Adwent – na co czekasz?
„Adwent to czas radosnego oczekiwania” – to zdanie na potęgę powtarzane co roku o tej porze stało się już tak wyświechtane, że aż nic nieznaczące. Przejdźmy zatem do konkretów.
Jedni już od upalnych wakacyjnych miesięcy z wytęsknieniem czekają na świąteczne dekoracje w sklepach, dobiegające zewsząd „All I Want for Christmas” i ckliwe, rozbłyskujące złotym pyłem reklamy w mediach wszelakich. Innym burczy w brzuchach na samą myśl o 12 potrawach na wigilijnym stole. Dzieci – wiadomo – nie mogą się doczekać prezentów pod choinką.
Są też tacy, którzy nie czekają. Jako dziecko bardzo nie czekałem na składanie życzeń przed wieczerzą wigilijną. Było to dla mnie sztuczne, wymuszone i niezbyt radosne. Czekałem za to na Pasterkę, żeby usłyszeć mocarnie zagrane „Tryumfy Króla Niebieskiego”. Wiem, to też dość płytkie, ale pocieszam się, że nie aż tak płytkie jak w przypadku paru moich znajomych, którzy czekali, żeby urwać się z wigilijnej kolacji na „pasterkę” w klubie muzycznym.
Czasu niewiele, jeszcze cztery niedziele
Ta parafraza ludowej piosenki „Lipka” jest nie bez znaczenia, bo czas rzeczywiście jest bliski. Rozpoczynamy Adwent – w tym roku najkrótszy z możliwych z racji Wigilii przypadającej w niedzielę. Okienek do otwarcia w kalendarzach adwentowych niby zawsze tyle samo, a okazji do umycia okien i szeroko zakrojonych przedświątecznych porządków – jakby mniej. Zatem co robić, jak żyć – zapytacie – żeby nie było lipki?
Czy Jezus – jak w tym memie – nie narodzi się, dopóki wszystkie szyby, naczynia i powierzchnie płaskie nie będą błyszczały bez smug i zacieków? Przecież skoro Chrystus umarł za wszystkich, to też dla wszystkich się narodził. Dla tych z brudnymi i czystymi oknami. Dla tych, który na Niego czekają, i dla tych, co nie czekają wcale…
Na co czekasz?
Czytając to pytanie być może słyszysz je w głowie jako zniecierpliwione nawoływanie swojej rodzicielki do jak najszybszego posprzątania bałaganu w pokoju. Albo motywujące okrzyki jakiegoś eksperta od coachingu, by przebijać szklany sufit swojej kariery i życiowych perspektyw.
A gdyby tak zmienić perspektywę? Niekoniecznie od razu tę życiową – wystarczy zmiana perspektywy adwentowej, a to pomoże z całą resztą.
Adwent nie jest dla Boga – On już narodził się fizycznie na Ziemi ponad 2000 lat temu. Adwent jest dla Ciebie – żeby Bóg mógł ponownie (a może po raz pierwszy tak na serio) narodzić się w Twoim sercu.
Szymon Zmarlicki
Dziennikarz, niedoszły kognitywista, rodowity tarnogórzanin. Rzecznik medialny NINIWY i redaktor prowadzący portalu niniwa.pl. Nogami twardo stąpa po ziemi, głową częściej buja w obłokach. W życiu najbardziej kocha swoją rodzinę, muzykę i góry.