15 października| NINIWA Team

Droga, Bóg i Chaczapuri – NINIWA Team na Kaukazie

Przygód, które spotkały nas między 1 a 21 września w kraju tak pięknym i niebezpiecznym, nie da się oddać słowami czy obrazami choć spróbuję. Jedno jest pewne, każdy z 30 piechurów NINIWA Team miał swoje wyobrażenia o Gruzji przed wyprawą jednak w czasie trzech tygodni pieszej drogi po górach i autostopowych odcinków doświadczyliśmy wiele sytuacji, które przeszły nasze najśmielsze oczekiwania.

Zasady drogi znaliśmy już wcześniej ponieważ w czerwcu wędrowaliśmy razem w Beskidzie Żywieckim podczas „Wiosny Ludów”. Brak umówionych noclegów, wędrówka wzdłuż przyjętej trasy. W górach pieszo, wzdłuż dróg autostopem. Wieczorami rozbijaliśmy namioty lub korzystaliśmy z gościny księży czy gospodarzy. Czasem myliśmy się, zdarzały się dni bez mycia a i takie kiedy można było zanurzyć się w rzekach płynących z lodowca czy spać na 2600 m.n.p.m.. Bomba!

Droga

Po wylądowaniu pierwszym zadaniem grupy był zakup butli turystycznych, by móc w gotować na szlaku. Przypadkiem nie przypadkiem w czasie rozmowy o transporcie do centrum miasta dowiedzieliśmy się, że pewna pani ma w bagażniku auta butle, których potrzebujemy i przypadkiem nie przypadkiem miała ich 14 – dokładnie tyle ile potrzebowaliśmy i nie trzeba było wjeżdżać do centrum.

Nasza droga nabierała tempa. Pierwszy odcinek autostopem ujawnił pokłady życzliwości kierowców. Wśród uczestników wyprawy najwięcej było fanów jazdy kamazem, ziłem i innymi zabytkami. Pierwsze odcinki górskie pokazały, że ta wyprawa będzie wyprawą w głąb siebie. Gdy byliśmy w Swanetii idąc w pełnym deszczu czymś, co przypominało szlak w stronę Ushguli wioski położonej na wysokości 2200 n.m.p.m. musieliśmy zawrócić, by uniknąć noclegu na przełęczy ok 3000 m. Następnego dnia, wysuszeni zaatakowaliśmy inną drogą. Od początku to Kaukaz stawiał warunki, pogoda w tych nieprzebytych górach ma dużo większe znaczenie niż w naszych górach gdy można zaplanować schroniska czy zejście. Umieć odpuścić, zmienić plan a właściwie dostosowywać go wciąż do tylu zmieniających się czynników to było największe wyzwanie wyprawy.

Kolejne etapy drogi autostopem czy przez góry, pokazywały nie tylko piękne i wymagające oblicze Gruzji ale też grupy. Być ze sobą przez trzy tygodnie tak zależnym jeden od drugiego. Czekać na siebie, jeść razem, razem jechać autostopem, rozbijać namioty. To duża bliskość od której odwykliśmy przez pandemie i dlatego stanowiło to na pewno wyzwanie. Z drugiej strony dawało wiele sytuacji radosnych, duża była też wrażliwość na siebie nawzajem przetarcia stóp, kontuzje, trudności. Ludzie z całej Polski, z różnych wrażliwości Kościoła to zawsze ciekawa mozaika. Szczegóły przygód górskich, wewnętrzne przeżycia i organizację grupy opiszemy w książce będą też filmiki ale jedno jest pewnie po powrocie z Gruzji inaczej patrzę na swoje problemy, z większym dystansem. Ta droga daje mi też większą determinację do pokonywania wyzwań.

Bóg

Jeśli chcesz doświadczyć wielkości Boga, piękna stworzenia, Kaukaz Ci to odsłoni. Jeśli chcesz doświadczyć wiary weź ze sobą w tę drogę ludzi, to oni tworzą niepowtarzalną wspólnotę. Jeśli chcesz rozwoju chodź po nieznanej ziemi i uważnie stawiaj kroki. Wiara potrzebuje prób, wchodzenia w to, co nie znane i odkrywania, że Bóg jest wszędzie z nami, że nas ubezpiecza, prowadzi do odkrywania nowych możliwości i rozwiązań lub tego, że czasem najwięcej możemy zrobić przez odwrót, wycofanie.

Chaczapuri

Uczty, gruzińskie specjały, wino i „chacha” były nieodłącznym elementem tej drogi ponieważ są czymś codziennym dla mieszkańców, którzy na samo słowa Polska reagowali z wielkim entuzjazmem. Czasami częstowali nas winem, owocami w warzywniakach. Wiele serdeczności doświadczyliśmy choć zdarzyły się też momenty, w których trafiliśmy na naciągaczy. Kutaisi, Gori, Telavi czy w końcu stolica Tibilisi odkrywały przed nami swoje piękne uliczki i życie codzienne ludzi, tak doświadczonych przez komunizm. Dziś 20 % terytorium Gruzji jest zaanektowanych przez Rosjan a słyszeliśmy, że Rosjanom wciąż zdarza się przesuwać płot na granicy. Wiele dobrych spotkań i wspomnień mamy też z jazdy autostopem ale i to opiszemy w książce.

Jestem wdzięczny moim współbraciom Misjonarzon Oblatom za to, że mogłem tę wyprawę poprowadzić i za to, że wspierali mnie w czasie drogi.

o. Dominik Ochlak OMI

Marcin Szuścik

Członek ekipy biura NINIWY. Młody mąż i ojciec. Uczestnik wypraw NINIWA Team. Triathlonista amator.