Przykazania to nie wszystko. O co chodzi w życiu?
Kiedy myślimy o moralności, skojarzenia nie są zwykle optymistyczne. Nakazy i zakazy; zło, ograniczenia, poczucie winy i obowiązki mieszają się z przekonaniem, że ktoś zabiera nam naszą wolność i wtłacza w jakiś schemat. Tymczasem w moralności chodzi przede wszystkim o dobro!
Bogaty młodzieniec z Ewangelii wg św. Mateusza, o którym pisałam w poprzednim artykule, pytał Jezusa najpierw o dobro. Pytał, ponieważ chciał osiągnąć życie wieczne. Wiedział, po co pyta, a Jezus zaprosił go do odkrycia i uświadomienia sobie, dlaczego pyta. Następnie wskazał, że osiągnięcie życia wiecznego wiąże się z zachowaniem przykazań. To może nas zniechęcić, jeśli będziemy myśleć o przykazaniach jak o ciężarach. Jeśli jednak zdamy sobie sprawę z tego, że każde z przykazań Dekalogu chroni konkretne dobro, to może zmienimy perspektywę.
Co dobrego mam czynić?
Nie chodzi zatem o to, żeby nie zrobić czegoś złego, ale o to, by zrobić coś dobrego. Być może to samo czuł bogaty człowiek, ponieważ zapytał Jezusa o to, które przykazania trzeba zachować. Może była w tym jakaś nadzieja, że nie wszystkie? Jezus odpowiada: „Oto te: Nie zabijaj, nie cudzołóż, nie kradnij, nie zeznawaj fałszywie, czcij ojca i matkę oraz miłuj bliźniego, jak siebie samego”.
10 przykazań Bożych. Czy zmieniały się przez 3000 lat i jak je rozumieć?
Tym samym Jezus potwierdza obowiązywalność Dekalogu. Jezus nie zmienia Prawa, ale je wypełnia i uczy wypełniać. Dzięki swojemu człowieczeństwu pokazuje nam, że można żyć zgodnie z wolą Bożą. Bogaty młodzieniec informuje Jezusa, że wszystkich przykazań przestrzega i pyta, czego jeszcze mu brakuje. Moglibyśmy spojrzeć na niego z niedowierzaniem i zadać rzeczowe pytanie: Jak to możliwe?
Prawo nie da życia
Nie znam nikogo, kto mógłby odpowiedzieć, że nie przekroczył tych przykazań. Widać jednak, że mimo poczucia spełnionego prawa i wypełnionego obowiązku, w młodzieńcu jest jakiś brak, jakaś pustka, czuje, że czegoś nie ma, skoro przychodzi, pyta, szuka. Czasem przyjmujemy w życiu postawę człowieka, który chce być perfekcyjny, „pod linijkę”, trzymamy się zasad, upatrujemy w nich swoje bezpieczeństwo. Bywa, że nawet przed Bogiem chowamy się za regułami i listą spełnionych obowiązków. Może i w nas odzywa się wtedy jakaś pustka, nie czujemy pełni życia. Mimo że żyjemy według Prawa, nie czujemy, by żył w nas Duch.
Czy to oznacza, że trzeba odrzucić przykazania i Prawo? Nie. To oznacza, że brakuje nam drugiego skrzydła, że brakuje nam kolejnego kroku. Jesteśmy w tym samym punkcie, co młodzieniec. Chcemy więcej, ale nie wiemy, gdzie jest to więcej. Jezus odpowiada: „Jeśli chcesz być doskonały, idź, sprzedaj, co posiadasz, i daj ubogim, a będziesz miał skarb w niebie. Potem przyjdź i chodź za Mną”.
Samo wypełnienie prawa nie prowadzi do pełni życia, jeśli nie zaangażujemy dodatkowo swojego serca, swojego wnętrza i swojej miłości. Przykazania są dla nas drogowskazem, wskazówką, pomocą w wybieraniu dobra, wychowawcą i wsparciem w rozpoznawaniu tego, co warto robić. Jeśli jednak zatrzymamy się tylko na poziomie kalkulacji i rozliczeń: „czy już przekroczyłem zakaz czy jeszcze nie”, stracimy możliwość pójścia dalej.
Droga wymaga wysiłku
Wydaje się, że rozmowa Jezusa z młodzieńcem kończy się w sposób dramatyczny. Ten który przyszedł pytać, odchodzi zasmucony. Nie był jeszcze gotowy, by spełnić propozycję Jezusa, by wejść głębiej w życie moralne i życie duchowe. Nie wiemy jednak, czy słowa Jezusa nie zaowocowały w przyszłości jakąś zmianą. Ten smutek jest określony przez imiesłów czasownika „lypeo”, który oznacza zmartwienie, udręczenie. Możemy wywnioskować, że reakcja młodzieńca wyraża zaskoczenie (pewnie miał inne oczekiwania, spodziewał się innej odpowiedzi). Odchodzi smutny, ponieważ był przywiązany do tego świata („miał bowiem wiele posiadłości”). Realizacja słów Jezusa wiąże się z wysiłkiem, z konkretną zmianą, z upodobnieniem się do Mistrza. Naśladowanie Jezusa to „program” do wypełnienia. Chrześcijanin nie jest osobą zniewoloną zakazami i uwikłaną w nakazy. Chrześcijanin jest pełnym wolności naśladowcą Chrystusa.
Odejście młodzieńca może wzbudzić w nas pytanie, co odpowiadamy na propozycję Jezusa? Czy przypadkiem i my nie jesteśmy gorliwi jedynie na powierzchni, jedynie w tym co zewnętrzne? To odejście może nas skonfrontować. A może i my nie jesteśmy jeszcze gotowi podjąć konkretnych działań i wysiłków, by rzeczywiście-naprawdę iść za Jezusem, by nasza codzienna postawa przypominała, że jesteśmy Jego uczniami?
Warto pamiętać o tym, że nasze upodabnianie się do Jezusa jest procesem. Jesteśmy w drodze. Nie wszystko uda się od samego początku, do pewnych rzeczy i postaw będziemy dojrzewać. Ważne jednak, by podjąć decyzję: czy chcę iść za Nim, czyli wejść na wyższy etap moralności chrześcijańskiej czy wolę pozostać w przestrzeni prawa i przykazań? Jaka jest dziś moja odpowiedź?
Przykazania to nie wszystko. W życiu chodzi o to, by iść za Mistrzem.
Agata Rujner
Doktor teologii moralnej, pracownik Akademii Katolickiej w Warszawie. Prowadzi kanał „Prawie Morały” na YouTubie i w mediach społecznościowych. W przystępny sposób wyjaśnia moralność katolicką. Jest wrażliwa na piękno i muzykę.