Jak to jest z tą katechezą w szkole? Czy jej potrzebujemy? Obalamy mity
Nauczanie religii w szkole to konstytucyjne prawo każdego ucznia. Jednocześnie katecheci mają prawo do wynagrodzenia za prowadzone lekcje, tak jak […]
Nauczanie religii w szkole to konstytucyjne prawo każdego ucznia. Jednocześnie katecheci mają prawo do wynagrodzenia za prowadzone lekcje, tak jak każdy inny nauczyciel. Wokół katechezy szkolnej narosło jednak wiele mitów, nieporozumień i jej wizja w opinii publicznej została znacznie wypaczona przez lata. Właśnie trwają dyskusje nad kształtem nauczania religii w 30-leciu jej obecności w polskiej szkole. To jak to jest z tą katechezą?
Przede wszystkim, nikt zdrowo myślący nie powie dziś, że stare metody przystają do nowych realiów. Dziś osoby zaangażowane w życie Kościoła, obserwujące problemy i styl życia młodych ludzi widzą, że młodzieży potrzeba przede wszystkim podstawowych bodźców do wejścia w świat wiary. Rodziny nie zawsze są dobrym środowiskiem wzrostu i nie dają najlepszego przykładu. Sfrustrowani bywają też sami katecheci, którzy otrzymują narzędzia nieprzystające do pracy z współczesną młodzieżą. W realiach hejtu ich praca to prawdziwa linia frontu. Muszą być silni i zdeterminowani.
Tak. Młodego wina nie wlewa się do starych bukłaków i hierarchia kościelna też to wie. Coraz większy nacisk kładzie się więc dziś na przekazywaniu w ramach katechezy doświadczenia wiary, czyli ewangelizacji, zamiast wykładania suchych reguł katechetycznych. Mówił o tym zarówno papież Franciszek, jak i KEP, który w dniach 27 do 29 sierpnia prowadził na ten temat dyskusję na Jasnej Górze. Takie podejście wydaje się zresztą naturalne także dla innych przedmiotów szkolnych i nauczania właśnie. Suche nauczanie jest o wiele mniej wydajne od doświadczenia i przeżycia przez ucznia jakiejś treści. Wiedział to już 2000 lat temu Pan Jezus, który nie recytował regułek, tylko mówił przypowieściami (obrazami) i zapraszał do doświadczenia („chodźcie i zobaczcie”).
Do czego prowadzić ma katecheza?
Oczywiście wymiana starego myślenia na nowe, potrwa jakiś czas, jak ze wszystkim. Jednak jeszcze kilka lat temu mówienie o ewangelizacji w miejscu katechizacji, było nawet w strukturach kościelnych pewnym faux paux. Współczesne nauczanie religii powinno opierać się na dwóch nogach, szkolnej i parafialnej. To dlatego, że w szkole młodzi ludzie są w różnym stopniu wierzący (lub czasem w ogóle). Nie stanowią wspólnoty i nie może się tam dokonać odpowiednie wzmocnienie ich wiary w Boga. To możliwe jest raczej tylko przy parafii. Jak to realizować? O tym m.in. rozmawiali do wczoraj biskupi i pewnie niebawem dowiemy się, co uradzili. To tym bardziej ciekawe, że zapis o katechizacji parafialnej istnieje w dyrektorium katechetycznym już od 19 lat! Obecnie jednak sprowadza się praktycznie tylko do przygotowań sakramentalnych.
Również podwójne podejście powinno się stosować do uczniów mniej i mocniej wierzących. Tym pierwszym należy umożliwić bodźce doświadczalne, ewangelizacyjne, bo to konieczny pierwszy krok. O takiej metodzie (może wykraczającej nieco poza szkolną ławę) wspominał niejednokrotnie o. Bartosz Madejski OMI – proboszcz parafii NSPJ w Katowicach – gdy opowiadał historię swojego nawrócenia.
Pod koniec roku szkolnego w technikum nasz ksiądz katecheta zaprosił na tygodniowy wypad w góry. Miałem opory, myślałem, że będzie obciachowo. Ale kiedy zachęcał, że będą tam fajne dziewczyny, zdecydowałem się na wyjazd! (śmiech) Któż by pomyślał, że tam odkryję Boga, a potem zdecyduję się na drogę kapłaństwa? – opowiadał.
Ci dojrzalsi w wierze uczniowie powinni uczyć się apologii wiary. Jak czytamy na ekai.pl apologii nie należy rozumieć tylko jako obrony wiary, obrony swego stanowiska, obrony wiary przed znieważeniem. Przede wszystkim – jak podkreśla konsultor Komisji Wychowania Katolickiego KEP, ks. prof. Piotr Tomasik – chodzi o uzasadnienie, dlaczego ja wierzę; po to, by nasza wiara była również poddana rozumowi. Wówczas nasze przekonania stają się pewną całością.
Do ewangelizacji należy również przedstawianie prawd wiary, coś, o czym Pan Jezus mówił: „poznacie prawdę, a prawda was wyzwoli” (J 8, 32) – mówi ks. prof. Tomasik. – Podawanie tej prawdy zbawczej jest bardzo istotnym elementem lekcji religii. Może ona poruszyć ludzkie serce, o ile skierujemy ją do konkretnego człowieka, a nie tylko przedstawimy jako pewien system – zaznacza.
Prawda i mity
Do wyczyszczenia opinii o katechezie potrzebne jest też rzetelne obalanie mitów, które skandują jej i Kościoła przeciwnicy. To np. nieprawda, że uczeń skazany jest na katechezę katolicką. Można wybrać etykę lub zrezygnować z jednego i drugiego. Co do katechetów, obecnie wymagane jest ukończenie studiów teologicznych oraz uzyskanie przygotowania pedagogicznego – czytamy na ekai.pl.
Nauczyciele religii mają takie same prawa i obowiązki, jak inni nauczyciele, z jednym wyjątkiem: nie przyjmują obowiązków wychowawcy klasy (tak stanowi Rozporządzenie Ministra Edukacji Narodowej z dnia 14 kwietnia 1992 r. Otrzymują takie same wynagrodzenie, jak inni nauczyciele, zróżnicowane m.in. w zależności od stopnia awansu zawodowego, do którego mają prawo, jak inni nauczyciele – wyjaśnia ks. Marek Kordul, sekretarz Komisji Wychowania Katolickiego.
Sporo kontrowersji budzi też finansowanie lekcji religii. Oto jakiego wyjaśnienia udzieliło KAI Ministerstwo Edukacji Narodowej przy okazji prac nad raportem “Finanse Kościoła katolickiego w Polsce” (2012):
Finansowanie nauczania religii w szkole należy traktować nie jako dotację na rzecz Kościoła katolickiego (i innych związków wyznaniowych), ale jako jeden z kosztów systemu edukacji, który – na zasadzie poszanowania prawa do wolności religijnej – gwarantuje tym, którzy sobie tego życzą, możliwość korzystania ze szkolnej katechizacji. Nauczanie religii w szkołach odbywa się bowiem „z woli” zainteresowanych obywateli (rodziców, opiekunów prawnych, pełnoletnich uczniów).
Trzeba zaznaczyć, że ze względu na inne obowiązki księża pracują w szkołach na ogół na pół etatu, a zdecydowaną większość nauczycieli religii stanowią świeccy – podaje ekai.pl – według danych ISKK z ubiegłego roku niemal 60 proc nauczycieli religii to świeccy. Ponad 30 proc. to księża diecezjalni, ponad 6 proc. stanowią siostry zakonne, a ponad 3 proc. – zakonnicy. Ponadto rzadko który nauczyciel religii prowadzi wyłącznie katechezę, najczęściej łączy te obowiązki z nauczaniem historii, WOS, języka polskiego lub innych przedmiotów i wówczas łącznie wypełnia cały etat. Wynagrodzenie za prowadzenie religii jest zatem cząstkowe.
Trzeba podkreślić, że wynagrodzenia za pracę stanowią dochód nauczycieli religii, a nie związków wyznaniowych. Nie jest to zatem, jak się mówi, kolejna dotacja państwa dla Kościoła.
Szerszą analizę stanu katechezy znajdziesz w newsie na ekai.pl >>
Krzysztof Zieliński
Od 2008 roku współtworzy Oblackie Duszpasterstwo Młodzieży NINIWA, co jest jednocześnie pracą i życiową misją. Współorganizuje i animuje wydarzenia, pisze artykuły, redaguje treści książek i robi znacznie więcej. Człowiek orkiestra.