O. Tomasz Maniura OMI: Młodzi przyjeżdżają na Festiwal Życia, bo znajdują tu żywą, otwartą, radosną wspólnotę wspólnotę Kościoła [WYWIAD]
"Młodzi przyjeżdżają na Festiwal Życia, ponieważ wiedzą, że tu można doświadczyć żywej wspólnoty, Kościoła otwartego, żywego, radosnego, z czystym przekazem Ewangelii" – wyjaśnił ojciec Tomasz Maniura OMI, dyrektor Oblackiego Centrum Młodzieży NINIWA, które jest jednym z głównych organizatorów rozpoczynającego się dziś spotkania młodych w Kokotku.
W rozmowie z KAI duchowny opowiedział również o nowoczesnej strategii komunikacji medialnej Festiwalu Życia i obecności w social mediach, w tym na TikToku oraz współpracy z influencerami. „Nasz przekaz jest formułowany współczesnym językiem, dostosowanym do młodych odbiorców, dlatego wciąż przyciąga nowych uczestników” – podkreślił.
Anna Rasińska (KAI): Tłumy młodych katolików z całego kraju, a nawet z bardzo odległych stron świata, przybywają w lipcu specjalnie do Kokotka. Jak Ojciec myśli, co szczególnie zachęca młodzież do udziału w Festiwalu Życia?
O. Tomasz Maniura OMI: Myślę, że Festiwal Życia, choć towarzyszą mu liczne atrakcje, gromadzi młodych przede wszystkim dlatego, że daje im możliwość spotkania. W tym roku odbędzie się kilkadziesiąt różnych warsztatów, przygotowujemy całą infrastrukturę… Wszystko położone jest pośród pięknej przyrody, w lasach nad wodą, co także jest dużym atutem festiwalu. Na plaży przygotowaliśmy strefę chilloutu oraz inne miejsca, gdzie uczestnicy mogą sobie po prostu posiedzieć, porozmawiać. I faktycznie, każdego wieczoru młodzi korzystają z tej okazji, rozmawiają, śmieją się, grają na gitarach… Dwieście metrów dalej znajduje się Kaplica Adoracji Najświętszego Sakramentu, czynna 24 godziny na dobę, przez 7 dni festiwalu. Wszystko to składa się na idealne warunki do spotkania z samym sobą, z drugim człowiekiem i z Panem Bogiem.
KAI: Festiwal w Kokotku to także bardzo napięty program, wypełniony licznymi atrakcjami.
Oczywiście mamy też bardzo ciekawy program, który ma pomóc młodym otworzyć się na Boga. Już w pierwszy wieczór Festiwalu odbywa się impreza integracyjna, a w następne dni koncerty. Program Festiwalu Życia jest starannie tworzony przez cały rok, w grupie kilkunastu duszpasterzy młodzieży z różnych diecezji. Choć wygląda to bardzo spontanicznie i młodzieżowo i oczywiście to jest prawda, wszystko jest dokładnie przygotowane tak, by młodzi mogli ze sobą spędzić jak najwięcej czasu.
Kiedy robiliśmy pierwszy Festiwal Życia w Kokotku, 6 lat temu, zwracaliśmy dużo większą uwagę na gadżety, nazwiska, które przyciągną i choć dzisiaj też zwracamy na to uwagę, wiem, że większość ludzi wraca do Kokotka dlatego, że jest to czas spotkania, po prostu bycia razem. Plan Festiwalu jest bardzo komplementarny, tak jak człowiek jest jednością ciała i duszy, tak i Festiwal jest tak zaplanowany, by odpowiadać na różne potrzeby całego człowieka.
Młodzieży w Kościele już nie ma? Tłumy ściągają na „katolicki Woodstock”
Czy faktycznie tak duży nacisk na tworzenie relacji między uczestnikami jest tak ważny?
Naszym nadrzędnym celem jest duszpasterstwo młodzieży. Wiem jednak, że uczestnicy nie spotkają się z Bogiem jeśli nie spotkają się z drugim człowiekiem. A żeby spotkać się z drugim człowiekiem, należy najpierw spotkać się z samym sobą. Dzisiaj młodzi bardzo często nie znają samych siebie, ponieważ brakuje im bliskich relacji. W dzisiejszym świecie jest wiele napięć, konfliktów, podziałów. Do tego dochodzi cały świat wirtualny, który niekiedy zastępuje ten realny, sprawia że ludziom ciężko wydostać się na zewnątrz, a formuła Festiwalu temu sprzyja. Wiemy, że to wszystko ma do czegoś prowadzić, zapewnić przestrzeń spotkania, dzięki czemu młodzi budują relacje i odkrywają prawdę o sobie. Dopiero z tą prawdą o sobie samym, można spotkać się z Panem Bogiem. „Poznacie prawdę, a prawda was wyzwoli” do życia, do miłości, do wszystkiego. Chcemy, by młodzi najpierw odkryli prawdę o swoim życiu, ta prawda jest bardzo pozytywna, sama nazwa festiwalu wskazuje na świętowanie życia, żeby każdy odkrył, że jest wyjątkowy, jedyny i piękny. Chcemy, by było to prawdziwe, realne, odkrycie.
Które z przygotowanych atrakcji cieszą się największym zainteresowaniem?
Na pewno Bieg Festiwalowicza, który jest charakterystycznym punktem naszego spotkania. Zaplanowaliśmy go na czwarty dzień po południu, czyli w samym środku Festiwalu. W wyścigu bierze udział kilkaset osób, reszta kibicuje. Wyzwala on tyle emocji, radości i śmiechu… Festiwal dzieli się jakby na dwie części, przed biegiem i po, to dwie zupełnie inne rzeczywistości. Po biegu wszyscy są tacy swoi, otwarci na siebie. Zazwyczaj na tego typu wyjazdach, po kilku pierwszych dniach może nadejść moment pewnego przemęczenia, dlatego dokładnie w środku wydarzenia, zaplanowaliśmy bieg, który ma otworzyć uczestników Festiwalu Życia, by doprowadzić ich do piątkowego wieczoru na wielką modlitwę uwielbienia. Kiedy młodzi są już po kilku dniach konferencji, Eucharystii, warsztatów i biegu, pojawia się idealny moment na głęboki, duchowy wieczór. Poza tym dużym zainteresowaniem cieszą się koncerty oraz warsztaty.
Jak widać ta strategia działa, do Kokotka co roku przybywa wielu nowych uczestników. Ile osób zapisało się na tegoroczny Festiwal Życia?
Przez cały tydzień będzie ponad 1600 osób, to o 400 osób więcej niż w ubiegłym. Co roku odnotowujemy duży skok. Mówię tu tylko o osobach, które będą uczestniczyły w całym Festiwalu, a są jeszcze ci, którzy przyjeżdżają na jeden dzień lub weekend. To naprawdę duży przeskok. Bardzo mnie to cieszy.
Czy na Festiwalu Życia pojawiają się też osoby niewierzące, dla których jest to po prostu ciekawa, wakacyjna atrakcja?
Tak, nie są to tłumy, ale na pewno osoby niewierzące są wśród nas. Choć nie ma tu żadnej ściemy, Festiwal Życia jest wydarzeniem typowo katolickim, a jego organizatorami jesteśmy my, czyli misjonarze Oblaci Maryi Niepokalanej. Całość tworzymy pod honorowym patronatem Konferencji Episkopatu Polski, towarzyszą nam księża diecezjalni. W planie codziennie są modlitwy, Eucharystie, każdy wie, że to zgromadzenie o charakterze religijnym. Natomiast często same koncerty przyciągają osoby spoza Kościoła. Coraz częściej młodzi zapraszają do Kokotka swoich znajomych, których chcą w jakiś sposób przyciągnąć do Kościoła, podzielić się tą wartością. Przywożą ich na Festiwal Życia, ponieważ wiedzą, że tu można doświadczyć żywej wspólnoty, Kościoła otwartego, żywego, radosnego, z czystym przekazem Ewangelii. Jesteśmy otwarci na takie osoby, unikamy jakiegokolwiek ekskluzywizmu. Nieraz ktoś z zewnątrz może pomyśleć, że jako wierzący czujemy się lepsi. Musimy pamiętać, że tak po ludzku, Jezus chciał być nikim. Urodził się wśród zwierząt i umarł jak złoczyńca. To faryzeusze chcieli być kimś, Jezus chciał być nikim. Staramy się by nasz przekaz był bardzo ewangeliczny i myślę, że to się udaje.
Przekaz Festiwalu Życia jest formułowany w bardzo nowoczesny sposób, również w mediach społecznościowych, przynosi to realne, pozytywne rezultaty.
Inwestujemy w to naprawdę bardzo duże nakłady finansowe, personalne, sprzętowe. Pracuje nad tym kilka zewnętrznych firm, to prawdziwi specjaliści, a nie osoby, które zrobią coś taniej „po znajomości”. Festiwal jest dobrze pokazany w social mediach, ma fajne zasięgi. Nasz przekaz jest formułowany współczesnym językiem, dostosowanym do młodych odbiorców, dlatego wciąż przyciąga nowych uczestników.
Na zakończenie festiwalu odbywają się koncerty bardziej świeckie, rozrywkowe. Wychodzimy z założenia, że w życiu trzeba zachować pewną dynamikę: jeść, spać, pracować, modlić się, ale też bawić i w Kokotku musi to wszystko być. Nasz festiwal obserwuje w social mediach wiele osób niewierzących, bywa, że ktoś zobaczy naszą relację i decyduje się przyjechać, chociażby na sam koncert, który staje się niejako lokalną atrakcją. W zeszłym roku był to np. Tribbs, w tym roku będzie Mesajah i C-Bool. Dzięki temu po tygodniu modlitw młodzież może się po prostu pobawić, a dodatkowo, w ten właśnie sposób, przyjeżdża do nas około dwóch tysięcy osób, które mogą zobaczyć, że można bawić się bez alkoholu, skakać, cieszyć się… To też pewnego rodzaju świadectwo.
NINIWA Team bez ojca Tomasza Maniury OMI. „Ksiądz od rowerów” poza wyprawą, karawana jedzie dalej
Czyli Kościół może w dobry sposób wykorzystać media społecznościowe do misji ewangelizacji?
Tak, ktoś może powiedzieć: „głupi TikTok”, a robiąc ankiety po Festiwalu Życiu, wyszło nam, że 200 osób dowiedziało się o naszym wydarzeniu właśnie za pośrednictwem TikToka! Widać, że ta działalność przynosi rezultaty, na pewno większe niż ogłoszenia parafialne. Niestety dziś Kościół jest tak naprawdę obok młodzieży, a nie młodzież jest obok nas. To również dlatego, że nie mówimy ich językiem w Kościele. Natomiast język Festiwalu Życia jest językiem dzisiejszego świata młodzieżowego.
Ojciec również ma profil na Instagramie i to z całkiem sporą widownią. Jakie rady można dać innym duchownym, którzy chcieliby się zdecydować na ten sposób dotarcia do młodych? Jak mówić o Panu Bogu i promować pozytywne wartości, a jednocześnie nie wpaść w pułapkę promowania samego siebie?
Nie chciałbym się zbytnio wymądrzać w tym temacie, ponieważ wszystkie social media związane z Festiwalem Życia robią dla nas młodzi świeccy. Jeśli sam miałbym dawać jakieś rady księżom obecnym w internecie, to radziłbym zmienić swój język przekazu, żeby nie było to takie „kościółkowe”. Poza tym warto pamiętać, by nie pokazywać samego siebie, ale swój przykład życia, wiarę w życiu i działaniu. Bez doświadczenia życia nie ma doświadczenia wiary, Bóg działa w rzeczywistości, a Jego łaska buduje na naturze, więc jak mówić o doświadczeniu Boga i wiary bez doświadczenia życia?
Dlatego kiedy jestem z młodymi, podczas wypraw rowerowych, jest mi najprościej dzielić się swoimi doświadczeniami. Codzienne życie księdza jest trudniej przekazać i pokazać to, co dzieje się w sferze niewidocznej, duchowej i wymaga to większego wysiłku i pewnej wyobraźni.
Wykorzystując potencjał osób świeckich zaangażowanych w social mediach, Festiwal Życia dociera do wielu młodych także za pośrednictwem „katolickich influencerów”, czy twórców internetowych. Czy to duża pomoc?
Tak, właściwie od początku angażujemy w nasze działania tak zwanych „influencerów katolickich”, twórców internetowych, dało nam to dużo większe zasięgi. Warto jednak podkreślić, że przyciągają oni raczej osoby, które są już w jakiś sposób związane z Kościołem, to pewnego rodzaju bańka informacyjna, ten przekaz nie dotrze do osób niewierzących, przez różnego rodzaju algorytmy.
A jakie rady dałby Ojciec zwykłemu księdzu, który chce zaangażować młodych w parafii, ale może nie do końca potrafi, nie odnajduje się w świecie dzisiejszych technologii?
Niech on im niczego nie proponuję, tylko zacznie z nimi rozmawiać, by dowiedzieć się co ich interesuje, czym żyją. Na przykład nasze wyjazdy rowerowe… Przecież ja ich sam nie wymyśliłem! One się zrodziły z życia. Duszpasterstwo nie może być oderwane od życia. Jeśli młodzi lubią jeździć na rowerach, to warto z nimi zacząć jeździć, jeśli młodzi grają w szachy to warto z nimi grać. Takiemu księdzu doradziłbym żeby po prostu zaczął słuchać młodych i podążać za nimi, a jeśli jest człowiekiem wierzącym i chce podzielić się swoją wiarą, to zrobi to właśnie w tej przestrzeni, która ciekawi młodych.
Źródło: KAI