ogrodami, w których kwitną hortensje, róże i carskie korony. Ooo…. Co to? To drzewa kiwi, ogromne ich sady. Następnie jedziemy wzdłuż rzeki L’Adour. Olek mówi, że za minutę będzie padać deszcz. Tak też dzieje. Leje. Grzmi w oddali. Niestrudzenie kręcimy dalej. Przed nami bambusowy las. Chmury znikają. Rozgrzewają nas promienie słońca.

Dojeżdżamy do Bidart – Kraju Basków. Tu ludzie witają nas okrzykami. Salwami radości! Wystawiają swe dłonie, by przybić nam piątkę. Właśnie obchodzą swój Fêtes de Bayonne, czyli coroczne lokalne święto. Są ubrani w biało-czerwone barwy, tak iż niektórzy podejrzewają, że to na naszą cześć.

Przed nami onieśmielający krajobraz – Ocean Atlantycki. Dojeżdżamy do pierwszej plaży. Nie można tu nocować. Pracownicy ochrony podają nam instrukcję dojazdu do kolejnej. Pokonując ostatnie wzniesienia i zjazdy, osiągamy cel dzisiejszej podróży – nocleg nad Atlantykiem!

Kinga Pawlak


Bilans dnia:

  • dystans: 186,44 km
  • czas jazdy: 9:11:22
  • średnia prędkość: 20,3 km/h
  • suma przewyższeń: 1 145 m
  • maksymalne przewyższenie: 415 m
  • średnia temperatura: 21° C

Nocleg: Bidart, Francja

niniwa.pl

Redakcja portalu niniwa.pl