29 września| Artykuły

A co jeśli Boga nie ma?

Ukryty za solidną zasłoną naszej zmysłowej niepoznawalności, Bóg wybrał kilka alternatywnych sposobów przekonania nas do tego, że Jest.

Mamy Objawienie spisane na zwykłym papierze przez proroków, apostołów i zastępy natchnionych mistyków. Mamy wszechświat stworzony, który swoim rozmachem, pięknem i nieskończoną złożonością wrzeszczy na cały głos: za tym wszystkim Ktoś stoi!!! Mamy Kościół, z jego nadprzyrodzoną historią, charyzmatami i tysiącami świętych świadków. Mamy wreszcie osobiste doświadczenie Boga. Czasem tak silne, że bez najmniejszych problemów kruszy najtwardsze skały ateizmu. A jednak dla niektórych to za mało.

Oświecenie – zaciemnienie

Jest w życiu każdego człowieka moment kontestowania autorytetu własnych rodziców. Odrzuca się wtedy z pogardą ich doświadczenie i przekonania. Czas buntu, samoizmu i wzmożonej wiary we własne możliwości. W skrajnych przypadkach ci, którzy nie potrafią (albo nie chcą) tolerować starych nad sobą po prostu wieją z domu.

Oświecenie to taki czas na zegarze ludzkości, kiedy człowiek powiedział Bogu NIE. Kiedy zwiał z Domu Wiary. Uwierzył, że za pomocą rozumu własnego ogarnie życie i odpowie sobie na wszystkie ważne pytania. Powiadają, że to Oświecenie spłodziło pierwszych wielkich ateistów. Taki był owoc wiary w niewiarę. Te owoce rodzą się do dzisiaj. Z coraz większą obfitością. Prawdą jest, że człowiek to byt fascynujący. Byle Kto go nie stworzył. Ta cudowność jednak rodzi ryzyko zbytniego zapatrzenia się w siebie. Ryzyko wpisane w plan stworzenia. Lucyfer był pierwszym, który nie udźwignął fascynacji samym sobą.

Zniweczyłeś swoją mądrość skutkiem swojej świetności. Ez 28,17.

Człowiek poszedł jego drogą. Zafundował sobie Oświecenie, które wprowadziło go w wielką Ciemność.

Boże, dlaczego?

Miewacie czasem żal do Boga (o ile w Niego wierzycie), że nie daje się poznać człowiekowi bardziej bezpośrednio, namacalnie? Ja tak. Może nie żal, ale jakieś wielkie życiowe pytanie o to, jaki jest sens tak skutecznego ukrywania się Boga przed człowiekiem. Nie było by łatwiej z tą naszą wiarą, gdyby każdy z nas miał możliwość takiego obcowania z Nim jaką mieli Adam z Ewą, Mojżesz, Apostołowie czy święta Faustyna Kowalska? Ktoś mi to kiedyś wyjaśnił. To nie Bóg ukrywa się przed człowiekiem, ale człowiek przed Bogiem. Gdy wiejesz z domu to ty bierzesz odpowiedzialność za to, że tracisz rodziców z pola widzenia. Grzech tak właśnie działa.

Wtedy niewiasta spostrzegła, że drzewo to ma owoce dobre do jedzenia, że jest ono rozkoszą dla oczu i że owoce tego drzewa nadają się do zdobycia wiedzy. Zerwała zatem z niego owoc, skosztowała i dała swemu mężowi, który był z nią: a on zjadł. A wtedy otworzyły się im obojgu oczy i poznali, że są nadzy; spletli więc gałązki figowe i zrobili sobie przepaski. Gdy zaś mężczyzna i jego żona usłyszeli kroki Pana Boga przechadzającego się po ogrodzie, w porze kiedy był powiew wiatru, skryli się przed Panem Bogiem wśród drzew ogrodu. Rdz 3, 6-8

Panteon ateizmu

Szacuje się, że ateistów jest na świecie kilka procent populacji. Trochę jestem zaskoczony. Mało, zważywszy na łatwość z jaką można dzisiaj wiarę stracić. No, ale tak policzyli więc pewnie tak jest. W wolnościowym pakiecie jaki człowiek dostał od Boga jest i to: pełne prawo do tego by w Niego (Boga) nie wierzyć. Garść ateistów z panteonu:

  • Zygmunt Freud. Ojciec psychoanalizy. Umysł potężny. Zdeklarowany wróg religijności we wszelkiej postaci. Powiadał: Wiara religijna to stan psychicznej niedojrzałości, a religia przypomina dzieciństwo z uwagi na to, że zajmuje miejsce dziecięcych fantazji, które pomagają człowiekowi radzić sobie ze swoją bezradnością.
  • Stephen Hawking. Kolejny umysł potężny. Brytyjski astrofizyk, kosmolog, fizyk teoretyk. Naukowy celebryta. Owszem, Boga szukał, ale ostatecznie doszedł do wniosku, że nie będzie konieczne odwołanie się do Boga, aby zdecydować jak powstał wszechświat.
  • Bruce Lee. Karateka wszech czasów. Ikona kina akcji. Najbardziej charyzmatyczny wojownik ekranu. Sam Chuck Norris nie dał mu rady. Filozof. Mama katoliczka. Ojciec buddysta. On sam zapytany o wiarę w Boga opowiedział: naprawdę nie wierzę.
  • Mark Zuckenberg. Amerykański przedsiębiorca i programista. Twórca i właściciel imperium FB. Żyd, który oficjalnie wypiął się na wiarę swoich ojców. Definiuje się krótko: jestem ateistą.
  • Richard Dawkins – brytyjski zoolog, etolog, ewolucjonista i publicysta. Pitbull ateizmu. Autor bestselleru Bóg urojony. Twierdzi: nadprzyrodzony stwórca prawie na pewno nie istnieje i że wiara kwalifikuje się jako ułuda. Prawie na pewno? Czy to znaczy, że Dawkins ma szczelinę, przez którą być może kiedyś przedostanie się do jego serca wiara?

Nie ma znaczenia to, że ci wszyscy ateiści to wielcy tego świata. Wszelka debata między światem wiary i ateizmu jest bezsensowna. Bo ani wierzący nie są w stanie udowodnić istnienia Boga, ani niewierzący Jego nieistnienia. To jedynie jałowy spór bazujący na bronionych zaciekle przez jego obie strony założeniach. Wiara rodzi się ze słuchania Słowa Bożego. Z osobistego doświadczenia. Z jakiegoś kompletnie transcendentnego dotyku Boga, którego nie jesteśmy w stanie zaplanować i wypracować. A ateiści są, bo Bóg im po prostu pozwala być.

Matryca

W poszukiwaniu śladów Boga znalazłem i to. Od samego zarania dziejów wszystkie cywilizacje i społeczne konstrukcje powstawały w oparciu o ten fundamentalny schemat hierarchii – wszystko musi mieć swojego głównodowodzącego. Rodzina musi mieć swoją głowę, klatka schodowa dozorcę, zakład pracy kierownika, korporacja prezesa, państwo premiera, prezydenta albo króla. Kościół ma papieża, archidiecezja biskupa, a parafia proboszcza. Mecz piłki nożnej nie odbędzie się bez sędziego, a każda drużyna ma swojego trenera. Orkiestra bez dyrygenta? Nie kojarzę. Tak można wymieniać w nieskończoność.

To pewna matryca, w oparciu o którą wszystko na tym świecie jest skonstruowane. Ktoś dowodzi, a ktoś to dowodzenie respektuje. Bez koncepcji hierarchii w żaden sposób nie da się wyobrazić funkcjonowania świata. To byłby autodestrukcyjny chaos. Jeśli Boga nie ma, to kto dowodzi ludzkością? Kto decyduje o tym co jest dobre, a co złe? Jeśli nie ma Boga, to każdy człowiek staje się bogiem. Nie ma zasad, których wszyscy ludzie musieliby wspólnie przestrzegać, bo każdy, jako bóg, tworzy własne. Ateistyczna maksyma Nie czyń drugiemu co tobie nie miłe to parafraza biblijnego Kochaj bliźniego swego jak siebie samego. Ale jak to ugryźć, skoro dla każdego co innego jest miłe i niemiłe?

Boga nie widziałem. Ale w Niego wierzę, bo nie widzę tego, jak świat mógłby bez Niego istnieć. Wiara jest łaską. Nigdy tego nie rozumiałem. Myślałem, że jest efektem moich starań. Modlitewnych maratonów, rekolekcji i pochłaniania pobożnych książek. Teraz już trochę kumam: wiara jako doświadczenie Boga zawsze jest darem. Ale to nie znaczy, że mamy na ten dar bezczynnie czekać. Bóg oczekuje naszej aktywności. Naszych poszukiwań. Naszej walki. Ogródek się uprawia. Zasiewa. Podlewa. Nawozi. Plewi. Ale siła, która sprawia, że zasiane rośliny przebijają się przez ziemię i rosną ku niebu jest już spoza nas.

Adam Szewczyk

Gitarzysta, kompozytor, aranżer, felietonista. Człowiek o wielkiej ciekawości świata patrzący na rzeczy racjonalnie i przez pryzmat wiary. Absolwent Wydziału Jazzu i Muzyki Rozrywkowej Akademii Muzycznej w Katowicach. Wieloletni jej wykładowca.