Ekwador – mały kraj na równiku

Trzęsienia ziemi, wulkany i niebezpieczne dzielnice vs amazońska roślinność, laguny i droga słońca. Podróżując do Ekwadoru, napotkamy dwa oblicza tego małego kraju na równiku.

Ekwador to 17-milionowe państwo położone w Ameryce Południowej nad Oceanem Spokojnym, przez które przebiega linia równikowa. Od równika zresztą kraj ten bierze swoją nazwę. W języku hiszpańskim słowo ecuador oznacza właśnie równik. Na północy republika ekwadorska sąsiaduje z Kolumbią, a od wschodu i południa z Peru. W jej skład wchodzą również wyspy Galapagos. Obszar Ekwadoru został odkryty w 1526 roku przez Hiszpanów i od tego czasu był przez nich penetrowany.

Jeśli chodzi o warunki klimatyczne, które kształtują florę i faunę, w Ekwadorze wyróżniamy trzy strefy: wybrzeże, Andy i Amazonię. Jeśli wybieramy się na wakacje do kraju na równiku, będziemy w stanie w ciągu jednego dnia przejechać z Amazonii nad Ocean Spokojny bądź też z And zjechać w głąb Amazonii ekwadorskiej. Podczas podróży będziemy podziwiać zmieniającą się roślinność, a w części tropikalnej kraju spotkamy mnóstwo dzikich zwierząt – również tych niebezpiecznych dla człowieka.

Ekwador jest krajem położonym na styku płyt tektonicznych i dość często zdarzają się tam trzęsienia ziemi. Najbardziej odczuwalne, jakie przeżyłem, miało siłę około 7 stopni w skali Richtera. Przy mniejszych wstrząsach zwykle nie opuszczałem mojego domu, ponieważ nie wydawały mi się zagrażające życiu. W kraju są też aktywne wulkany, które potrafią czasem wybuchnąć bądź dymią.

Stolicą państwa, do której przybyłem samolotem z Europy, jest Quito. Jest to duże miasto, w którym mieszka ponad 3 miliony mieszkańców. Dzieli się ono na dwie części: Quito Norte – bogatsze i rozwinięte oraz Quito Sur – biedniejsze i naznaczone większą przestępczością. Przed laty główne lotnisko stolicy znajdowało się w centrum miasta, ale z powodu licznych wypadków lotniczych i rozbudowy miasta przeniesiono je około 50 kilometrów na wschód od Quito. W czasach mojego pobytu tam koszt przejazdu taksówką z centrum miasta na lotnisko kosztował ok. 20 dolarów.

Ekwador – co warto zobaczyć?

Niedaleko centrum historycznego Quito znajduje się wzgórze o nazwie Panecillo, na którym stoi wielka statua Maryi. Z tamtego miejsca można dojrzeć aż trzy wulkany, które znajdują się w okolicach stolicy. Powyżej 5 tysięcy m n.p.m. zaczyna się strefa śniegu i każdy z tych wulkanów taką powłokę śnieżną posiada. W samym mieście znajduje się wiele zabytkowych kościołów i muzeów z czasów kolonialnych. Na uwagę zasługuje również położone niedaleko Quito muzeum równika oraz muzeum bogów słońca.

Na zachód od stolicy znajduje się droga, która prowadzi nad Ocean Spokojny, a dalej do drugiego pod względem wielkości miasta w Ekwadorze, do Guayaquil. Mówiąc szczerze, nie znam dokładniej tego miasta. Miało ono zawsze złą opinię, jeśli chodzi o bezpieczeństwo. Zdarzało mi się jedynie tamtędy przejeżdżać w drodze do Salinas, miasteczka nad Oceanem.

Wartym zobaczenia na wybrzeżu jest tzw. ruta del sol (droga słońca), która zaczyna się w okolicach miasta Portoviejo i biegnie wzdłuż Oceanu Spokojnego aż do miasta La Libertad. Niestety nie ma tam zbyt wielu miejsc, aby się zatrzymać i coś zjeść. W połowie drogi słońca warto zwrócić uwagę na niezwykły kościół, który został wybudowany w formie statku. Jego ściany wydają się burtą, za którą można zobaczyć fale. Widokowi towarzyszy szum oceanu.

Z kolei na wschód od miasta Quito zaczyna się Amazonia. Najpierw musimy jednak dojechać do miasta Ambato (ponad 50 lat temu zostało ono całkowicie zniszczone przez trzęsienie ziemi). Stamtąd ruszamy w kierunku Baños. Jest to miasteczko wybudowane w okolicach wulkanu Tungurahua i słynie z ośrodków wypoczynkowych z wodami geotermalnymi. Niedaleko znajduje się niezwykła kaskada wodna o nazwie Pailón del Diablo. Kolejnym przystankiem na drodze na wschód kraju jest Puyo – brama wjazdowa do Amazonii. Podróżując na południe wschodnią części Ekwadoru, można podziwiać bujną roślinność amazońską. Czuć też zmianę klimatu na bardziej tropikalny.

Z Puyo, kierując się na południe, możemy dotrzeć do najbardziej wysuniętej na południe prowincji Ekwadoru – prowincji Zamora. Tam też pracowałem przez cztery lata mojej posługi misyjnej. Do Zamory możemy dotrzeć także drogą wiodącą przez Andy. Należy wtedy obrać drogę przez Riobambę. Po drodze można zatrzymać się w okolicy wulkanu Cotopaxi oraz Chimborazo. W miejscowości Ingapirca znajduje się muzeum wioski inkaskiej, które warto zobaczyć. Koniecznie należy podjechać do Quilotoa i zobaczyć lagunę w powulkanicznym kraterze.

Amazońska prowincja Zamora graniczy z prowincją Morona Santiago od północy oraz prowincją Loja od zachodu. Na południe i wschód ciągnie się granica z Peru. Występują tam trzy grupy etniczne: mestizos, czyli ludzie pochodzenia hiszpańskiego; Saraguro, czyli Indianie wywodzący się z gór; Indiane Achuar, wywodzący się z Amazonii. W obecnych czasach każdy posługuje się swobodnie językiem hiszpańskim.

Ekwador jest krajem o dość sporych złożach naturalnych. Na południowym wschodzie kraju znajdują się kopalnie złota i miedzi. Na północy występują złoża ropy naftowej. O tym jednak opowiem przy innej okazji, ponieważ miało to wpływ na moją pracę duszpasterską.

Przed Papuą był Ekwador, czyli o wyjeździe na misje do Ameryki Południowej

ks. Łukasz Hołub

Od dziecka czuł, że ma zostać misjonarzem. W 2013 r. przyjął święcenia kapłańskie i został księdzem archidiecezji przemyskiej. Na pierwsze misje wyjechał w 2016 r. do Ekwadoru, gdzie spędził cztery lata. Od 2021 r. pracuje w Papui-Nowej Gwinei. Obecnie jest proboszczem parafii Koge w diecezji Kundiawa.