Dzień 1 – Pierwszy dzień, pierwszej wyprawy
Piąta nad ranem… Strumienie wody spadającej z nieba… Zostaliśmy pobłogosławieni przez o. Jana, równie obfitą ilością wody święconej.
Tak rozpoczęliśmy pierwszy dzień naszej pielgrzymki rowerowej, który nazwaliśmy „dniem selekcji”. Podczas niedzielnego spotkania organizacyjnego zainteresowanych wyjazdem było aż piętnaście osób. Pierwsza selekcja dokonała się już w nocy, kiedy przerażony pogodą Partyzant zrezygnował z wyprawy. Nic dziwnego – ruszać w taki dzień, to rozbijać ścianę wody z każdym przejechanym metrem. No cóż… z brzydką pogodą atmosferyczną wygrała gorąca pogoda ducha i nieprzejednane słowo prowadzącego grupę. Ten ostatni z dnia na dzień stawał się coraz surowszy. Mowa o Ojcu Tomaszu.
Zatem w czternastu ruszyliśmy spod Kościoła NSPJ w drogę. Koło niewielkiej wioski Sączów, opuścił nas Rafał – niestety nie był odpowiednio przygotowany na wyprawę. Zbyt duży bagaż i zabójcze tempo „Ojca prowadzącego” nie pozwoliły mu dalej pojechać. Z godziny na godzinę chłopcy opadali z sił, ale uśmiechy 3 pięknych uczestniczek wyprawy pomagały im w drodze.
Pierwszy postój był w Żyglinku. Niektórzy z nas zastanawiali się, czy nie pomylili wycieczki z wyścigiem. Jednym z nich był Kubala, który właśnie ustanowił swój nowy rekord, jeśli chodzi o ilość kilometrów przejechanych na rowerze. Posileni energetycznym śniadaniem ruszyliśmy dalej. Na stacji benzynowej w Blachowni (niedaleko Lublińca) czekał na nas kolejny rowerzysta – Grzegorz. Był zmęczony prawie tak jak my, ponieważ czekał na nas aż 3 godziny. Przemoczone do suchej nitki ubrania obciążały nas dodatkowymi kilogramami, ale po smacznym posiłku i krótkiej modlitwie z uprzejmym kasjerem, ruszyliśmy w drogę tak atrakcyjną… jaka była przez cały dzień – deszcz nie dawał za wygraną. Tego dnia udało nam przejechać 170km i w Podlesiu (niedaleko Łasku) znaleźliśmy nocleg na budowie, u bardzo życzliwego gospodarza. Na miejscu, wspólnie z mieszkańcami uczestniczyliśmy we Mszy Św. odprawianej przez o. Maniurę i dk. Machelskiego w intencji syna, który akurat obchodził urodziny.
Marcin Szuścik
Członek ekipy biura NINIWY. Młody mąż i ojciec. Uczestnik wypraw NINIWA Team. Triathlonista amator.