Jak stworzyć muzyczny hit? O tym nie możesz zapomnieć
Na powodzenie (lub niepowodzenie) piosenki ma wpływ tak wiele czynników, że ogarnięcie ich wszystkich to kwadratura koła. Ale spróbujmy zastanowić się nad tymi czynnikami, o których wiemy i które na pewno mają wpływ na to, czy coś hitem się staje, czy nie.
Zapytano o to kiedyś najbardziej wydajną fabrykę przebojów w historii, czyli The Beatles. Odparli:
Nie wiemy. Gdybyśmy wiedzieli, założylibyśmy zespół i zostali jego managerami (śmiech).
Można oczywiście analizować problem na wszystkie możliwe sposoby. Ale ostatecznie przepis na stuprocentowy przebój jest recepturą, której skład jest tajemnicą.
Ostatnia piosenka Beatlesów, czyli Lennon przewraca się w grobie
Co to w ogóle jest HIT?
Tutaj chyba zgodność jakaś powszechna jest. Otóż hit to piosenka (albo cokolwiek innego, bo hitem równie dobrze może być papier toaletowy), która zyskała obiektywną popularność. Czyli, że dużo ludzi ją kojarzy, lubi, kupuje, odtwarza, lajkuje, coveruje, zbiorowo śpiewa na koncertach, weselach albo przy jakże popularnych ogniskach.
Według tej definicji na zaszczytny status hitu (stety-niestety) może zasłużyć zarówno produkt Zenka Martyniuka, jak i Grzegorza Turnaua. Zarówno Baby Shark, jak i Bohemian Rhapsody. Zarówno utwór, który ryje banię, jak i dzieło sztuki…
I co my z tym zrobimy? Nic. W kulturze, tak jak w polityce, funkcjonuje tak zwana demokracja. Lud kupuje to, co mu się podoba. I z tym się nie dyskutuje. Kropka.
Dobrą piosenkę trzeba napisać
Ok, ale co to jest DOBRA PIOSENKA? Dla każdego co innego. Kwestia gustu, wrażliwości, oczekiwań. No dobra, pomijając to, że co kraj, to obyczaj, piosenkę trzeba napisać. Tak połączyć tekst z melodią i akordami, żeby to jakoś działało. Na pewno jest to sprawa doświadczenia. Lat praktyki. Tej wiedzy i wyczucia.
Ale jest druga strona medalu. Intuicja. Boża iskra. Szczęście. Ślepy traf losu. Czasem wiedza utrudnia napisanie hita. Akademickie reguły w pewien sposób ograniczają. Ja na przykład znam przykłady gniotów, które stały się hitami, oraz genialnych numerów, które hitami się nie stały. Ale, jak już mówiliśmy, gniot jest pojęciem względnym.
Hita trzeba zaaranżować/wyprodukować
Wymyślić tekst, melodię i akordy to jedno. Dalej trzeba dołożyć instrumenty, poukładać zwrotki, refreny i co tam jeszcze – jak klocki w zestawie LEGO. Trzeba wybrać odpowiednie brzmienia, zdecydować o pulsie itd. Dobry aranż może słabą piosenkę wrzucić na szczyt listy przebojów. I na odwrót.
Jeden z najlepszych polskich perkusistów został kiedyś zaproszony na sesję. Jakaś gwiazda nagrywała singla. Chcieli mieć hita, wiadomo. No i ten jeden z najlepszych perkusistów był męczony przez producenta pół dnia. Aż w końcu zagrał tak, jak producent chciał. Rozumiecie? To nie tak, że muzyk grał źle. Producent czekał, aż bębniarz zagra w pewien konkretny sposób. I tak jest z każdym instrumentem, brzmieniem.
Magia Wykonawcy
No właśnie. Jeżeli artysta nie ma tego czegoś, co przykuje uwagę ludu (pomijam oczywiście talenty czysto muzyczne), tej charyzmy, uroku, pewnego rodzaju pociągającej kontrowersji – to choćby nie wiadomo jak się wytężał, to nie udźwignie, taki to ciężar.
No chyba, że ktoś się bardzo uprze. Ale taki hit na siłę to żaden hit. Gwiazda na siłę to też żadna gwiazda. Jesteście pewni, że gdyby np. One Direction tworzyło kilku dobrze śpiewających, ale jednak przymulonych, nieurodziwych i pozbawionych iskry kolesi, to te ich piosenki stały by się takimi hitami jakimi się stały? Raczej nie.
Nie mam wątpliwości, że często za hitowością jakiejś produkcji stoi przede wszystkim magia artysty.
Promocja
Goebbels powiedział kiedyś, że kłamstwo powtórzone tysiąc razy staje się prawdą. Z piosenką jest dokładnie tak samo. Kiepski numer puszczony w radiu tysiąc razy staje się hitem.
Niestety współczesne imperia produkujące kulturę dla ludu same decydują o tym, kto będzie gwiazdą, a kto nie. Co będzie hitem, a co nie. Bo mają taką moc, by jakaś piosenka była w radiach i internetach puszczana miliony razy.
Oczywiście ich metody nie zawsze dają takie efekty, jakby chcieli. Ale jednak działają. A jeśli już komuś uda się wypuścić hita, to potem każde brzdęknięcie takiej wyprodukowanej gwiazdy staje się hitem. Bo jak lud już raz coś kupi, to potem bezkrytycznie kupuje, jak leci.
Dar od Boga i uśmiech szczęścia
Jestem idealistą. Wierzę, że ostatecznie to talent od Boga i naturalne piękno jest najważniejszym składnikiem receptury na Hita i na Artystę Wielkiego. I tego się trzymajmy.
Nie każdy może być gwiazdą i nie każdy może napisać hita. Bo nie da się być tym, kim się nie jest. Dobra informacja jest taka, że jesteś tym, kim jesteś, i nikt inny nie będzie lepszym tobą niż ty.
Odkryj swój potencjał i uwolnij go. I podziwiaj talenty, którymi Bóg obdarowuje ludzi wokół Ciebie. Bo talent nigdy nie jest zasługą tego kto go ma. Jest zawsze darem. A podziwiając czyjeś talenty, podziwiamy tak naprawdę hojność Boga.
Adam Szewczyk
Gitarzysta, kompozytor, aranżer, felietonista. Człowiek o wielkiej ciekawości świata patrzący na rzeczy racjonalnie i przez pryzmat wiary. Absolwent Wydziału Jazzu i Muzyki Rozrywkowej Akademii Muzycznej w Katowicach. Wieloletni jej wykładowca.