Wojna i pokój #14
Wojna na Ukrainie trwa już trzeci miesiąc. Mam wrażenie, że coraz mniej o niej wiemy. I coraz bardziej się do niej przyzwyczajamy. Usłyszałem w jednym z NAPRAWDĘ fachowych komentarzy, że kłamią wszyscy. Rosjanie, Ukraińcy, USA. Itd. A przecież każdy chciałby wiedzieć jak jest. Czyż nie? Na potrzeby tego odcinka Wojny i pokoju zanurzyłem się w komentarzach kilku najbardziej cenionych analityków wojennych i geopolitycznych. Tych z ultrapopularnymi kanałami na YT. Może rozjaśni nam się trochę.
Co się zmieniło, co nie pykło?
Jeszcze trzy miesiące temu hasło PRZED WOJNĄ znaczyło zupełnie coś innego niż teraz. Na przykład to się zmieniło. A Rosjanie byli ponoć o włos od szybkiego wygrania tej wojny. Tak twierdzą wracający z ukraińskiego frontu amerykanie. Na przykład. To miał być drugi Kabul. Miało być błyskawiczne zajęcie Kijowa, zamach na Załenskiego, piąta kolumna, pro-rosyjski rząd i po zawodach. Wojska Federacji stacjonowały kilka kilometrów od Ukraińskiej stolicy. Naprawdę było blisko. Więc co się stało, że nie pykło? Jacek Bartosiak twierdzi, że kluczowym była decyzja Załenskiego by nie opuszczać kraju. Jego postawa scementowała armię Ukraińską i dała turbo-ducha do walki. Tego Rosjanie chyba nie przewidzieli.
Nadchodzi III Wojna Światowa
Jacek Bartosiak nie ma wątpliwości. Mówi, że to dopiero początek. Wojna na Ukrainie uderzyła brutalnie w zrodzony po II Wojnie Światowej nienaruszalny do tej pory porządek. To NIE JEST konflikt regionalny. To jest konflikt globalnych mocarstw. Tu chodzi o coś więcej niż wyzwalanie pro-rosyjskich Ukraińców i niepodległość separatystycznych republik. Tu chodzi o coś znacznie więcej. Politycy być może w to jeszcze nie dowierzają. Może nie chcą wierzyć. Ale III Wojna Światowa nadchodzi. Więcej – ona już trwa. Jaki będzie miała przebieg, skutki itd – Bóg raczy wiedzieć.
Dlaczego Ukraina tak dobrze się broni?
Skutecznością Ukraińskiego oporu zaskoczeni są praktycznie wszyscy. I chociaż Jacek Bartosiak już kilka lat temu mówił o mankamentach armii Federacji i o tym, że to kolos na glinianych nogach, to jednak to jak walczą niebiesko – żółci jest zdumiewające. Skąd to się bierze? Bez wątpienia pomoc świata ma tutaj ogromne znaczenie. Od wsparcia moralnego, przez pomoc humanitarną aż po wsparcie militarne. Wskazuje się jednak, że kluczowe dla sukcesu każdej armii jest jej MORALE. To człowiek jest najważniejszy. Ukraińcy heroicznie bronią swojej ojczyzny, swoich rodzin, swojej wolności. A Ruscy? Myślę, że część z nich nie chce tam być, część być może nawet nie wie po co tam jest, część jest tam dla kasy, a część ze strachu. Albo z nienawiści. To jest ta różnica.
Ukraina walczy dla Europy
Jeśli Ukrainie uda się powstrzymać Rosyjską inwazję, wygonić ich tam skąd przyszli i do tego jeszcze odbić Krym i Sewastopol (czego im świat serdecznie życzy, a niektórzy nawet w to wierzą) będzie to ostatecznym przypieczętowaniem złamania niedźwiedziej potęgi. Tak Rosja straci status SUPER MOCARSTWA. Odejdzie upokorzona. Czy to dobra opcja dla świata? Niektórzy twierdzą, że nie. Zranione zwierzę jest najbardziej niebezpieczne.
I tak źle i tak niedobrze
A jak Rosja wyjdzie z tej wojny z twarzą? Coś tam ugrają, wywalczą? Udobruchają świat, który po jakimś czasie przestanie się na nich gniewać, a Władimira znów zacznie zapraszać na salony (choć trudno mi uwierzyć, że Władimir będzie miał na takie wizyty odwagę)? Fachowcy uważają, że Niedźwiedź wyliże rany i pójdzie dalej. Jak myślicie, kto następny po Ukrainie?
Co by było gdyby?
Gdyby Rosjanie zajęli Kijów, potem Lwów, Dolinę Dniestru, Wołyń i podeszli by pod Polską granicę (takie ponoć były plany), przedstawiciele rosyjskiej dyplomacji w Polsce mieliby przekazać Polskim władzom żądania wycofania wojskowej (czytaj NATOwskiej) infrastruktury spod ich granicy. Dotyczy to na przykład tych miast: Biała Podlaska, Mińsk Mazowiecki, Malbork, Braniewo, Bartoszyce, Węgorzewo, Giżycko, Suwałki, Białystok, Augustów, Rzeszów, Przemyśl, Lublin. Rozumiemy jak wielkie znaczenie ma Ukraiński opór? Wojna przeszła bokiem.
Czy Ukraina ma szansę wygrać?
Prawda o stratach ukraińskich jest nam trochę blokowana. To ze względu na propagandę, której podlega ta część świata. Rosyjskie straty są ogromne. Ale ukraińskie też. Oni już walczą resztkami sił. Ducha mają wciąż, ale ze sprzętem, paliwem, ogarnięciem przybywającej z zachodu nowej broni i stanem liczebnym już tak dobrze nie jest. Mają szansę wygrać, ale świat musi im pomóc. Pomaga, wiem, ale musi pomóc bardziej. Konkretniej. I to tak pomóc, by wszystkim uczestnikom tej gry (z Rosją na czele) wciąż chciało się udawać, że to nie jest wojna z NATO.
Rosja okazała słabość?
Po przemówieniu Bidena, w którym oficjalnie zadeklarował wsparcie dla Ukrainy, Rosjanie zachowują się … dziwnie. Z jakiegoś niewiadomego powodu nie bombardują transportów z dostawą broni z Zachodu. Dlaczego? Tak fatalne rozpoznanie? Strach przed atakowaniem NATO – wskich dostaw? A może jeszcze coś innego? Bo może się okazać, że państwem, któremu najbardziej zależy na tej wojnie są …Stany Zjednoczone! Rosja to wie i najzwyklej w świecie boi się prowokować bankrutującej, zdesperowanej potęgi zza oceanu. Rosja wie doskonale, że gdyby NATO odpaliło swoje wrotki na maxa, to raczej ma po zawodach.
Zgniły Pokój
To presja gospodarcza może zakończyć tę wojnę. Jeśli Ukraina nie zacznie produkować żywności i eksportować tego i owego, to za chwilę na świecie będzie grubo. Już jest. Przyjdzie jesień i wtedy jeszcze bardziej ludzie będą chcieli wrócić do normalności. Jest opcja zgniłego pokoju. Czyli takiego dogadania się Ukrainy z Rosją, w wyniku którego ci drudzy dostają na przykład Donbas i Krzywy Róg. Donbas to woda, a Krzywy Róg to potężne złoża surowców. Takie rozwiązanie de facto było by zwycięstwem Rosji. Co prawda nie podbiła całego państwa, ale zaatakowawszy bezprawnie wyszarpała dla siebie jego soczysty kawał. Analitycy powiadają, że tak może minąć historyczna szansa na dobicie niedźwiedzia. Szansa dla Polski i dla świata. Jak będzie? Zobaczymy.
Memento mori
Ale to tylko dywagacje. Mniej lub bardziej profesjonalne opinie. Jedno jest pewne. To jest konflikt wielkich tego świata. A w takich konfliktach los zwykłych obywateli nie ma dla tych, którzy je wywołują żadnego znaczenia. Tak jak dla mnie nie mają znaczenia muchy latające po kuchni. Chcę mieć porządek to je chlastam packą i po sprawie. Zero wyrzutów sumienia. Strasznie to brzmi, ale tak chyba jest. Cóż nam pozostaje? Ano żyć ze świadomością, że śmierć czeka na każdego z nas. Żyć oswojonym z kostuchą. Nie uzależniać się od swoich komfortowych projekcji. Oderwać się trochę od tego świata. Mądrość zawarta w kamedulskim Memento mori jest ponadczasowa. Ale dzisiaj szczególnie.
Adam Szewczyk
Gitarzysta, kompozytor, aranżer, felietonista. Człowiek o wielkiej ciekawości świata patrzący na rzeczy racjonalnie i przez pryzmat wiary. Absolwent Wydziału Jazzu i Muzyki Rozrywkowej Akademii Muzycznej w Katowicach. Wieloletni jej wykładowca.