30 stycznia| Artykuły

Kołtun katolicki

Na jakimś forum toczy się zażarta dyskusja na temat sequelu gibsonowskiej Pasji. Ktoś wrzucił: Ja już się nie mogę doczekać trzeciej części pt. Pasja 3: Zombie Jesus vs. Godzilla. Sama Pasja okazała się (podobno nieoczekiwanie) jednym z największych sukcesów finansowych w dziejach kina. Ale ja nie o filmie chciałem.

Nad życiem prywatnym Mad Maxa rozwodzi się (nomen omen) cały świat. Zwłaszcza nad tym popasyjnym. To co robi i mówi (Mad Max) jest kolejnym kamyczkiem (jeśli nie kamiorem) wrzuconym na katolickie, pogruchotane podwórko.

Nie sądźcie

To wielka pokusa jest. Pokusa by obserwując życie kogoś takiego jak Mel Gibson, wydać na niego wyrok skazujący. Uległ jej starszy brat marnotrawnego. Uległa jej stojąca przed nierządnicą grupka stróżów moralności z twardymi kamieniami w rękach. Gibson też został wielokrotnie skazany. Może oszukuję sam siebie, ale myślę, że przeze mnie akurat nie. Z Gibsonem mam inny problem. Jeden z najsłynniejszych katoli świata głosi rzeczy, które ten nasz kołtun katolicki gmatwają jeszcze bardziej. Rodzi się pytanie: czy Pasja. Zmartwychwstanie będzie filmem dla wszystkich katolików?

Trudno być katolikiem

Coraz trudniej. Miła Pani z YouTube mówi. Czuję się jak ostani profanator. Odszczepieniec. Ofiara wielkiego zwiedzenia. Członek posoborowej sekty i bezwiedny wspieracz walki z Kościołem Prawdziwym. Nie żebym drwił. Naprawdę takie fale przelatują  mi przez mózg i serce. No bo co, jak Miła Pani z YouTube ma rację? A jak nie ma? Potem Pan Tomasz na fejsie z wyrachowanym spokojem i zegarmistrzowską precyzją punktuje Panią z YouTube. Powołując się na twardą teologię, oficjalne nauczanie Kościoła i suche fakty historyczne wykazuje, że Pani z YouTube po prostu bzdurzy. Jedno i drugie ma aplauz. Katolików rzecz jasna. Tych samych?

Szustak vs Myszor. I inni

Ten pierwszy ma prawie 800 tysięcy subów. Ten drugi jedynie 60. Oficjalnie oboje są katolikami. I oboje o ten sam Kościół toczą boje. Między sobą też. Wiecie co jest najdziwniejsze? I niepokojące chyba? Że wpadając od czasu do czasu na te ich kanały, mam wrażenie, że tam chodzi o wszystko, tylko nie o Kościół. Że za tymi filmikowymi podrygami stoi jakiś osobisty, ambicjonalny target. Nigdy nie opowiem się po stronie żadnego z nich. Bo to nie o nich chodzi. Tu chodzi o coś ważniejszego. Ja tylko stawiam pytania. Dzisiaj mamy pandemię gotowych i wykluczających się wzajemnie odpowiedzi. Tym bardziej trzeba pytać.

Jeden Jezus

Mój serdeczny znajomy twierdzi, że Jezus jest jeden. Trudno się nie zgodzić. Ale Jezusowych kościołów są już tysiące. Jeden Jezus. To znaczy, że ten Który 2000 lat temu chodził po świecie i Ten, Który dzisiaj ukrywa się w białej hostii to ta sama Osoba. Tego sprzed 2000 lat każdy mógł dotknąć swoimi brudnymi i grzesznymi łapami. Nie tylko nie protestował. Wręcz zachęcał. Więc dlaczego dzisiaj te same łapy już miały by nie móc? Od kiedy ten spór rozgrzał Kościół, jedno pytanie mam we łbie: czy Jezus na ostatniej wieczerzy dawał Apostołom swoje Ciało do ręki czy do ust? A partykuły latają po kościele tak czy siak. Niezależnie od opcji. Może faktycznie problem niegodnego przyjmowanie tkwi zupełnie gdzie indziej?

Duchowy coming out

Tak, tym pisaniem ujawniam nieco kierunek w jakim lecą moje myśli. Ale nie ma tu betonowej pewności. Świadomość tego, że jestem jedynie głupim człowiekiem towarzyszy mi przed każdym werdyktem. Przyjaciel powiedział mi kiedyś, że najbardziej boi się ludzi, którzy są pewni. Którzy się nie wahają. Nie zakładają auto-zwiedzenia. Był w moim życiu czas, kiedy taką pewność miałem. Wszelkie jaskółki niepewności odganiałem od siebie z wielką łatwością. Miałem moc interpretowania wszystkiego tak, by obronić przed samym sobą wszystkie własne przekonania. Dzisiaj z tej mocy zostało niewiele. Może to i dobrze? Może ta świadomość własnej głupoty i towarzysząca jej niepewność są odcieniami pokory?

Pewność niepewności

Pomimo megalitycznego zamętu jaki panuje na świecie, wciąż istnieją (tak myślę) rzeczy, które są pewne. A spośród nich naj-pewniejsza jest miłość! Tak więc trwają wiara, nadzieja, miłość – te trzy: z nich zaś największa jest miłość. 1 Kor 13,13. Chodzi o pewność, by to ona (miłość) kreowała naszą egzystencję i kształtowała naszą postawę. Wiem, do tej samej miłości Chrystusowej odwołują się wszyscy uczestnicy tego zamętu – od przedsoborowych tradsów po tęczowych rewolucjonistów Kościoła. Samych definicji miłości jest kilka. Czyli wracamy do punktu wyjścia. Nic nie jest pewne. Naprawdę?

Forma vs treść

Lepiej dla zachowania treści zrezygnować z formy, niż dla zachowania formy zrezygnować z treści. To akurat moje i wciąż podpisuję się pod tym obiema rękami i nogami. Trudno mi wyobrazić sobie, że Jezus kiedyś tam na ostatecznej rozmowie zapyta o to, czy w kościele grałem na organach czy na gitarze. Albo o to, czy przyjmowałem Go do ust czy na rękę. A Gibson w twardych słowach mówi, że posoborowy Kościół pełen jest biskupów – najemników. Zawsze był. A jakiś ortodoksyjny grecki kapłan wykrzykuje na Franciszka, że jest heretykiem. Czy papież może nim być? Katolicki kołtun gmatwa się coraz bardziej. A owieczki stoją i coraz mniej z tego kumają. Co robić?

Nie bój się nie wiedzieć

Nie musisz wiedzieć wszystkiego. Nie musisz znać każdej odpowiedzi. Nie musisz. Jeśli dzieje się coś, czego nie kumasz i w czym nie umiesz się odnaleźć, to po prostu pozwól sobie to przeżyć. To też jest po coś. Nie traktuj YouTuba jako wyroczni. Nie szukaj w internecie odpowiedzi na pytanie o to, czym jest miłość i prawda. Zacznij żyć własnym życiem. Rozejrzyj się wokół. Na pewno znajdziesz kogoś, kogo trzeba kochać. Przypomnij sobie, że masz serce, które też chce ci coś ważnego powiedzieć.

Ja już trochę nauczyłem się żyć ze świadomością, że nie wiem. Że pewność jutra nie istnieje. Bardziej niż kiedykolwiek. Tak rodzi się we mnie rozczarowanie światem. Kurczowy uścisk jakim do tej pory byłem do niego związany zelżał z lekka. Może to i dobrze. A na Pasja. Zmartwychwstanie pójdę na pewno.

Kto nienawidzi swego życia na tym świecie, zachowa je na życie wieczne. J12, 25

Adam Szewczyk

Gitarzysta, kompozytor, aranżer, felietonista. Człowiek o wielkiej ciekawości świata patrzący na rzeczy racjonalnie i przez pryzmat wiary. Absolwent Wydziału Jazzu i Muzyki Rozrywkowej Akademii Muzycznej w Katowicach. Wieloletni jej wykładowca.

WYDARZENIA Czytaj więcej
NAJNOWSZE WPISY: