Na pełnym Baku, dzień 22. Turecka plaga
Planowaliśmy ruszyć z pełną parą w nowy tydzień. Wyszło jednak inaczej…
Dolegliwości, które dotknęły zdecydowaną większość uczestników wyprawy, spowodowały, że dajemy sobie dodatkowy dzień odpoczynku. Tylko nielicznym z nas udaje się wykorzystać wolny dzień inaczej, niż na leżenie i odpoczynek. Cieszymy się jednak, że mamy szansę na dodatkową regenerację.
Ci, którzy są bardziej „mobilni”, ruszają na zakupy do Decathlonu, na spacer po mieście i do lokalnego fryzjera. Pada też propozycja rozgrywek w ping-ponga, na stole znajdującym się w piwnicy budynku, w którym śpimy.
Wspólne pokonywanie słabości (tych pozarowerowych) uczy nas wrażliwości na siebie nawzajem i pokazuje nam, że jesteśmy w stanie świetnie razem funkcjonować na dobre i na złe. Jesteśmy wdzięczni także naszym gospodarzom, że zgodzili się przygarnąć na kolejną noc naszą grupę.
Razem z miejscową wspólnotą modlimy się różańcem w języku angielskim i polskim, po czym przeżywamy wspólnie Mszę Świętą.
Z każdą godziną liczba dobrze czujących się osób wzrasta. Mamy więc siły, aby świętować wypadające kolejnego dnia urodziny Oskara. Towarzyszy nam śpiew, arbuz i melon. Ogromnie cieszymy się, że możemy zjeść coś więcej niż sucharki.
Julia Haneczok
Bilans dnia:
- dystans: 0 km
- ozdrowieńcy: większość z wczoraj poległych
Nocleg: Samsun (TUR)