8 lutego| Wiadomości

Bakhita czyli „szczęśliwa”. O niewolnicy, która stała się wolną

W swoim życiu tylko raz była nieposłuszna. Gdy poznała Chrystusa w zgromadzeniu Córek Miłosierdzia, nie chciała wrócić do swojej pani. Tylko […]

W swoim życiu tylko raz była nieposłuszna. Gdy poznała Chrystusa w zgromadzeniu Córek Miłosierdzia, nie chciała wrócić do swojej pani. Tylko wtedy okazała nieposłuszeństwo człowiekowi, by stać się własnością tylko i wyłącznie Boga.

Józefina, a właściwie Giuseppina Bakhita urodziła się w Sudanie w 1868 r. Została porwana i sprzedana na targu niewolników. Paradoksalnie dano jej imię Bakhita, czyli „szczęśliwa”. Trudno powiedzieć, jak bardzo cierpiała, wiadomo jednak, że doświadczyła prawie wszystkiego, co może złamać człowieka. Była sprzedawana do kolejnych panów, bita, poniżana i chyba tylko Bóg wie, czego jeszcze doświadczyła. Wtedy w Sudanie (w 1881 r.) wybuchło powstanie przeciw muzułmanom, większość niewolników została sprzedana, jednak Bakhita została kupiona przez Kalikst Legnani, konsula włoskiego w Chartumie. Wtedy właśnie opuściła Sudan i pojechała do Włoch.

Niewolnica Pana Boga

Konsul traktował Józefinę zupełnie inaczej niż pozostali. Nie bił jej, dawał dobre posiłki, nie wymyślał absurdalnych zadań. Po jakimś czasie dał ją w prezencie rodzinie Michelich. Tam opiekowała się małą dziewczynką. Robiła to niesamowicie: była ciepła, cierpliwa i ją kochała. Podczas jednego z wyjazdów pani Micheli razem z dziewczynką trafiła do klasztoru kanosjanek. Zarządca dóbr rodziny, do której należała, po raz pierwszy powiedział jej o Chrystusie. W prezencie dał jej krucyfiks. Bakhita zobaczyła wtedy po raz pierwszy Skazanego na krzyżu, który oddał swoje życie za wszystkich. Choć nie znała wtedy Boga, wzruszyła się tym do głębi swojego serca. I wtedy właśnie po raz pierwszy i ostatni w swoim życiu okazała nieposłuszeństwo. Postanowiła zostać w zgromadzeniu i przyjąć sakramenty. Sprawa nie była prosta, jednak ostatecznie w 1889 r. została przyjęta do zgromadzenia i zyskała wolność (wówczas we Włoszech zniesiono już niewolnictwo). Bakhita postanowiła w całości oddać się Panu Bogu i służyć Mu całą swoją mocą. Po latach napisała: – To Pan wzbudził we mnie taką stanowczość, gdyż chciał mnie tylko dla siebie.

Przebaczyła oprawcom

W zgromadzeniu była „aniołem drobnych ofiar”. W ogromną pokorą wykonywała wszystkie obowiązki przez 40 lat. Nigdy nikogo nie krytykowała i zawsze tego unikała. Z wielkim miłosierdziem potrafiła wszystkich usprawiedliwiać. Zapytana, co uczyniłaby, spotkawszy się ze swymi porywaczami i tymi, którzy ją torturowali, powiedziała:

Uklękłabym, aby ucałować ich ręce, gdyż gdyby się to nie stało, nie byłabym dzisiaj chrześcijanką i zakonnicą.

Zmarła po długiej i wyczerpującej chorobie 8 lutego 1947 r. w Schio we Włoszech. Gdy współsiostry rozebrały ją, żeby ją umyć, dostrzegły kilkaset blizn na jej ciele, które były pozostałością po biciu w okresie, kiedy była niewolnicą. Nikomu o nich nie mówiła.

Dzisiaj dla sudańskich chrześcijan jest znakiem nadziei, bezprzykładnej miłości i przebaczenia. Kiedyś powiedziała o Afryce:

Chciałabym latać w powietrzu, aby dotrzeć do wszystkich i oświecić ich wiarą; ponieważ misjonarzy jest mało, a Afryka jest wielka.

Rok po jej beatyfikacji, gdy św. Jan Paweł II był w podróży apostolskiej w Sudanie, powiedział o świętej Bakhicie:

Ciesz się, Afryko! Bakhita wróciła do ciebie: córka Sudanu, sprzedana w niewolę, cieszy się już wolnością – wolnością wiekuistą, wolnością świętych!

 

Artykuł Zofii Kędziory. Źródło – misyjne.pl