Boże Narodzenie, ateiści i najbardziej katoliccy katolicy…
Choinka, opłatek, ryba jako postne danie, życzenia i celebrowanie narodzin Jezusa to chrześcijańskie symbole i elementy przeżywania najbliższych dni. To oczywiste, że świętujemy coś. Tym czymś są urodziny Jezusa, ich liturgiczne wspomnienie. Jak można obchodzić święta bez ich fundamentalnego znaczenia i sensu?
Pytanie nie jest wcale bezsensowne, bo na naszych oczach Boże Narodzenie zamienia się w bliżej nieokreślone „święta”. Dziś za granicą „Christmas” zamienia się na „Hollidays”. Pewnie i to określenie na dłuższą metę się nie ostoi, bo to „holly” nawiązuje do czegoś świętego i uwiera ludzkie sumienia. W wielu krajach na świecie wydarzenia 24-25 grudnia odziera się z obecności Dzieciątka Jezus. Niestety, nie wpisuje się Ono już w poprawność polityczną, więc zaczyna się świętowanie dla samego świętowania. Każda okazja jest dobra, ale lepiej nie mówić wtedy o małym dziecku, które przyszło na świat w niehumanitarnych warunkach i trochę kłuje ludzi w sumienie. Zresztą kto tam wie, czy rzeczywiście jakieś dziecko urodziło się 2000 lat temu w Betlejem? To pewnie zmyślona legenda…
No dobra, zostawmy tę zagranicę i skupmy się na naszym otoczeniu. Tu nie jest tak źle. Póki co w Polsce z kultury świątecznej jeszcze nie wyrzucamy symboli chrześcijańskich, bo jeszcze je lubimy. Jednak raz po raz środowisko wrogie Kościołowi kąsa je, profanuje i testuje ich aktualność i użyteczność. Czy dalej potrzebujemy jeszcze świętej Matki Bożej? Może wystarczą sami pastuszkowie, albo dwóch Józefów w stajence? Pełzająca laicyzacja sprawia, że dawniej, gdy życzyliśmy sobie „wesołych świąt” było wiadomo, że w tle chodzi o Boże Narodzenie, a życzenia były błogosławieństwem, dziś już nie jest to takie pewne. Czy czeka nas to co na zachodzie?
Po co oni świętują?
Czasem mamy się za super katolików, którzy odpowiednio celebrują wigilię, wiedzą, że w jej centrum jest Pan Jezus, a Pasterka to dla nas absolutny obowiązek. Chętnie dzielimy się mądrościami o znaczeniach symboli świąt, zwłaszcza z tymi, którzy traktują zwyczaje bardziej powierzchownie. Pytamy przy tym często, po co taki letni katolik w ogóle świętuje Boże Narodzenie, jeśli nie wie, o co w nim chodzi. A już ateista to w ogóle. Hipokryta!
Niedawno Tomasz Samołyk w swoim filmiku też odniósł się do tego i trafnie zauważył, że nie powinno nas to bulwersować. A niech sobie świętują. Czy nam też ktoś mówi, że robimy coś za mało katolicko? Może że źle się modlimy, albo nieprawidłowo czytamy Pismo Święte? Pilnujmy raczej samych siebie.
I do tego chcemy Was w tym roku zachęcić, żeby mniej patrzeć na sąsiadów, a bardziej na siebie. Czy rzeczywiście wiemy, po co świętujemy? Może znamy całą teoretyczną otoczkę, a jednak w środku nie jesteśmy gotowi na spotkanie z Dzieciątkiem Jezus? Czy tak prawdziwie wewnętrznie skupiamy się na Jezusie i Jego przyjściu na świat? Czy patrzymy powierzchownie na stajenkę, czy sięgamy wzrokiem dalej, w sens Jego przyjścia? Może nie potrafimy wyjść myślą dalej, do tego, co Pana Jezusa czeka na końcu ziemskiej drogi i po co w ogóle na świat przyszedł?
Jeszcze mamy chwilę na refleksję. Jeszcze zostało parę godzin, żeby wyspowiadać się i przygotować swoje serce. Gdy będziemy oceniać czyjeś przeżywanie świąt pamiętajmy, że zawsze możemy trafić na bardziej katolickiego katolika od nas, który i nas zawstydzi zwracając na coś uwagę. A, jak dobrze wiemy, najbardziej katolickim katolikiem jest Pan Jezus!
Źródło: Redakcja NINIWA
Krzysztof Zieliński
Od 2008 roku współtworzy Oblackie Duszpasterstwo Młodzieży NINIWA, co jest jednocześnie pracą i życiową misją. Współorganizuje i animuje wydarzenia, pisze artykuły, redaguje treści książek i robi znacznie więcej. Człowiek orkiestra.