cathopic.com / Marcos Rivera
29 sierpnia| Wiadomości

Dobra modlitwa. Czyli jaka?

Myślę, że jednym z najczęstszych powodów utraty wiary i rozbratu z Kościołem jest nasze oczekiwanie, że Bóg będzie taki, jak […]

Myślę, że jednym z najczęstszych powodów utraty wiary i rozbratu z Kościołem jest nasze oczekiwanie, że Bóg będzie taki, jak my chcemy aby był. Nasłuchaliśmy się w młodości bajek typu Z tysiąca i jednej nocy i gdzieś ta aplikacja lampoaladynowej mentalności w nas się zainstalowała.

Skoro Bóg:

a. jest Wszechmocny

b. kocha nas

to oczekujemy, że każde nasze życzenie zostanie przez Niego spełnione nie dłużej niż trwa realizacja zamówienia w MacDonaldzie. Więc prosimy, błagamy, żądamy. Często gęsto bezskutecznie. Pojawiają się trudne pytania o sens cierpienia i nasza niezgoda na nie. Pojawia się rozczarowanie i bunt. Na blacie naszej ludzkiej cierpliwość właśnie zapaliła się kontrolka rezerwy paliwa. Coś pęka. Nasza wiara zostaje wystawiona na zbyt mocną próbę. I ulatnia się jak gaz z otwartej puszki piwa. I ja rozumiem, że człowiek może pęknąć. Znam takie życiowe historie, w których utrata wiary wydaje się być usprawiedliwioną, oczywistą oczywistością.

A jednak są ludzie, którzy z uporem maniaka tę oczywistość ignorują. Im trudniej, tym mocniej lgną do Boga. To świadkowie. Ci, którzy zrozumieli sedno sprawy. To nie Bóg ma być taki, jak my chcemy. To my mamy być tacy, jak chce Bóg.

Jak się modlić, czyli miejsce w szeregu

Dwóch ludzi weszło do świątyni, żeby się modlić, jeden faryzeusz, a drugi celnik. Faryzeusz stanął i tak się w sobie modlił: Dziękuję ci, Boże, że nie jestem jak inni ludzie, zdziercy, niesprawiedliwi, cudzołożnicy albo jak i ten celnik. Poszczę dwa razy w tygodniu, daję dziesięcinę ze wszystkiego, co mam. A celnik, stojąc z daleka, nie chciał nawet oczu podnieść ku niebu, ale bił się w piersi, mówiąc: Boże, bądź miłosierny mnie grzesznemu. Mówię wam, że raczej ten odszedł do swego domu usprawiedliwiony, a nie tamten. Każdy bowiem, kto się wywyższa, będzie poniżony, a kto się poniża, będzie wywyższony. Łk 18, 9-14

Po pierwsze trzeba nam tej uzdrawiającej świadomości – jestem grzesznym stworzeniem, któremu nic się nie należy. Taka optyka daje szansę na modlitwę dobrą. Czyli pokorną. Żenująca litania naszych zasług i sugerowanie swojej wyższości nad innymi gwarantują, że Bóg Ojciec na taką modlitwę zatka uszy, Jezus ze smutkiem stwierdzi, że nic nie kumamy, a Duch Święty odleci spłoszony jak gołąb po wystrzale pistoletu. Faryzeusz prawdopodobnie miał na swoim sumieniu mniej grzechów niż celnik. Prawdopodobnie, bo jak wiemy, sutanna o niczym nie przesądza. Ale w jego sercu pojawiło się coś, co sprawiło, że momentalnie spadł na dno tabeli. Poczuł się lepszy od brata. To chyba najbardziej śmiertelna trucizna dla naszej świętości. Celnik nie usprawiedliwiał się, nie zagadywał o swoich zaletach, nie porównywał do kogokolwiek, niczego nie żądał. Błagał o miłosierdzie. I tyle. Znalazł swoje miejsce w szeregu. Zrozumiał, że jako stojące wobec Stwórcy stworzenie nie może zachowywać się jak gość restauracji, który zamawia, oczekuje i wybrzydza.

W ukryciu

A gdy się modlisz, nie bądź jak obłudnicy. Oni bowiem chętnie modlą się, stojąc w synagogach i na rogach ulic, aby ludzie ich widzieli. Zaprawdę powiadam wam: Odbierają swoją nagrodę. Ale ty, gdy się modlisz, wejdź do swego pokoju, zamknij drzwi i módl się do twego Ojca, który jest w ukryciu, a twój Ojciec, który widzi w ukryciu, odda tobie. Mt 6, 5-6

Modlitwa to nie nasz stand-up. To nie czarowanie braci swoją teologiczną sprawnością i kaznodziejskim charyzmatem. To nie popisywanie się głębią swojej samokrytyki czy fałszywej pokory. To nie teatr jednego aktora i udowadnianie innym, że jest się super. Modlitwa to spotkanie z Bogiem. I tylko z Bogiem. Oczywiście modlitwę we wspólnocie reklamuje sam Jezus, kiedy mówi, że gdzie dwóch albo trzech. Ale Jezus przestrzega też przed modlitwą w grupie ludzi, bo taka stwarza olbrzymią pokusę by zamiast na Bogu, skupić się na drugim człowieku. Wiem o czym piszę, bo znam to z autopsji. Jest wielu wypasionych kaznodziejów, obleganych na YT kanałów i rozchwytywanych ewangelizatorów. Nic nie mówię. Dobrze, że głosi się Słowo Boże na dachach. Ale zawsze warto zadawać sobie to pytanie: czy ja czasem nie odbieram właśnie swojej nagrody?

Nie moja, ale Twoja

Ojcze nasz, który jesteś w niebie, święć się Imię Twoje, przyjdź Królestwo Twoje, bądź wola Twoja jako w niebie tak i na ziemi. Mt 6, 8

Jeden z najtrudniejszych etapów reformy naszej modlitwy. Zaakceptować to, że przystępując do niej, nie prosimy o to, by było po naszemu. Prosimy o to, by było po Bożemu. Jeśli uda nam się to odkręcić, jesteśmy na prostej drodze do modlitwy, która może się Bogu podobać. I wcale nie mamy udawać, że nie mamy swoich oczekiwań. To było by nieszczere. A nieszczerość dyskwalifikuje modlitwę. Bóg chce, byśmy mówili mu o swoich potrzebach. O tym, że chcemy być zdrowi, mieć szczęśliwą rodzinę i udane życie zawodowe. Każdy tego pragnie i jest to absolutnie naturalne. I przez Boga zrozumiałe. Jezus modląc się w Ogrójcu wyjawił Ojcu swoją prośbę: Ojcze, jeśli chcesz, zabierz ode Mnie ten kielich! Ale za chwilę dorzucił: Jednak nie moja wola, lecz Twoja niech się stanie! To jest klucz. Mieć odwagę marzyć i prosić. Ale nad to mieć odwagę z tych marzeń zrezygnować, jeśli taka jest wola Boga. Chrześcijaństwo to poważna sprawa. Droga dla odważnych.

Wszystko ma swój czas

W pewnym mieście żył sędzia, który Boga się nie bał i nie liczył się z ludźmi. W tym samym mieście żyła wdowa, która przychodziła do niego z prośbą: Obroń mnie przed moim przeciwnikiem! Przez pewien czas nie chciał; lecz potem rzekł do siebie: Chociaż Boga się nie boję ani z ludźmi się nie liczę, to jednak, ponieważ naprzykrza mi się ta wdowa, wezmę ją w obronę, żeby nie przychodziła bez końca i nie zadręczała mnie. I Pan dodał: Słuchajcie, co ten niesprawiedliwy sędzia mówi. A Bóg, czyż nie weźmie w obronę swoich wybranych, którzy dniem i nocą wołają do Niego, i czy będzie zwlekał w ich sprawie? Łk 18,1-7

Kolejnym parametrem dobrej modlitwy jest wytrwałość. W jakimś sensie modlitwa jest jak wojna. Wojna z naszą niecierpliwością, zachłannością i brakiem ufności. Jeżeli jest prawdą, że dopóki walczysz – jesteś zwycięzcą, to jest też prawdą, że dopóki się modlisz – żyje nadzieja, że wymodlisz. W przypowieści z Łukasza Jezus sugeruje nawet, byśmy w modlitwie byli upierdliwi jak ta wdowa. Bo za tą upierdliwością kryje się nasza prosta, dziecięca ufność, że Bóg da. Czy da, czy nie da – nie wiemy. Bóg to wie. Cokolwiek by nie zrobił, będzie dla nas najlepszym rozwiązaniem. Nawet jeśli to zrozumiemy dopiero po śmierci.

Zobowiązanie

W dzień szabatu Jezus wszedł do synagogi. Był tam człowiek, który miał uschłą rękę. A śledzili Go, czy uzdrowi go w szabat, żeby Go oskarżyć. On zaś rzekł do człowieka, który miał uschłą rękę: Stań tu na środku! A do nich powiedział: Co wolno w szabat: uczynić coś dobrego czy coś złego? Życie ocalić czy zabić? Lecz oni milczeli. Wtedy spojrzawszy wkoło po wszystkich z gniewem, zasmucony z powodu zatwardziałości ich serca, rzekł do człowieka: Wyciągnij rękę! Wyciągnął i ręka jego stała się znów zdrowa. Mk3,1-6

Boży dar zobowiązuje. Nie może być tak, że dostajemy i spadamy. O nie. Bóg jak coś daje, to nie tylko po to by spełnić nasze pragnienie. Bóg pragnie by jego dar przynosił pożytek całemu ludowi. Jak daje zdrowie to oczekuje, że zaczniemy pomagać chorym. Jak daje kasę, to oczekuje, że zaczniemy pomagać biednym. Jak daje miłość, to oczekuje, że zaczniemy kochać. Bóg dokonuje w naszym życiu cudów i spełnia wiele marzeń. Dobrze nam z tym. Ale robi to głównie w jednym celu. Przeczytajmy raz jeszcze o uzdrowieniu człowieka z uschłą ręką. Co Jezus każe mu zrobić? Wciągnąć wysoką chorą rękę. Tak, by wszyscy zobaczyli ten cud! Bóg pragnie, by cuda jakich dokonuje w naszym życiu były dla innych świadectwem Jego wielkiej chwały! Sens życia nie polega wcale na tym, by nam było dobrze, ale na tym by było dobrze. A dobrze jest wtedy, kiedy Bóg jest uwielbiony. Życie pełne cierpienia może mieć sens. Pamiętajmy o tym, kiedy się modlimy.

Adam Szewczyk

Gitarzysta, kompozytor, aranżer, felietonista. Człowiek o wielkiej ciekawości świata patrzący na rzeczy racjonalnie i przez pryzmat wiary. Absolwent Wydziału Jazzu i Muzyki Rozrywkowej Akademii Muzycznej w Katowicach. Wieloletni jej wykładowca.

WYDARZENIA Czytaj więcej
NAJNOWSZE WPISY: