13 lutego| Artykuły

Słońca nam trzeba!

Mamy cztery pory roku. Każda inna. Ale wszystkie mają ze sobą coś wspólnego. Najpiękniejsze są wtedy, kiedy słońce wychodzi zza […]

Mamy cztery pory roku. Każda inna. Ale wszystkie mają ze sobą coś wspólnego. Najpiękniejsze są wtedy, kiedy słońce wychodzi zza chmur. Depresja nie ma nic wspólnego z porą roku. Choć nie do końca. Okazuje się bowiem, że niedobór słońca wiąże się z niedoborem witaminy D3 w naszym organizmie. A niedobór witaminy D3 jest jednym z głównych powodów stanów depresyjnych. Depresja to taka trochę epidemia naszych czasów. Bywa, że nie jesteśmy jej świadomi. Albo wolimy jej nie diagnozować i udajemy, że wszystko jest ok. Latami coś nas męczy, coś przygniata i już straciliśmy wiarę w to, że można to zmienić. Nauczyliśmy się z tym żyć. Jakby tak musiało być. A nie musi. 

Potrzebujemy słońca!

W każdym tego słowa znaczeniu. Kiedyś człowiek żył zgodnie z rytmem natury. Wstawał razem ze wschodem i kładł się spać razem z zachodem. A dzisiaj? Siedzi do północy przed hipnotyzującym go monitorem, a potem śpi do południa przy spuszczonych roletach. Jeszcze gorzej, jak siedzi do nocy i zrywa się o świcie by dalej wpiąć się w kierat pracy. Ja tak mam niestety. Brak snu to też jedna z przyczyn stanów depresyjnych. Tak jak złe odżywianie. I brak ruchu. I w ogóle tak jak cała ta nasza zakichana cywilizacja. Z tym słońcem na niebie to jest tak, że albo mamy go za mało, albo za dużo. W ciągu roku zamykamy się w swoich zacienionych izolatkach. W wakacje smażymy się na plażach jak naleśniki na patelni. A tu trzeba rozsądku i proporcji. Normalności. Zimą i jesienią też można spacerować. Mówi się, że nie ma złej pogody, może być tylko złe ubranie.

Słońce niejedno ma imię

Unikajmy ludzi, którzy są jak czarne chmury. Wiem, to nie takie proste. Czasem to osoby, z którymi po prostu musimy żyć. Ale często jest tak, że na własne życzenie wchodzimy w towarzystwo ludzi, którzy nas niszczą. Bo nie umiemy zerwać toksycznej relacji. Albo odpuścić jakiejś korzyści. Albo po prostu nie jesteśmy świadomi, że jakaś znajomość nie jest dla nas dobra. Skoro mamy zwracać uwagę na to co jemy, jak śpimy i jak się ruszamy, to tym bardziej powinno nas obchodzić to, kim się otaczamy. Często jest tak, że nie doceniamy obecności tych, którzy są dla nas największym błogosławieństwem. Tych, którzy najbardziej nas kochają i których tak na prawdę my najbardziej kochamy. Tych, którzy są częścią naszej codzienności. Jak słońce. Może po prostu dajmy sobie więcej czasu na to, by ogrzać się ich obecnością. I nie biegajmy tyle za nie wiadomo kim i nie wiadomo czym.

Rozgonić chmury

Kolejną z przyczyn stanów depresyjnych jest też coś takiego jak przeciążenie informacyjne. Nie dziwi. Elektroniczna, toksyczna papka wypełnia nasze głowy od rana do nocy. To ma spory związek z uzależnieniem od urządzeń elektronicznych. Potrzebą nieustannego dostępu do informacji. O tym już było nie raz, ale warto to powtarzać. Co chwilę, w przypływie natręctwa wchodzimy i czytamy. A to co czytamy robi z nas zalęknionych oszołomów. Ten procent dobrych rzeczy w sieci niewiele tu zmienia. Bo niestety, tych złych jest znacznie więcej. Najczęściej spotykane w sieci smaki to kontrowersja, tragedia, niepokój i głupawka. Te wszystkie newsy i felietony są jak ciemne chmury, które przesłaniają nam słońce optymizmu i pozytywnego patrzenia na świat. Lekarz widzi to tak: Nasz organizm jest w stanie ciągłej równowagi dwóch części układu nerwowego – jednej odpowiedzialnej za relaks i odpoczynek, oraz drugiej – układu współczulnego, odpowiedzialnego za reakcję „walcz albo uciekaj”. W czasie zagrożenia, bądź stresu aktywuje się on, pompując do organizmu duże dawki hormonów. Jeśli ten system jest w stanie ciągłego napięcia, zwykłe bodźce z otaczającego nas świata zaczynamy odbierać jako stanowiące dla nas zagrożenie. Chorzy na depresję mają taką właśnie zwiększoną aktywację, która ostatecznie prowadzi do chronicznego zmęczenia, a nawet do całkowitego wyczerpania. Na tego typu wyczerpanie na pewno będą cierpieli ludzie pedantyczni, nadmiernie ambitni. 

Za dużo siedzimy w sieci, za mało w realu. Swoją drogą czy to przypadek, że internet nazywamy akurat siecią? Hmmm… Fachowcy biją na alarm – cyberświat jest dla żyjącego na planecie ziemia człowieka zagrożeniem! A człowiek tego nie chce słyszeć. Proponuję jeden dzień w tygodniu uczynić dniem bez internetu! Może niedziela?

Słońce prawdziwe

Światło przyszło na świat, lecz ludzie bardziej umiłowali ciemność aniżeli światło. Każdy bowiem, kto dopuszcza się nieprawości, nienawidzi światła i nie zbliża się do światła. Kto spełnia wymagania prawdy, zbliża się do światła. J 3,19-21.

Ludzie wolą ciemność niż światło. W każdym znaczeniu tego słowa. W sensie fizycznym i psychicznym. A najgorzej jak i w duchowym. Zwykle od tej duchowej ciemności wszystko inne zaczyna się chrzanić. Jako chrześcijanin patrzę na świat bardzo tendencyjnie. Widzę, że jest jakaś niewidzialna, nieuświadomiona siła, która chce wyeliminować Boga ze wszystkich miejsc naszego życia. Tak, by wszędzie zapanowała ciemność. I do tego wszystkiego mamy tą ciemność nazwać światłem. Nie! Nie dajmy się wkręcić. Ciemność to ciemność. Grzech to grzech. Niewola to niewola. Depresja to jest taka choroba duszy, kiedy życie widzimy tylko w ciemnych i brzydkich kolorach. To kłamstwo. Życie jest jasne i piękne. Tylko nie zasłaniajmy słońca. 

Adam Szefc Szewczyk

Adam Szewczyk

Gitarzysta, kompozytor, aranżer, felietonista. Człowiek o wielkiej ciekawości świata patrzący na rzeczy racjonalnie i przez pryzmat wiary. Absolwent Wydziału Jazzu i Muzyki Rozrywkowej Akademii Muzycznej w Katowicach. Wieloletni jej wykładowca.

WYDARZENIA Czytaj więcej
NAJNOWSZE WPISY: