Janczary. Historia najbardziej świątecznego instrumentu na świecie
To nie flet pasterski czy dzwoneczki są instrumentami, które swoim brzmieniem niepodzielnie zdominowały wszystkie świąteczne piosenki. Rynek świątecznych hitów uzależnił się od małego, niepozornego instrumentu perkusyjnego zwanego janczarami. Jego brzmienie daje nam dzisiaj już po usłyszeniu kilku sekund piosenki stuprocentową pewność, że mamy do czynienia ze świątecznym hitem. Albo z czymś, co do stania się takowym aspiruje.
O tym, jaka jest historia janczar, kto po raz pierwszy użył ich w komercyjnej piosence i czy warto ryzykować dzisiaj pisanie świątecznego hitu bez tego brzmienia już za chwilę!
„Greccio reaktywacja” Magdadam. Podróż do Włoch zamknięta w nutach [POSŁUCHAJ]
Janczarzy
Historia janczar zaczyna się mniej więcej w XIV wieku na terytorium Imperium Osmańskiego. To tam powstały elitarne oddziały regularnej piechoty tureckiej zgrupowane w ramach Korpusu Janczarów. Ciekawostką jest to, że początkowo członkowie takich korpusów rekrutowani byli przymusowo z chrześcijańskich rodzin. Czyli w jakimś sensie historia najbardziej bożonarodzeniowego instrumentu ma chrześcijańskie korzenie. Janczarzy mieli bowiem w ramach swoich korpusów wypasione orkiestry, w skład których wchodziły głównie instrumenty perkusyjne. Wśród nich były owe małe, hałaśliwe, dźwięczne i charakterystyczne dzwoneczki. Tak, to były pierwsze w dziejach świata janczary. A przynajmniej ich bezpośredni protoplasta.
Dzwoń dzwoneczku, dzwoń
W XVIII i XIX wieku na zachodzie Europy zaczęto namiętnie naszywać na wszystkie możliwe części uprzęży konia maleńkie, okrągłe, grzechotliwe janczarki. Karolina Kolanowska z Narodowego Centrum Kultury pisze:
Wiankiem kulistych dzwonków dekorowano szyje koni zaprzęganych do dyliżansów, przewożących pasażerów i przesyłki pocztowe. W XIX w. janczary stały się powszechnym detalem sań wyjazdowych, zarówno tych bardziej ozdobnych, jak i tych nieco skromniejszych.
Dziś, kiedy o powozy coraz trudniej, JANCZARKI kojarzą się nam z zimą, śniegiem, grubymi, pociągowymi końmi, saniami, sanną, Podhalem i góralską muzyką.
Hej!
Wyobrazić sobie góralski zaprzęg bez janczarów, jest równie trudne, jak wyobrazić sobie święta w telewizji bez Kevina, który w domu jest sam. W gwarze podhalańskiej janczary zwane bywają turlikami. Stosowane nagminnie (zwłaszcza na Podhalu) przy okazji paradnych przejazdów, wesel i innych uroczystości. Również jako atrakcja turystyczna umilająca zimową przejażdżkę.
Jak nie na koniu to jak?
Konia na scenę trudno wprowadzić, zwłaszcza pędzącego. Więc jeśli chcemy pojanczarzyć na koncercie, musimy te dzwoneczki jakoś przyczepić do czegoś. Na przykład tak:
albo tak:
Kto był pierwszy?
Wszystko wskazuje na to, że najstarszą znaną komercyjną piosenką świąteczną jest kultowe Jingle Bells z 1857 roku autorstwa Jamesa Pierponta. Pierwotnie tytuł brzmiał One Horse Open Sleigh. Kawałek tekstu:
Pędząc przez śnieg w otwartych saniach z jednym koniem,
jedziemy przez wzgórza, śmiejąc się przez całą drogę;
Dzwonki na kółku z ogonem Boba rozjaśnia duchy,
Och, jaki dobrze jeździć i śpiewać piosenkę o saniach w ten wieczór.
Po lekturze tekstu trudno nie wpaść na pomysł, by ubogacić brzmienie piosenki dzwonkami, o których mówi tekst.
Bing Crosby
To prawdopodobnie Bing Crosby był pierwszy. A nawet jeśli nie, to był pierwszym najbardziej znanym, który zaśpiewał tą pradawną świąteczną piosenkę z wykorzystaniem janczarów w tle. Posłuchajmy.
Da się?
Dzisiaj znaleźć świąteczną piosenkę bez dzwoneczków graniczy ze znalezieniem igły w stogu siana. A może wcale nie? Może to tylko okresowa moda? Może za chwilę dzwoneczki w piosence będą cringe? Rozglądam się. Da się? Da się!
SIGMA. Co młodzieżowe słowo roku 2024 ma wspólnego z Bożym Narodzeniem i muzyką? Sprawdzamy!
Adam Szewczyk
Gitarzysta, kompozytor, aranżer, felietonista. Człowiek o wielkiej ciekawości świata patrzący na rzeczy racjonalnie i przez pryzmat wiary. Absolwent Wydziału Jazzu i Muzyki Rozrywkowej Akademii Muzycznej w Katowicach. Wieloletni jej wykładowca.