Najcichsza piosenka świata, czyli o balladzie słów kilka
Umówmy się, że będzie to ballada o balladzie. Kochamy ballady, prawda? Nawet metalowcy kochają, choć nie zawsze mają odwagę, by się do tego przyznać. Dzisiaj, jak pada hasło "ballada", myślimy: wolna, spokojna, melodyjna, nastrojowa piosenka. Zwykle o miłości. A jakże. Ale nie zawsze tak było.
Będzie trochę o historii ballady, wrzucę garść ciekawych przykładów, no i poszukamy tej najcichszej.
Dawno, dawno temu…
Ballada to jeden z wielu gatunków muzycznych. Rodzaj pieśni. Jej początki sięgają średniowiecza. Pierwszymi balladowiczami byli pierwsi piosenkarze w dziejach, czyli trubadurzy.
Wtedy w balladzie nie chodziło o delikatność czy nastrojowość. Pierwotna ballada była rozbudowaną, naszpikowaną setkami wersów epicką opowieścią o miłości lub innych ważnych sprawach.
Romantyzmu ballada romantyczna
Romantyzm to był taki okres po owej nieszczęsnej rewolucji francuskiej, kiedy ballada stała się bardziej miniaturą. Wtedy to, od tekstowego wodolejstwa czy wirtuozerii muzyków, ważniejsze było wyrażenie emocji artysty. To już bliższe temu, co znamy z naszych czasów. Mieliśmy wtedy dwa rodzaje ballad: wokalno-instrumentalną…
…oraz instrumentalną. Tutaj wymiatał Chopin. Jest emocja. Ale i wirtuozeria. On chyba inaczej nie umiał:
Anglo-amerykańska ballada folkowa
Blisko, coraz bliżej. Dotykamy już wielkiej rewolucji, jaką była niebywale brzemienna w skutki fuzja kultury afroamerykańskiej z europejską. A działo się to tak.
Amerykanie zwozili na swój ląd czarnoskórych niewolników. Po to, by sprzedawać ich do pracy na plantacjach i jako pomoc domowa. Wiem, wiem, niewolnictwo w Stanach to był bardzo niecny proceder. Zresztą nie tylko w Stanach.
Niemniej ci czarnoskórzy niewolnicy przywozili ze sobą też swoją muzykę, mentalność, wrażliwość. Swój feeling. To jedyne, co wtedy mieli. Mogli za pomocą swoich pieśni koić ból niewolnictwa w obcym świcie. Te pieśni to był generalnie blues. Takie były początki muzyki rozrywkowej, czyli tego wszystkiego, czego dzisiaj słucha świat.
Bluesmani byli prekursorami dzisiejszej ballady. Tutaj emocjonalność i uczucia górują nad resztą. Bluesowe ballady są raczej eliptyczne niż narracyjne. Ukazują pojedyncze sceny lub stany, a nie pełne narracji sprawozdanie. Są re-pe-ty-ty-wne. W sensie: zwrotka-refren-zwrotka-refren itd.
Charyzma bluesmana, jego głos, interpretacja, emocja oraz wirtuozeria (zwykle gitarowa) są w takiej balladzie esencją przekazu. Posłuchajmy sobie korzennej, bluesowej ballady:
Ballada podbija świat
Od bluesa do folku i rocka jest bardzo niedaleko. Bluesmani zapłodnili całą naszą kulturę. I to ze skutkiem, którego nikt nie mógł przewidzieć. Świat oszalał na punkcie tej estetyki, tego feelingu, tej zupełnie nowej jakości, której w muzyce europejskiej po prostu nie było.
Keith Richards mawia, że blues to prawdopodobnie najlepsza rzecz, jaką USA dało światu. Jak grzyby po deszczu wyrastali wykonawcy folkowej ballady.
Tim Hardin
Eric Andersen
Joan Baez
Bob Dylan
Każdy chce mieć balladę
Ballada stała się tak popularną formą piosenki, że aż obowiązkową w repertuarze każdego wykonawcy. Niezależnie czy był to wykonawca bluesowy, folkowy, countrowy, rockowy, jazzowy, popowy czy jakikolwiek inny. Ballada była w repertuarze ważnym oddechem, zróżnicowaniem nastroju, pożądaną pauzą od dynamicznej reszty. To absolutnie naturalna potrzeba.
Każda klasyczna symfonia składa się z części szybkich/dynamicznych i wolnych/nastrojowych. Tak samo jest z klasycznym koncertem: szybko-wolno-szybko. Nawet w muzyce do filmów stosuje się tą regułę: obok głównego, dynamicznego tematu jest część bardziej romantyczna/balladowa.
Przykład: jeden z najbardziej czaderskich tematów filmowych w dziejach, ale od 3:30 zaczyna się… ballada! Posłuchajcie sami:
Najlepsze ballady w historii rozrywki. Subiektywnie
Wymieniać można by tak w nieskończoność…
Elvis Presley, Love me tender
The Beatles, Yesterday
Led Zeppelin, Stairway To Heaven
Pink Floyd, Wish You Were Here
John Lennon, Imagine
Lionel Richie, Hello
Whitney Houston, I Will Always Love You
Eric Clapton, Tears In Heaven
Metallica, Nothing Else Matters
Ballada jest nieśmiertelna?
Robert Plant z Led Zeppelin powiedział kiedyś w jakimś wywiadzie, że to właśnie Stairway to Heaven uczyni ich nieśmiertelnymi bardziej niż czadowe przeboje. Coś w tym jest. Piękne, epickie ballady nie są jedynie dodatkiem, wypełniaczem. Często są najpiękniejszymi i najbardziej zasługującymi na nieśmiertelność momentami w twórczości artysty.
Z koeli F. Dostojewski pisał, że piękno zbawi świat. Nie wiem, czy miał na myśli akurat ballady, ale z pewnością ballady z wszystkich pięknych utworów są tymi najpiękniejszymi.
Najcichsza piosenka świata?
Szczerze? Nie znalazłem takiej! Wszystkie zahaczają o taki poziom dynamiki, który wykracza poza kategorię cichości. W związku z tym wpadłem na genialny pomysł – sam sobie taką najcichszą piosenkę świata napiszę!
A żeby jakoś zakończyć tę naszą balladę o balladzie, wrzucam to. Absolutna perełka balladowa. Może nie najcichsza. Ale na pewno cicha. Jak na Toma Waits’a…
Adam Szewczyk
Gitarzysta, kompozytor, aranżer, felietonista. Człowiek o wielkiej ciekawości świata patrzący na rzeczy racjonalnie i przez pryzmat wiary. Absolwent Wydziału Jazzu i Muzyki Rozrywkowej Akademii Muzycznej w Katowicach. Wieloletni jej wykładowca.