Sinead O’Connor – człowiek z innego czasu

Właściwie to czemu o niej piszę? Być może większość z was ledwo ją kojarzy. A już na pewno jej twórczości. No, może poza jednym kawałkiem. W ostatnich dniach światła globalnych reflektorów zostały skierowane na nią. Kolejny raz. I ostatni. Artystka zmarła 26 lipca 2023 roku.

Jedna z najbardziej tragicznych historii, jaką zna popkultura. Jej życie to dla nas wielkie ostrzeżenie. Książkowy przykład na to, że sława i pieniądze szczęścia nie dają. Ono jest gdzie indziej. Zupełnie gdzie indziej.

Muzyka

Sprawa jest prosta. Ktoś usłyszał ją kiedyś, jak śpiewała na jakimś weselu numer Barbary Streisand Evergreen. O ten:

No i okazało się, że jest nieźle. Miała wtedy 15 lat. Po zdemaskowaniu jej talentu zaczęła śpiewać w różnych zespołach i zespolikach. W końcu emigruje do Londynu. Tutaj poznaje The Edge (dokładnie, ten z U2) i nagrywa z nim swój pierwszy singiel – Heroine.

W 1987 wydaje swój pierwszy album The Lion and the Cobra. Jakiegoś mega szału nie ma, ale w Wielkiej Brytanii złota płyta jest. Bo tak naprawdę wszystko zaczęło się od płyty nr 2, czyli I Do Not Want What I Haven’t Got. A właściwie od jednej piosenki. Piosenki, która zrobiła jej całą karierę. Piosenki, którą napisał dla niej nie byle kto, bo sam Prince. Już nigdy potem takiego strzału nie było. Mówię oczywiście o Nothing Compares 2 U. Ale zostawię sobie go na koniec.

Kariera Sinead nabiera rozpędu. Nagrywa płytę za płytą. Tak sobie słucham jej największych przebojów. Kurcze, poza Nothing Compares nie znam żadnego, serio. Wrzucam kilka kawałków dla orientacji.

Z musicalu Evita. Madonna też to śpiewała:

Ten bardziej kojarzymy w wykonaniu Eltona Johna:

A to prawie jak The Clash!

Sinead O’Connor i katolicka kolęda?!

W sumie wydała 14 płyt. W 2020 na Twitterze napisała, że w 2021 chce wydać nowy album studyjny. W 2021 ogłosiła jego tytuł: No Veterans Dies Alone i że zostanie wydany jednak w 2022 i że będzie ostatnim w jej karierze. Niestety nie zdążyła.

Życie

W zasadzie to życie – tragiczne życie – Sinead O’Connor zachęciło mnie do napisania tego tekstu. Do refleksji nad poszukiwaniem naszego szczęścia. Gorzkiej refleksji. O tym, że jesteśmy za siebie współodpowiedzialni. Że wszystko ma swoją przyczynę. Że największym problemem współczesnej kultury obrazkowej jest zakładanie robiących dobre wrażenie masek, pod którymi panicznie ukrywamy nasze śmiertelne dramaty.

Dzieciństwo

Rodzice O’Connor rozwiedli się gdy miała 8 lat. Zamieszkała z matką. Matką alkoholiczką cierpiącą na nieleczone zaburzenia psychiczne, która notorycznie się nad nią znęcała. Artystka podsumowuje ten okres krótko: PIEKŁO. Nie daje rady. Ucieka do ojca.

W wieku 15 lat za kradzieże i wagary trafia do poprawczaka prowadzonego przez siostry magdalenki. Tak to wspomina: Po niczym innym nigdy nie doświadczyłam i prawdopodobnie już nie doświadczę takiej paniki, strachu oraz udręczenia.

Kiedy już zaczęła śpiewać

W 1985 w samochodowym wypadku ginie jej matka. Mimo wszystko dotknęło ją to bardzo. Rzuca szkołę i wyjeżdża do Londynu. W końcu za sprawą Nothing Compares 2 U staje się gwiazdą o zasięgu globalnym. Jak się okazuje, to zbyt wiele na jej kruchą jak skorupka przepiórczego jajka psychikę. Byłam zszokowana, gdy nagle stałam się gwiazdą pop. Nie tego chciałam! Chciałam tylko krzyczeć!

W 1990 odmówiła występu w New Jersey tylko dlatego, że przed jej koncertem miano wykonać hymn USA. Rok później zbojkotowała galę rozdania nagród Grammy, na której miano jej wręczyć nagrodę za Najlepszy Album Muzyki Alternatywnej. Bo? W ramach protestu przeciw komercjalizacji ceremonii.

Sinead i JPII

Po Nothing Compares to druga najbardziej znana rzecz w jej wykonaniu. 3 października 1992 roku podczas programu Saturday Night Live piosenkarka wykonała a capella numer Boba Marleya War. Po czym na oczach świata podarła zdjęcie Jana Pawła II. W ramach protestu przeciw ukrywaniu pedofilii w irlandzkim Kościele.

Cóż, po latach okazało się, że ten desperacki i obrazoburczy czyn można choć trochę zrozumieć. Być może był jakimś kamyczkiem, który uruchomił lawinę. Dzisiaj Kościół osobiście bierze się za sprzątanie tego syfu. Podobno Sinead po latach przeprosiła papieża za ten performens. No, ale niesmak pozostał. Trudne to wszystko…

Obłęd

Piosenkarka krytykowała Kościół katolicki za stosunek do homoseksualizmu mówiąc między innymi to:

Nauczanie przeciwko homoseksualizmowi jest bluźnierstwem.

By w 2018 roku dokonać konwersji na islam, wyznając:

Jest to naturalne zwieńczenie podróży każdego inteligentnego teologa. Każde studiowanie świętych pism prowadzi do islamu, który z kolei sprawia, że wszystkie inne święte pisma stają się zbędne.

A co islam sądzi o homoseksualizmie, to sobie poczytajcie. Ale przed konwersją na islam, w 1999 r. zostaje ordynowana na duchownego Irlandzkiego Ortodoksyjnego Kościoła Katolickiego i Apostolskiego. Przyjmuje wówczas imię Matka Bernadetta Maria z rąk byłego biskupa Kościoła Palmariańskiego, Michaela Coxa. By w 2017 zmienić imię i nazwisko na Magda Davitt. Jako powód wskazuje: chęć bycia wolną od patriarchalnych i niewolniczych imion. Wolną od rodzicielskich klątw.

W 2007 r. ląduje na kanapie u legendarnej Oprah Winfrey. Szczerze mówi wtedy o swoim zdrowiu psychicznym: zaburzenia afektywne dwubiegunowe, myśli samobójcze, osobowość chwiejna emocjonalnie typu borderline, złożony zespół stresu pourazowego, uzależnienie od narkotyków oraz agorafobia.

Generalnie określała się jako biseksualistka. Jednak w 2000 r. w liście otwartym dla irlandzkiego Hot Press stwierdza, że jednak woli kobiety i jest lesbijką. Ale już w 2005 na łamach Entertainment Weekly wraca do biseksualnych deklaracji, precyzyjnie określając proporcje: Jestem w trzech czwartych heteroseksualna, a w jednej czwartej homoseksualna.

Jej 17-letni syn Shane Lunny w 2022 roku popełnił samobójstwo. Artystka wyznała: od tamtej pory żyję jak nieumarłe stworzenie nocy. Był miłością mojego życia, lampą mojej duszy. Rok później, w wieku 54 lat, Sinead O’Connor umiera. Wystarczy.

Cierpienie

Sinead O’Connor była niebywale zdolną i wrażliwą artystką. I to było przekleństwem w jej życiu. Dzieciństwo i show biznes bezlitośnie jeździły po jej nadwrażliwej naturze. Sama o sobie mówiła, że czuje się niezdolna do życia w tym świecie, w tym czasie. Rzeczywistość ją przerosła.

Myślę, że była osobą nieszczęśliwą. Chorą. Zagubioną. Straszne, ale właśnie to sprawia, że jej twórczość, pełna tej rozedrganej i delikatnej jak płatek śniegu wrażliwości, jest tak niezwykła. Ktoś kiedyś powiedział, że często artyści dla piękna swojej sztuki muszą poświęcić osobiste szczęście.

Sinead doskonale zdawała sobie sprawę z tego, jak chciwe i bezwzględne są machiny biznesu, w którym spędziła większość życia. Dlatego swoim dzieciom tak mówiła:

Kiedy artyści nie żyją, są o wiele bardziej wartościowi niż wtedy, gdy żyją. Tupac wydał o wiele więcej albumów od czasu swojej śmierci niż kiedykolwiek za życia, więc to trochę obrzydliwe, co robią wytwórnie płytowe. Jeśli jutro wasza matka umrze, zanim zadzwonicie pod 911, zadzwońcie do mojego księgowego i upewnijcie się, że wytwórnie płytowe nie zaczną wydawać moich płyt i nie mówić wam, gdzie są pieniądze.

Nie wiem, czy posłuchały rady mamy. Ich problem. Dla Sinead nie ma to już teraz większego znaczenia. Jej podróż dobiegła końca. Gdzie jest teraz, czy mniej boli, czy spotkała się z JPII, żeby na spokojnie o tym wszystkim pogadać? Tajemnica.

Adam Szewczyk

Gitarzysta, kompozytor, aranżer, felietonista. Człowiek o wielkiej ciekawości świata patrzący na rzeczy racjonalnie i przez pryzmat wiary. Absolwent Wydziału Jazzu i Muzyki Rozrywkowej Akademii Muzycznej w Katowicach. Wieloletni jej wykładowca.