Na pełnym Baku, dzień 6. Nad pięknym, modrym Dunajem
W stronę weekendu...
Dzisiejszą ciepłą noc większość z nas przespała na scenie w parku.
Ostatni dzień jazdy w tym tygodniu kręcimy wzdłuż najbardziej widokowej trasy, cały dzień jedziemy wzdłuż Dunaju. Mamy go po prawej stronie, a tuż za nim możemy podziwiać skaliste wzniesienia Serbii, które wyglądają niczym norweskie fiordy.
Jesteśmy tak zapatrzeni na otaczające nas widoki, że o 11:00 mamy już 90 km na licznikach. Sprawnie zaliczamy kolejne pagórki, na które wjeżdżamy coraz płynniej.
Muzyka z głośnika wskazuje na zbliżający się weekend, od którego dzieli nas jedynie 30-kilometrowy odcinek po ruchliwej drodze pełnej tirów podgrzewających i tak gorące już powietrze.
Po 140 km wybija weekend. Dojeżdżamy do miejscowości Drobeta-Turnu Severin, pod kościół katolicki. Po rozmowie z miejscowym księdzem dostajemy zgodę na spędzenie dwóch nocy w przykościelnym przedszkolu.
Szybko się myjemy i robimy pranie, aby zdążyć na wieczorną Mszę Świętą. Po niej mamy czas na sobotnią integrację.
Ania Szafarczyk, Julia Haneczok
Bilans dnia:
- dystans: 140 km
- średnia prędkość: 22,5 km/h
- czas jazdy: 9h 50m
- suma przewyższeń: 887 m
Nocleg: Drobeta-Turnu Severin (ROU)