Na pełnym Baku, dzień 15. Każdy zjazd kończy się podjazdem
Szutrowe ścieżki, wystające kamienie, kurz, piach i duże przewyższenia…
Pierwsze przejechane kilometry dzisiejszego dystansu nie pokonujemy w idealnych warunkach, jednak zapierający dech w piersiach wschód słońca, wyłaniający się z nad morza czarnego, pozwala delektować się jazdą.
Naszą podróż również umila obecność psiaka, który pokonuje z nami ponad 10 km biegiem. Odłącza tuż przed tym, jak wjeżdżamy na ruchliwą ulicę, co nas bardzo cieszy ze względu na jego bezpieczeństwo. Cały dystans wynoszący 47 km pokonujemy aż w 3,5 godziny ze względu na trudność drogi.
Na upragnionej przerwie żegna nas Janek z Karoliną i Julką, którzy łapią stopa do Istambułu po to, aby naprawić piastę naszego GPS-owego. Kolejne 24 km pokonujemy w szybkim tempie, ponieważ udaje nam się wjechać na odcinek drogi krajowej, która jest płaska – hurra!
Przerwę obiadową robimy po 90 km, gdyż niekończąca się ilość podjazdów i zjazdów dają nam w kość. Na tym dystansie także Stachu ma awarię bagażnika. Upragniona długa przerwa odbywa się tuż przy plaży… kąpiemy się, zajadamy obiad oraz owoce, które dostaliśmy w prezencie od lokalnego sprzedawcy.
Do ostatniej przerwy zostaje nam 32 km, które dla części osób są bardzo trudne. Zaczynamy tracić sens jazdy, ponieważ droga jest jak harmonijka – każdy zjazd kończy się następnym podjazdem i tak w kółko.
Karolina Nizio
Bilans dnia
- dystans: 132 km
- średnia prędkość: 17,0 km/h
- czas jazdy: 7h 44m
- suma przewyższeń: 2241 m
Nocleg: Kulaklı (TUR)