21 września| NINIWA Team

Po korsykańskim szlaku GR20 w ramach akcji Together

Ewa i Kamil, uczestnicy poprzednich wypraw pieszych NINIWA Team, postanowili w tym roku w ramach akcji Together zmierzyć się ze szlakiem długodystansowym uznawanym za jeden z najtrudniejszych w Europie - korsykańskim szlakiem GR20. Oto relacja z ich wędrówki.

Przemierzając liczący około 200 km szlak z północy na południe wyspy, zmagaliśmy się z wymagającą i trudną technicznie trasą. Mimo sprzyjającej (choć upalnej) pogody, pierwsze trzy dni wędrówki naznaczone były głównie skałami, dużą ekspozycją oraz wieloma stromymi podejściami i zejściami o nawierzchni, która sprzyjała głównie ślizganiu się.

Nagrodą za ten trud były widoki, obcowanie z naturą oraz wdzięczność za czas bycia tu i teraz. Po raz kolejny Ewa przekonała się, że góry uczą pokory oraz że na takich wyprawach bardzo dobrze sprawdza się powiedzenie: „oczekuj nieoczekiwanego”.

Nie mogliśmy nadziwić się, jak bardzo zróżnicowany jest teren na tak małej wyspie. Na szlaku spotkaliśmy wielu turystów, głównie z Francji i Niemiec, a na jednej z przełęczy zaczepiła nas polska turystka.

Spaliśmy na polach namiotowych do tego wyznaczonych w pobliżu schronisk, a z racji faktu, że szlak przechodzi przez park narodowy to za nocowanie poza wyznaczonym terenem groziły wysokie kary.

Piechurzy akcji Together na szlaku GR20 [ZDJĘCIA]

Turyści bardzo otwarci, nikt nie bał się zostawić plecaka poza namiotem na noc czy ładować telefonu w gniazdku w schronisku, samemu stojąc np. w kolejce po zimny prysznic.

Południowa część szlaku wydawała się być nieco łagodniejsza, ale też lubiła pokazać pazur. Strome podejścia i jeszcze bardziej strome zejścia pełne chyboczących się kamieni, a do tego coraz bardziej odczuwalny upał sprawiały, że mimo obiektywnie mniejszego poziomu trudności, uważaliśmy na każdy krok jeszcze bardziej niż wcześniej.

Może dzięki temu nie odnotowaliśmy żadnych strat zdrowotnych, a jedynie kilka materialnych, z których najdotkliwszą okazało się złamanie kijka trekkingowego Ewy – na szczęście na samym jego końcu. Przygotowując sobie jednak tego wieczora powierzchnię pod namiot (a dokładniej: czyszcząc ją z krowich odchodów), Kamil znalazł końcówkę od kijka, co umożliwiło Ewie dotrwanie do końca szlaku na uszkodzonym sprzęcie.

Trasę, która liczyła około 200 km, w tym po około 12 500 m podejść oraz tyle samo zejść (12 500 m w dół!), pokonaliśmy w 9 dni, ofiarując nasz wysiłek w intencji młodych.

Ewa i Kamil

niniwa.pl

Redakcja portalu niniwa.pl