Sanah na stadionah. O co to halo?

Pod pseudonimem Sanah ukrywa się artystka, która zdominowała ostatnio polską scenę muzyczną. Najchętniej śpiewane priosenki, najlepiej sprzedające się koncerty i płyty, dominacja na listach maści wszelakiej. Praktycznie każdy jej nowy kawałek z miejsca staje się hitem. Czy to sukces adekwatny do potencjału, czy po prostu mistrzowska robota buldożerów promocji?

Stare powiedzenie pszczół mówi: władzę ma ten, kogo kocha tłum. Zgadza się. Ale to nie znaczy, że to, co kocha tłum zawsze jest dobre. Jak jest w przypadku Sanah?

Irenka

Zuzanna Irena Grabowska, z domu Jurczak. W gruncie rzeczy wiemy o niej niewiele. Tyle, że urodziła się 2 września 1997 roku w Warszawie. Mama weterynarz. Tata w branży rachunkowej. Dzieciństwo spędziła w Starych Babicach pod Warszawą.

Już w wieku czterech lat dano jej do rąk skrzypce. I w zasadzie przez pierwsze 20 lat to dźwięk tego instrumentu zdominował jej życie. Jest bowiem Sanah (o czym może nie wszyscy wiedzą) wykształconą i sprawną skrzypaczką.

Ja chcę śpiewać!

Jakby czuła, że skrzypce nie pozwolą jej wznieść się tak wysoko, jak to sobie wymarzyła. Bardzo próbowała. Dzisiaj młodzi artyści żądni sławy mają w zasadzie dwie drogi. Albo przewijają się do skutku przez popularne, medialne talentszoły, albo szturmują Internet. Irenka, a właściwie Zuzanna Grabowska, zaczęła od tego pierwszego.

Kilka razy brała udział w przesłuchaniach do The Voice of Poland. Próbowała też zawojować polskie Mam Talent! i jego brytyjski odpowiednik, czyli Britain’s Got Talent! Jednak bez pożądanego efektu.

YouTube

Zuzia atakuje internety. W 2014 roku wrzuca do sieci swoje autorskie utwory. Były to wtedy It is Right, Heartbreak, I’m Stolen oraz Za mała. Ale za chwilę zaczyna się współpraca z Magic Records i Zuzanna usuwa z serwisu YouTube wcześniejsze piosenki.

Sprawdzałem. Coś tam jednak jest z tych pierwszych tytułów. Może to ich nowe wersje, ale prawdą jest, że w internecie nic nie ginie?

Krok za krokiem

W 2015 Zuzanna dostaje się do finałowej 10 Festiwalu Piosenki Dziecięcej i Młodzieżowej Ten Ton. Jest i Festiwal Piosenki Anny German w Ciechocinku. Tam wykonała piosenkę Jest taka droga. Mamy to:

W tym samym roku startuje w Blue Note Poznań Competition. Bez sukcesu. Wciąż jest aktywną skrzypaczką. W 2016 występuje na koncercie Młodzi Wirtuozi w Zamku Królewskim. A w International Songwriting Competition zakwalifikowała się do półfinału z utworem Rehab. Ale nie tym od Amy Winehouse. Ani tym od Rihanny. Z własnym, autorskim.

Wtedy to już nie Zuzanna Jurczak. Wtedy to już Ayreen. Od imienia Irena oczywiście. Jej Rehab jako singiel zostaje wydany 28 kwietnia 2017 roku przez wytwórnię Serio Records. I to by było na tyle jeśli chodzi o Ayreen. Po tym fakcie artystka znika z życia publicznego na rok.

Posłuchajcie Rehab w wykonaniu Ayren. Ja posłuchałem. Chyba dobrze, że nie ciągnęła tego dalej…

Sanah

Powraca w marcu 2019. Już jako Sanah. To początek tego, co wszyscy znamy. Zaczyna od nagrania partii wokalnych w utworze Rich in Love Matta Duska. Numer wskoczył na szczyt listy Spotify Viral TOP50. We wrześniu publikuje singiel Idź, który dociera do pierwszego miejsca playlisty Vevo.

No tak, to już Sanah, którą znamy. Ktoś (a może ona sama?) znalazł na nią pomysł, który okazał się żyłą złota. Ten retro sznyt, ta nostalgia i oczywiście te (uff!) polskie teksty.

11 października wydaje minialbum ja na imię niewidzialna mam. Trzecia pozycja na liście sprzedaży OLiS. A w styczniu 2020 publikuje się singiel Szampan. Resztę znacie.

Dominator w sukience

Polska oszalała. Pojawiła się artystka, która była inna niż wszyscy. A jednak jakaś taka trendy. Z własnym, subtelnym, z lekka nieśmiałym wizerunkiem, charakterystycznym głosem przyprawionym manierą, którą albo można kochać, albo nienawidzić. Znam i jednych i drugich.

No i te teksty! Genialna synteza potocznego języka z poezją. W sumie wydała cztery albumy. W 2020 Królowa dram. To z niej pochodzi Szampan. Potem w 2021 Irenka z hitem totalnym, czyli Ale Jazz!

W 2022 ukazuje się Uczta. To sprytnie pomyślane duety. Sanah z wybranymi przez nią artystami. Tymi z najwyższych polskich półek. I to wcale nie wygląda tak, że Sanah ogrzewa się w ich blasku. Jest raczej na odwrót. Taką to pozycję przez niespełna trzy lata wypracowała sobie ta niepozorna dziewczyna.

Wśród zaproszonych przez nią szczęściarzy znaleźli się między innymi Grzegorz Turnau, Artur Rojek czy Kwiat Jabłoni. Tutaj w zasadzie każdy numer to hit. Na przykład to:

Jakby było jej mało, tego samego roku, ale w listopadzie pojawia się kolejna, długopłytowa odsłona tej niepozornej dziewczyny znad Wisły. Tym razem bierze na warsztat poezyje – i to te najcięższego kalibru. Ale udźwiga ich ciężar. Czy można nabijać miliony odtworzeń, śpiewając Słowackiego albo Szymborską? Ano, można.

Sanah na stadionah

Podobno wymarzyła to sobie na swoich 5. urodzinach. Teraz najlepsze dni w życiu Sanah są już faktem. Trasa składa się zaledwie z trzech koncertów, ale za to jakich! Trzy wielkie polskie stadiony. Tego chyba dotąd nie udało się żadnej polskiej artystce – zapełnić do ostatniego miejsca największe obiekty sportowo-kulturalne w kraju.

Premierowym koncertem Uczty nad ucztami w Chorzowie zrobiła coś epokowego. Rozwaliła system. Na kolejne stadiony w Gdańsku i Warszawie bilety wyprzedały się już dużo wcześniej. Sztos. Zazdro. Szok. Nawet Jezus nie dał rady. Na Chwała Mu (a tam dla Jezusa podobno przyszli) było tylko 25 tysięcy luda…

Na tym koncercie było wszystko. Nawet Robert Makłowicz. Niektórzy recenzenci mówią wprost: w jakimś sensie we wtorek, 15 sierpnia, na polskiej scenie muzycznej zaczęła się nowa era (wp.pl). Era Sanah, która:

  • nie wywołuje żadnych skandali,
  • nie jest kontrowersyjna,
  • czasami ubiera się jak ciotka z lat 20.,
  • nie ogłasza apostazji,
  • gra spokojną, refleksyjną momentami muzykę,
  • zapełnia stadiony całymi rodzinami, deklasując resztę genialnych – jakby nie było – artystów polskiej sceny.

Co jeszcze?

Czy można chcieć więcej? Nasza człowiecza natura niestety tak ma, że w chceniu końca nie widać. Może stadiony w Europie? Potem na świecie? A potem?

Wiem! Współpraca z Elonem Muskiem i pierwszy w dziejach ludzkości koncert na Księżycu oglądany przez całą planetę! Najdroższe bilety MoonVIP na samym Księżycu. Tańsze na promach kosmicznych unoszących się w odpowiedniej odległości od naszego satelity. Jeszcze tańsze na Ziemi – specjalne ekrany emitujące wydarzenie dzięki nieznanej nam jeszcze dzisiaj technologii LifeBioHD! Dla najuboższych – Pay Per View. A tym, którym całkiem to wisi, pozostanie ewentualnie YouTube z powtórkami. A potem? Może czarna dziura? Ups, chyba się zapędziłem…

O co to halo?

Sanah to zjawisko. To suma wielu czynników, wśród których są i takie, na które człowiek nie ma wpływu. Wielkiego sukcesu nie można sobie ze 100-procentową pewnością zaplanować. To zawsze będzie wielki dar i niespodzianka losu.

To nie jest tak, że każdy utalentowany i pracowity człowiek jest na sukces skazany. Bez wątpienia Sanah to mega zdolne, pracowite i konsekwentne dziewczę. Ale gdyby nie spotkała na swojej drodze pewnych ludzi, nie znalazła się w takich, a nie innych okolicznościach i gdyby nie trafiła na takie, a nie inne potrzeby słuchaczy, być może teraz nie było by o czym pisać. Ale jest, więc piszę.

Tak, Sanah to już jest produkt. To cała machina, która na ten sukces mocno pracuje. Ale sukces zdecydowanie zasłużony. Akurat w tym przypadku, to, co kocha tłum, jest dobre. Takie jest moje subiektywne zdanie.

Niestety nie mam przyjemności znać jej osobiście. Ale wiem, że jest Sanah, czyli Zuzanna Grabowska w Kościele. Nie robi z tego sztandaru, bo nie musi. Ale czuję, że jest w niej głęboka wdzięczność za to, jak wiele Bóg jej dał.

Widzę/słyszę ją na Festiwalu Życia. Coś czuję, że wcześniej czy później to się stanie. Ale najpierw niech zagra na Księżycu. Na Festiwal Życia przyjdzie czas, jak wróci na ziemię… Ale będzie jazz!

Adam Szewczyk

Gitarzysta, kompozytor, aranżer, felietonista. Człowiek o wielkiej ciekawości świata patrzący na rzeczy racjonalnie i przez pryzmat wiary. Absolwent Wydziału Jazzu i Muzyki Rozrywkowej Akademii Muzycznej w Katowicach. Wieloletni jej wykładowca.