21 maja| NINIWA Team

Dzień 19

„Nie możemy się dzielić na ludzi, którzy o wolność walczą i którzy na wywalczoną wolność z założonymi rękami oczekują.” – Jerzy Popiełuszko

Między sobą zachowujcie Miłość, Miłość, Miłość a na zewnątrz gorliwość o zbawienie dusz” – św. O. Eugeniusz De Mazenod OMI. 2403 km w różnych warunkach noclegowych, bez samochodów ze specjalistycznym sprzętem, prawie bez internetu, bez… mamy i taty…. za to z codzienną Eucharystia, wspólnymi modlitwami do Matki, do bł. Jerzego Popiełuszki, za każdy smutek, każde zło, które dotyka Polskę… ale nie tylko. Warunki, w których przebywają nasi bohaterowie skłaniają do głębokiej refleksji i nie zawsze pozwalają się skupić na generalnej intencji. Dookoła bieda, rozlatujące się domy, zniszczeni ludzie. Mijając ich, trudno nie zwrócić się choć raz do Nieba o pomoc, z prośbą o ciepło w zimnych domach, o uśmiech dla nieuśmiechniętych, o wiarę w piękne życie, i o Miłość, Miłość, Miłość

W dzisiejszej relacji między innymi bitwa na dziurawym froncie, roboty drogowe, cmentarz dla zwierzaków, głębokie kilometry oraz spotkanie z ciekawym człowiekiem!

Noc minęła spokojnie, choć zimny beton nie nastrajał przytulnie. Po tak ciężkim dniu nie trzeba było śpiewać kołysanek. Najgorzej mieli słodkokrwiści… bzzzt! Ciach! Każda śmierć komara była okupiona krótką pobudką… tym gorzej dla następnego poranka. Niedospanie i zmęczenie dało o sobie znać. Mimo wszystko, nasi bohaterowie wstali o 5.00, a za godzinę śmigali już na rowerkach. Trudny początek dnia, niebo tym razem było całkowicie zachmurzone. Całą noc padało, a rano utrzymywała się mżawka. 5 km i dętka Michała Pieca. Dalej dziury, dziury, dziury i… bobry?! Zwierzęta te wydawały się dość statyczne, śpiące i płaskie, jak na swój gatunek… z pewnością też nie zachęcały do dalszej jazdy! Kolejne 30 km i dętka Hani Witczak. Po 53 km pierwsza przerwa, długa ze względu na kiepskie warunki pogodowe. Przeciągnęła się aż do 45 minut. Do 10 rano krótki dystans. Plan, żeby nadgonić opóźnienia w tym tygodniu, spowija coraz większa mgła. Drugi dystans 50 km, bardzo szerokie drogi, ale na całej szerokości dziury. Znowu pagórki. Po 130 km obiad w miejscowości Mliacznoje, drzemki i Msza święta, ku czci św. Eugeniusza de Mazenod. W końcu… pokazało się Słońce… i choć wciąż było dość zimno (14 stopni), ekipa poczuła się dużo lepiej. Śmiałkowie coraz częściej spotykają się z niedowierzaniem ze strony Rosjan, w cel ich podróży. Wydaje się, że 2400 km to dużo, to bardzo daleko od Polski, a przecież ciągle przed oczami mam jeszcze koło fortuny, które żegnało rowerzystów. Wydaje się, że już długo jadą… a większość przecież jeszcze przed nimi!

Roboty drogowe… zdarzają się, zwłaszcza jeżeli jest tyle dziur na drogach. I tak… pewien uczestnik wyprawy był w ogromnej potrzebie… odważnie ją zrealizował i kiedy miał już odejść z miejsca… popełnienia… z krzaków wyłoniła się starsza Pani z łopatą, którą wręczyła… i powiedziała, że należy po sobie posprzątać…

Po modlitwie św. Eugeniusza o miłość do Chrystusa, o 16.10 ekipa ruszyła dalej. Droga teraz już bardzo lekko, wydawała się sama uciekać im spod kół. Z krótką przerwą ostatecznie udało się dobić wieczorem do 212 km i dojechać do dużego miasta Niżnego Nowogrodu. Ogromne miasto (1,2 mln ludzi…) przywitało bohaterów współczesną architekturą i dobrej jakości drogami. Nocleg w tym miejscu załatwił Krzysiek Skok, który 5 lat temu, po drodze do Pekinu zahaczył o klasztor sióstr Felicjanek (oczywiście… na rowerze;) ). Zadzwonił do jednej z sióstr i uprzedził o przyjeździe. Grupa była bardzo mile zaskoczona takim przyjęciem. Dostali obfitą kolację w postaci zupy grzybowej, ryżu z gulaszem i ciasta. Wszyscy się najedli do syta. Siostry Felicjanki na co dzień zajmują się bezdomnymi. Dopiero od 5 lat zaczęły przygarniać zbłąkanych rowerzystów. 😉 Prysznice i toalety, czyli luksus jakich mało. Ojciec Prowadzący dostał prawdziwie VIP-owski pokój pod nieobecność księdza Mario z Argentyny. Jak się okazało, ksiądz Mario, który od 16 lat służy w Rosji, wcześniej był bardzo dobrym przyjacielem naszego Ojca Świętego Franciszka. Tu i tam, w pokoju widać wspólne zdjęcia z Buenos Aires. Z pewnością wizyta w jego pokoju będzie kolejnym krokiem na drodze do zorganizowania podróży papieskiej do Kokotka. Dowiedzieliśmy się także, że ksiądz Mario jest pierwszym księdzem w mieście od 1937 roku. Poprzedni został rozstrzelany…

Jeszcze przed wjazdem do miasta, była dość poważna awaria. Michałowi Kandeferowi poluzowały się od dziur przednie widełki, kierownica latała w każdą stronę i jazda była niebezpieczna. Na szczęście… na miejscu, na ratunek przyszła siostra Iwona, która załatwiła odpowiedniego specjalistę. Ten pożyczył rower na pół godziny i oddał całkiem sprawny.

Podsumowując, ekipa rzeczywiście nadrabia straty. Kolejny dzień powyżej 200 km to niewątpliwy sukces. Zastanawiająca jest przemiana niektórych uczestników wyprawy, np. Górnika. W tym roku niewiarygodnie mało o jego skromnej osobie, która przecież jest znana ze swojego indywidualizmu. Nie zrozumcie mnie źle, ale nie każdy rowerzysta mając do pokonania dziennie 200 km, bierze ze sobą popcorn, akumulator samochodowy, głośniki, laptopa, czy np… butlę gazową. Górnik tak… i jego pomysły przyprawiają całą drużynę o dobry nastrój. W tym roku raczej nie ujawnił jeszcze swojej prawdziwej natury, ale… to dopiero 1/4. Jedzie elegancko… i czasem używa hamulców. 🙂

Spotkanie z ciekawym człowiekiem czyli wywiad z o. Tomkiem

Czy św. Eugeniusz jeździłby dzisiaj na rowerze?

Tak, on nawet jeździł, jak był Biskupem i odwiedzał parafię niedaleko Marsylii i miał tam spotkanie z merem. Miał kończyć wizytację, nawet go poganiali… a on w najlepsze jeździł na dwukołówce z dzieciakami.

Czy chciałbyś żyć w czasach, kiedy św. Eugeniusz budował wspólnotę zakonną?

Chciałbym go poznać, ale cieszę się, że żyje w tych czasach, bo nie mógłbym tyle jeździć na rowerze.

Co czuje dzisiaj Oblat Maryi Niepokalanej, prawie 10 lat po święceniach?

Cieszę się, że jestem Oblatem. Czuję, że jesteśmy bardzo potrzebni…. trzeba głosić Ewangelię ubogim! Ubogim jest każdy człowiek, który nie poznał Miłości Bożej. Na takich wyprawach widać, że wielu ludzi nie ma jakiegoś konkretnego celu w życiu, nie ma w ich życiu Boga. Bóg mnie zechciał jako Oblata, a to wielka radość życia!

Święty Eugeniusz mówił „Głosić Ewangelię ubogim, posłał mnie Pan”. Na pewno widać potrzebę głoszenia Ewangelii na wyprawie. Cała ekipa widzi wyraźny cel, sam Eugeniusz był człowiekiem aktywnym, robił wiele, żeby prostować drogi Panu w sercach ludzi. We Francji było mnóstwo miejsc, gdzie nie było kapłanów. On działał mimo zakazów Napoleona. Organizował spotkania z młodymi. Wszelkimi sposobami próbował dotrzeć do młodych, do ludzi. Nasi bohaterowie podobnie, jadąc w różne kraje, szczególnie do Rosji, gdzie historia usunęła Pana Boga na bardzo daleki plan, modlą się za jej mieszkańców.

Stowarzyszenie NINIWA poza jazdą na rowerze, działa także na wielu innych frontach, między innymi w Wolontariacie Misyjnym za granicą, organizują koncerty i przedstawienia. 2 lata temu grupa młodzieżowa z Katowic miała przyjemność pracować nad spektaklem z okazji 150 rocznicy urodzin św. Eugeniusza, urodzin dla Nieba1. A jeżeli ktoś by chciał na żywo… proszę się zgłosić do mnie. Myślę, że udałoby się jeszcze zorganizować ekipę. 😉

Podziękowania i pozdrowienia:

  • Siostrze Iwonie, która przyjęła i zaopiekowała się ekipą.
  • Specjalne pozdrowienia dla wszystkich Oblatów z okazji święta, szczególnie dla tych, którzy przyjęli święcenia diakonatu i święcenia kapłańskie.
  • Siostrom Oblatkom!

Bilans dnia:

  • 212 km dystansu
  • 1037 m przewyższeń
  • średnia prędkość 22,6 km/h
  • 1 dętka Michała Pieca
  • 1 dętka Hani Witczak
  • 1 awaria widelca Michała Kandefera

Nocleg:

Niżny Nowogród

Przejechanych do tej pory kilometrów: 2403

Marcin Szuścik

Członek ekipy biura NINIWY. Młody mąż i ojciec. Uczestnik wypraw NINIWA Team. Triathlonista amator.